Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Halowe Mistrzostwa Świata rozpoczynają się dziś. Czy Polacy podbiją Anglię?
Już dzisiaj Polacy zaczynają starty w Halowych Mistrzostwach Świata w Birmingham w Wielkiej Brytanii. Murowanym faworytem do medalu jest Adam Kszczot, ale mamy i innych kandydatów.
Halowe Mistrzostwa Świata są w tym roku imprezą wyjątkową – jedyną w roku kalendarzowym. W sezonie letnim odbędą się mistrzostwa Europy i Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej, ale zabraknie zawodów, na których spotka się cała światowa czołówka. Biegacze z Afryki czy Ameryki nie bardzo mają się do czego przygotowywać. Z tego względu listy startowe w hali będą obsadzone wyjątkowo mocno – to jedyna tak prestiżowa impreza w 2018. To oczywista trudność dla naszych zawodników, bo tym trudniej będzie o medal. O ile w skali Europy jesteśmy potentatami, tak nasze biegi na świecie nie znaczą zbyt wiele, poza przebłyskami na dystansach średnich.
Klasą dla siebie jest Adam Kszczot – dwukrotny wicemistrz świata na stadionie oraz dwukrotny medalista mistrzostw świata w hali. Adam wracał z medalem z dwóch poprzednich mistrzostw halowych i jak sam twierdzi – w kolejnych już nie wystąpi, ze względu na odbywające się w 2020 Igrzyska w Tokio. To dla niego ostatnia szansa na halowe złoto mistrzostw świata. Będzie jednak piekielnie ciężko. W znakomitej formie są dwaj Kenijczycy mieszkający na co dzień w USA – Emanuel Korir i Michael Saruni oraz dwaj młodzi Amerykanie: Donovan Brazier i Drew Windle. Kszczot ma dopiero 9. czas na świecie w hali w tym roku. Niech to jednak nie zmyli postronnego obserwatora. Adam od dwóch lat nie przegrał podczas zawodów halowych, jest mistrzem taktyki i świetnie odnajduje się na okrążeniach o długości 200 metrów – czyli o połowę krótszych niż na stadionie. Zwykle bez problemu ogrywa biegaczy teoretycznie od niego szybszych. Miejmy nadzieję, że tak będzie i tym razem. Adam pozostaje największą medalową nadzieją całej ekipy i można zaryzykować tezę, że jest faworytem do złota.
Dopiero na miejscu decyzję o tym, czy startować na 800 czy 1500 metrów podejmie Marcin Lewandowski, zgłoszony na obu dystansach. Podobnie wygląda sytuacja jego koleżanki z grupy treningowej, Angeliki Cichockiej. Marcin to niedoszły medalista poprzednich mistrzostw w hali – w 2014 w Sopocie finiszował na trzecim miejscu na dystansie 800 metrów, ale został zdyskwalifikowany za nieznaczne przekroczenie nogą linii. Tym razem konkurencja wydaje się trudniejsza, ale Marcin od lat jest głodny sukcesu – mimo licznych medali mistrzostw Europy nie udało mu się zdobyć krążka ani w mistrzostwach świata, ani Igrzyskach Olimpijskich. Aż dwukrotnie był na mecie czwarty, a ostatnio, w Rio de Janeiro – szósty.
Szanse Angeliki Cichockiej teoretycznie wyglądają nieco słabiej niż w przypadku panów, ale mówimy tu o wicemistrzyni świata na 800 metrów z hali z 2014 roku oraz mistrzyni Europy ze stadionu na 1500 metrów. Angelika ma i doświadczenie i fizyczne możliwości, żeby sięgnąć po medal.
W pozostałych konkurencjach biegowych o czołowe miejsca będzie trudno. Nie mamy nikogo na najdłuższym dystansie – 3000 metrów, ani wśród kobiet, ani wśród mężczyzn. W sprintach nasi biegacze i nasze biegaczki indywidualnie nie liczą się w świecie. Nadzieją jest wyjątkowo wysoka forma Justyny Święty na 400 metrów (ma czwarty czas w tym roku spośród startujących zawodniczek, poza tym 10 najlepszych na świecie to Amerykanki) oraz oczywiście sztafety 4×400 metrów. W czwartek wieczorem rozegrany zostanie tylko finał biegu na 3000 metrów pań, gdzie nie startuje żadna Polka. Natomiast już w piątek ruszamy na całego – rozegrane zostaną eliminacje biegów na 800 metrów mężczyzn oraz 1500 metrów kobiet.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.