fbpx

Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia

Ultra Babia czy ultra Runmageddon? [RELACJA]

ultra-babia-mapa

Babia Góra to królowa Beskidów, najwyższy szczyt całego pasma, który jako jedyny ma charakter wysokogórski. Wysokość 1725 m n.p.m. sprawia, że jest to także najwyższy szczyt w kraju, który nie znajduje się w Tatrach, a także jeden z najlepszych punktów widokowych w Polsce. Nic zatem dziwnego, że organizowane są w tamtych okolicach biegi.

IMG_6584mierzwa

Fot. Maciej Mierzwa

Chaszczok Bieg na Babią Górę znany jest już od kilku lat. Ten alpejski bieg cieszy się dużą popularnością i zbiera bardzo pozytywne opinie. Ci sami organizatorzy postanowili jednak pójść na całość i poprowadzić w tym samym masywie ultramaraton i to na dystansie ponad 100 km z potężnymi przewyższeniami. Do wyboru były także dwa krótsze warianty, czyli 70 km oraz 44 km.

Niestety nie wszystko odbyło się jak należy. Zacząć trzeba od fatalnego przekazu informacji jeszcze przed zawodami. Facebook jest co prawda bardzo popularny, ale przekazywanie kluczowych informacji tylko za jego pomocą jest dużym błędem. Strona internetowa w zasadzie nie była aktualizowana w kluczowych kwestiach. Na kilka godzin przed startem na oficjalnej stronie było podane błędne miejsce startu i biura zawodów, co jest niedopuszczalne. Na pierwszej stronie nadal widzimy, że na trasie 6xB będzie 6500 m przewyższenia, podczas gdy w międzyczasie zostało to zmienione na 7500 m, a finalnie doszło do 7600 m. O tak ważnych sprawach każdy uczestnik powinien być poinformowany mailem, a na stronie powinno to być na pierwszym miejscu. Co więcej, trasa wyznaczona na mapce, która była obowiązkowym wyposażeniem, nie była ostateczną wersją, dopiero na odprawie dowiedzieliśmy się, że w kilku miejscach nastąpiły zmiany.

IMG_6390

Fot. Dorota Krzyszczuk

Cała impreza rozpoczęła się w piątek, kiedy to odbyła się odprawa techniczna dla dystansów 70 km oraz 100 km (zawodnicy z dystansu 44 km odprawę mieli rano w dniu startu), która tak naprawdę niewiele wnosiła. Najważniejszą informacją była wiadomość o możliwości przepisania się na krótszy dystans, jeśli ktoś się nie wyrobi w pierwszym limicie czasu. Drugą hierarchii ważności informacją było to, że kubka, który jest w obowiązkowy wyposażeniu, nie można zamienić na bidon, bo… na UTMB i innych biegach na zachodzie też jest kubek.

Trudności, które jak się później okazało przerosły każdego zawodnika z najdłuższego dystans,u zeszły na dalszy plan i nic nie zapowiadało rajdu przygodowego. Stwierdzenie, że na pewnym odcinku leży kilka drzew i trzeba uważać, choć pewnie zostały już usunięte, raczej mało komu kojarzyło się z przedzieraniem się przez kilometr po lub pod wiatrołomem. Dominowały raczej opisy w stylu: bardzo ładny odcinek poza szlakiem w odkrytymi terenie, więc będą ładne widoki. Jak się okazało, rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej.

IMG_6597

Fot. Dorota Krzyszczuk

O godzinie trzeciej nad ranem, po przejściu kontroli wyposażania obowiązkowego, zawodnicy z 3xB oraz 6xB przekroczyli linię startu. Zaczęło się od razu od mocnego podbiegu pod wyciągiem na Mosorny Groń i na jego szczycie zaczął się prawdziwy teren. Najpierw żółtym, następnie czerwonym szlakiem dotarliśmy do przełęczy Krowiarki. Zbieg zielonym szlakiem do z Krowiarek okazał się mocno zniszczony przez wodę oraz pełny błota, ale szkoła przetrwania zaczęła się nieco dalej, gdy zeszliśmy ze znakowanego szlaku. Po dość stromym podejściu drogą służącą do ściągania drewna, nastąpił zbieg i to nie byle jaki – prowadził on bowiem po wiatrołomie. Nie chodzi tu wcale o kilka drzewek, przy których wystarczy wyżej podnieść nogę, żeby je pokonać. Trzeba było skakać, czołgać się, przedzierać przez gałęzie i chodzić po belkach oraz chaszczach.

