Było tak, jakby ktoś zaprosił Luciano Pavarottiego na Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, naprędce dobrał mu orkiestrę złożoną z muzyków nadmorskich filharmonii (bez obrazy) i kazał śpiewać w muszli koncertowej. No, muszla była co prawda z wypasem i zamykanym dachem, ale akustyka słaba. Za to najciekawsze było to, że jeden z uczestników festiwalu pokazał, że też potrafi pociągnąć górne C tak, że w narodzie serce zamiera. I skradł show soliście, a Pavarotti musiał poczekać, aż wybrzmi ostatni akord wojskowej melodii.
„Patrząc na to co dzieje się w triatlonie w ostatnich paru latach, a szczególnie od czasu założenia stowarzyszenia IM2010, widzę zmiany na lepsze, nawet na dużo lepsze, ale… jakoś nie do końca przekładające się na poprawę kondycji tej dyscypliny sportu, a głównie na wzrost obrotów dystrybutorów sprzętu sportowego…”