Bez niego prawdopodobnie nie byłoby Wunderteamu, może nie byłoby polskich biegów masowych, pewnie nie byłoby „Joggingu”. A już na pewno nie byłoby Maratonu Pokoju. Bo pomysł, by w środku stolicy socjalistycznego kraju zorganizować maraton, zrodził się właśnie w Jego głowie.