Po pokonaniu tego zbiegu czekał kawałeczek asfaltu i ponownie powrót na dzikie tereny poza szlakami. Początkowo trudności nie były wielkie, ale im dalej, tym trudniej. W wielu miejscach nie było nawet śladu ścieżki, trasa prowadziła kompletnie na dziko. Co prawda były już tylko pojedyncze powalone drzewa, ale za to pojawiły się strumienie, kamienie zarośnięte mchem i jagodami co drastycznie obniżało tempo, wyglądało to momentami jak przedzieranie się przez dżunglę. Zbawienie przyszło dopiero po dotarciu do szlaku, którym wbiegało się na szczyt Babiej Góry. Jakkolwiek może to dziwnie zabrzmieć, to długie podejście było wytchnieniem po zabójczym dzikim terenie. Na szczycie zawodników przywitała mgła, wiatr i chłód, ale na zbiegu można było się rozgrzać niewiele gorzej niż na podbiegu. Po zbiegnięciu nastąpiła nadzieja, że może to już koniec wyrypy, ale ponieważ nadzieja jest matką głupich, czekał tam drugi podbieg prowadzący wzdłuż granicy ze Słowacją. Jego początek to trochę wiatrołomów i przedzierania się przez krzaki, a następnie koszmarnie strome podejście wśród jagodzisk. Ścieżka dla straży granicznej została niemal kompletnie zarośnięta, a krzaki w wielu miejscach sięgały po pas, idealnie zakrywając resztki ścieżki. Po uporaniu się z tymi trudnościami w końcu dobiegało się na szczyt, gdzie był pierwszy limit czasu.

IMG_6550

Fot. Dorota Krzyszczuk

Zgodnie z ustaleniami z odprawy z dystansu 6xB można się było przepisać na 3xB w przypadku nie wyrobienia się w 6 h 30 min, tymczasem mimo że miałem około godziny zapasu, to wiele osób już wtedy się przepisywało. Zbieg okazał się trudniejszy niż podbieg, ukryte pod krzakami kamienie oraz śliska ziemia mocno utrudniały poruszanie się, na niektórych bardzo stromych odcinkach trzeba było trzymać się krzaków, żeby nie zjechać. Ukryte pod jagodziskami kamienie powodowały częste wywrotki, zdarzały się także zderzenia ze słupkiem granicznym. Po zbiegu czekał kolejny dziki podbieg, tym razem na szczyt o nazwie Jodła. Droga szybko się skończyła i zaczął się odcinek, który ciężko było pokonywać bez maczety, przedzieranie się przez gałęzie, chaszcze i krzaki było zabójcze. Kiedy już wyszło się na kolejną drogę, okazało się, że trasa idzie po niej na długości… kilkunastu metrów, a dalej czeka kolejne niemal kompletnie dzikie, ale dodatkowo nieludzko strome podejście po usuniętym już na szczęście wiatrołomie. Oznaczało to przedzieranie się przez trawy, krzaki, karpy w zasadzie bez śladu ścieżki. Chociaż widoki były bardzo przyjemne… Po kolejnym zbiegu czekało w końcu podejście szlakiem na wierzchołek Babiej. Tym razem z racji późniejszej pory na szlaku było już sporo turystów (poprzednio szlaki były w zasadzie puste), którzy raczej niespecjalnie dopingowali zawodników, a co ciekawe, to Słowacy wykazywali większe zainteresowanie niż nasi rodacy.

IMG_6598mierzwa

Fot. Maciej Mierzwa

Na szczycie mimo dużej liczby turystów panowało kompletne zobojętnienie, żadnego dopingu, nikt nie zwracał na biegaczy uwagi, co niestety nie dodawało sił, ale przynajmniej zrobiło się już słonecznie, ciepło i przyjemnie. Może gdyby organizator postawił tam jakiś namiot, baner czy cokolwiek zwracającego uwagę, to sytuacja wyglądałaby inaczej. Niestety tak nie było, więc czym prędzej trzeba było zbiegać.

