Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Wydarzenia
Kenijczycy w Nowym Jorku
Mary Keitany i Stanley Biwott pozują do zdjęcia po zwycięstwie w maratonie w Nowym Jorku 1 listopada 2015 roku. Fot. EPA/Justin Lane/PAP
W niedzielę odbył się ostatni tegoroczny maraton z serii Majors – Nowy Jork. Zgodnie z przewidywaniami, zwyciężyli Kenijczycy, ale nie do końca ci, po których tego oczekiwano.
Do niespodzianki doszło wśród mężczyzn. Zwycięzcą nie okazał się ubiegłoroczny triumfator, były rekordzista świata i jeden z trzech najlepszych biegaczy w historii maratonu, Kenijczyk Wilson Kipsang. Został pokonany aż przez trzech rywali! Przez 32 kilometry razem biegła duża grupa i wydawało się, że wszystko rozgrywa się zgodnie z oczekiwaniami Kipsanga. Tempo było słabe, momentami wydawało się, że zwycięzca może nawet nie złamać 2:15. W czołowej grupie oprócz zaproszonych biegaczy elity znaleźli się także zupełnie anonimowi, słabsi zawodnicy, bez nazwisk widocznych na numerach startowych. Czołówka liczyła momentami nawet dwadzieścia osób.
Po trzydiestu dwóch kilometrach doszło do decydującego ataku. Ale jakiego! Geoffrey Kamworor, tegoroczny mistrz świata w przełajach i wicemistrz świata na 10 000 metrów, przebiegł kolejne dwa kilometry w tempie 2:45/km! Kamworor ma dopiero 23 lata, jest młody, ma niewielkie doświadczenie w maratonie, startuje w dużej mierze na bieżni. Jego życiówka jest bardzo dobra, ale nie powalająca – 2:06:12. Młodzieńcza niecierpliwość pchnęła go do szalonego ataku, który spalił niemal wszystkich z czołówki, w tym Kipsanga. Ale i sam autor ataku nie utrzymał tempa.
Oprócz Kenijczyka po przyspieszeniu w czołówce został tylko Etiopczyk Lelisa Desisa, drugi w Nowym Jorku rok temu oraz Stanley Biwott – mniej znany, ale szybki Kenijczyk. Biwott ma znakomitą życiówkę – 2:04:55, ale nigdy nie wygrał żadnego dużego maratonu, poza Paryżem w 2012. Rok temu w Londynie był drugi i od pewnego czasu wydawał się tylko tłem dla swoich znakomitych rodaków – Wilsona Kipsanga, Dennisa Kimetto oraz Eliuda Kipchoge. Niedziela była jednak jego dniem. Po ataku Kamworora Biwott przetrwał, a gdy biegacze znaleźli się na podbiegu – jeszcze poprawił. Lelisa Desisa odpadł od razu, Kamworor walczył do końca.
Ostatnie 10 kilometrów Kenijczyk pokonał w czasie 28:35, biegnąc prawie cały czas pod górkę! To tempo na maraton w 2:00. Na mecie wynik był oczywiście dużo słabszy, z powodu wolnego początku – 2:10:34. Na drugim miejscu dobiegł Geoffrey Kamworor- 2:10:38. Trzeci Etiopczyk Desisa – 2:12:10.
Wśród kobiet rywalizacja wyglądała podobnie, z wyjątkiem tego, że tempo było mocniejsze. Przez trzydzieści kilometrów na czele znajdowała się Portugalka Sara Moreira, prowadząc równo na 2:25-2:26. Kiedy ubiegłoroczna zwyciężczyni, Kenijka Mary Keitany, zdecydowała się na atak, wszystko rozstrzygnęło się w na kilkudziesięciu metrach. Kolejne dwa kilometry pokonane w tempie 3:15/km kompletnie rozerwały stawkę. Keitany biegła sama do końca, niezagrożona, tylko powiększając przewagę. Przez pewien czas próbowała gonić ją tegoroczna zwyciężczyni z Londynu, Etiopka Tigist Tufa. Zapłaciła za to osłabnięciem i utratą niemal pewnego, wydawałoby się, drugiego miejsca. Na finiszu wyprzedziła ją rodaczka, rekordzistka Etiopii, Aselefech Mergia. Ostateczna kolejność: Mary Keitany pierwsza z 2:24:25, Aselefech Mergia druga – 2:25:32, Tigist Tufa trzecia – 2:25:50.
W męskim biegu pierwszym zawodnikiem spoza Afryki, który zameldował się na mecie, był znany amator Yuki Kawauchi. Pierwszy Europejczyk dobiegł na 11. miejscu – Włoch Andrea Lalli. Wśród kobiet było nieco lepiej – Sara Moreira zajęła ostatecznie czwarte miejsce. Wysokie, piąte miejsce zajęła 40-letnia Francuzka Christelle Daunay. Najlepszy z Polaków zajął w Nowym Jorku wysokie, 25. miejsce – Grzegorz Gronostaj z Wrocławia pokonał trasę w czasie 2:29:09.
Wyniki:
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.