Przyjemny zbieg po szlaku, a następnie drogą szybko minął i zaczęła się istna wyrypa. Organizator poprowadził jakiś kilometr trasy przez środek strumienia. O ile czołówka zawodników z 1xB dość sprawnie pokonywała ten fragment, to dla biegaczy z długich dystansów było to ogromnym wyzwaniem i nawet szybszy marsz sprawiał kłopot. To jednak nie koniec atrakcji, po strumieniu czekało niemal pionowe podejście bez żadnej ścieżki, którego zakończone było krótkim scramblingiem, gdzie można było spory kawałek spaść. Dalej wiele lepiej nie było, po przebiegnięciu krótkiego kawałka po szutrowej drodze, na której był przepak, czekało kolejne zabójcze podejście na dziko, podobne do tego na Jodłę, choć krótsze, po czym następował zbieg. Początkowo drogą, która była w kiepskim stanie, a następnie czymś na kształt przecinki w lesie. Było strasznie stromo, pełno pieńków, gałęzi i krzaków, a po zbiegnięciu następował… kolejny hardcorowy podbieg, ponownie wyznaczony na rympał po lesie.

Trasa odpuszczała jeśli chodzi o dzikość dopiero w okolicach Małej Babiej Góry, kiedy to dotarliśmy na czerwony szlak. Niestety większość była już wtedy solidnie umordowana i należało się zacząć godzić ze świadomością, że nie dane będzie ukończyć biegu, bowiem w zasadzie nie ma już szans na wyrobienie się w 12 h 40 min na kolejnym punkcie pomiaru czasu. Mimo wszystko trzeba było próbować, ale nadzieje zostały rozwiane po dotarciu do bufetu, kiedy padła informacja, że tylko 3 osoby wyrobiły się w limicie czasu, więc już spokojnym tempem pozostało dotrzeć do Markowych Szczawin, wypić piwko i wrócić na metę.

IMG_6297

Fot. Dorota Krzyszcuk

Wielka szkoda, bowiem północna część trasy, mimo że cechowała się dłuższymi podejściami, wydawała się znacznie prostsza technicznie. Była co prawda Perć Akademików i jeden kawałek poza szlakiem, ale na tle rajdu przygodowego z południowej części było to wszystko do zrobienia. Limit czasu to jednak kompletna paranoja, jak się potem okazało, żaden zawodnik nie został sklasyfikowany. Lucjan Chorąży, który układał trasę, nie wyrobił się w limicie czasu, choć zabrakło mu ledwie 7 minut. Co gorsza, przed biegiem organizator otrzymał wiele głosów, że ten limit to kpina, ale tłumacząc się wymogami Parku nic nie zmienił. Skoro nie można zmienić limitu, to trzeba dopasować trasę, tym bardziej, że wiele utrudnień i zbiegów było robionych mocno na siłę, tylko po to, żeby zrobić imponujące liczby przewyższenia i dystansu, a tak naprawdę trasa za bardzo na tym nie zyskiwała. Odpuszczenie kilku kilometrów przedzierania przez chaszcze i czołgania pod powalonymi drzewami nie sprawiłyby, że trasa byłaby mniej atrakcyjna, ale może więcej niż 0 osób dotarłoby na metę. Całe szczęście, że mimo tych skrajnych trudności, oznakowanie trasy było poprawne (choć zawodnicy z dystansu 1xB podobno się nieco gubili), w innym wypadku organizator pewnie do dzisiaj zbierałbyby ludzi z masywu Babiej Góry.

IMG_6412

Fot. Maciej Kostrzewa

Trudno tę imprezę jednoznacznie określić. Organizator twierdził, że jest to impreza dla elity i najlepszych biegaczy, ale nawet oni jej nie ukończyli, a nie sądzę, aby zawodnicy wyższej klasy w ogóle chcieli wystartować w biegu, który jest połączeniem rajdu przygodowego z biegiem. Przeciętny biegacz, który może lubić takie wyzwania i przygody, nie ma absolutnie najmniejszych szans na ukończenie biegu ze względu na chory limit czasu. Na innych imprezach z podobnymi liczbami jeśli chodzi o dystans i przewyższenia, limit czasu zazwyczaj nie schodzi poniżej 24 h, a często jest to 30 h.

Najsmutniejsze jest jednak podejście organizatora do dystansu 6xB. To, czym się chwalił przed zawodami, stało się kulą u nogi. Można odnieść wrażenie, że bieg się nie odbył. Zmowa milczenia, niemal ani słowa, że ktoś w ogóle pobiegł ten dystans, żadnego podziękowania dla uczestników. Zamiast wziąć na klatę pozbawiony sensu limit czasu, schował głowę w piasek i uznał, że to się nie wydarzyło, brak szacunku dla ludzi, którzy podjęli się pokonania najdłuższego dystansu. Skoro organizator powołuje się na kubki przy UTMB, może także niech powoła się na inne standardy, przede wszystkim dotyczące limitów czasu.

Ich myśl przewodnia: „Nie budujemy sztucznych przeszkód, tylko w naturalnym terenie szukamy tras, które są wyzwaniem dla najbardziej uniwersalnych i twardych biegaczy” może jest piękna, ale jak widać na razie nikt nie jest godzien ich tras, może za rok Kilian wystartuje, jak się dowie o tak trudnym biegu, ale może wtedy warto limit zmniejszyć np. do 15 godzin czy nawet 14… Po co organizator wydłużał limit na 3xBabia, powinien zostawić początkowe 13 h, a wtedy na mecie pojawiłyby się tylko 3 osoby i było by jeszcze bardziej ekstremalnie.

Organizator zapowiedział, że za rok zmiany nie będą wielkie i nie będzie się przejmował głosami tych, którym się nie podobało, więc 6xB niestety może upaść, bo nie sądzę, żeby znalazło się wielu chętnych do ponownego zapłacenia prawie 200 zł za wycieczkę, gdy z góry wiadomo, że nie ma najmniejszych szans na dotarcie do mety, a straty sprzętowe mogą kosztować znacznie więcej. Szkoda, że organizator nie podejmuje jakiejkolwiek dyskusji na głosy krytyki, a jego postawa wygląda, że jak się nie podoba to do widzenia, was nie potrzebujemy, my chcemy tylko oklasków i tylko takich zawodników lubimy. Miejmy nadzieję, że podejście w stylu „kto nie z nami, ten przeciwko nam” jednak się skończy, bo impreza mogłaby być o wiele bardziej udana i jednak absurdalny limit i brak zawodników kończących bieg dadzą nieco do myślenia i nawet jeśli organizatorzy nie będą mieli odwagi przyznać się do błędu, to jednak wprowadzą zmiany.

Odwiedź fanpage biegu: www.facebook.com/Mammut6xBabia

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Jarosław Sekuła

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Medal: najważniejsza nagroda dla wszystkich przekraczających linię mety, trofeum, którym chwalimy się wśród znajomych i nieznajomych. Jak będzie wyglądał medal 32. Biegu Konstytucji 3 Maja? Właśnie zaprezentowane wizualizację. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się też, że […]

Oto on: medal 32. Biegu Konstytucji 3 Maja! PKO Bank Polski Sponsorem Głównym imprezy

W sobotę 25 maja odbędzie się 21. edycja Biegu Ulicą Piotrkowską Rossmann Run. Uczestnicy tradycyjnie pobiegną na szybkiej trasie o długości 10 kilometrów, której większa część prowadzi główną ulicą miasta. Jakie atrakcje czekają na biegaczy […]

21. Bieg Ulicą Piotrkowską Rossmann Run – trwają zapisy!

Wszystkie tkanki mięśniowe naszego ciała pracują podczas biegu. Od ich dyspozycji i formy zależy końcowy wynik osiągnięty podczas zawodów. Wiadomo więc, że należy je wzmacniać stosując ćwiczenia poza treningiem biegowym. Jednak bywa tak, że po […]

Trening biegowy i trening siłowy w jednym

Z Katarzyną Selwant rozmawiała Eliza Czyżewska Czym jest trening mentalny?istock.com To wiedza, jak ćwiczyć głowę, taka siłownia dla umysłu. W skład treningu mentalnego wchodzą różne zagadnienia, np. wzmacnianie pewności siebie, wyznaczanie prawidłowej motywacji, cele sportowe, […]

Trening mentalny biegacza [WYWIAD]

Karmienie piersią a bieganie – czy to dobre połączenie? Jakie zagrożenie niesie ze sobą połączenie mleczanu z… mlekiem matki? Odpowiadamy! Zanim zajmiemy się tematem karmienie piersią a bieganie, przyjrzyjcie się bliżej tematowi pokarmu matki: mleko […]

Karmienie piersią a bieganie

Kultowe sportowe wydarzenie otwierające Warszawską Triadę Biegową „Zabiegaj o Pamięć” już 3 maja. Poznaliśmy wzór oficjalnych koszulek biegu – są w kolorze błękitnym i prezentują hasło „Vivat Maj, 3 Maj”. Ich producentem jest marka 4F, […]

Koszulka 32. Biegu Konstytucji 3 Maja wygląda właśnie tak! Marka 4f partnerem technicznym Warszawskiej Triady Biegowej

Choć największy podziw budzą Ci, którzy linię mety przekraczają jako pierwsi, to bohaterami są wszyscy biegacze. Odważni, wytrwali i zdeterminowani, by osiągnąć cel – wyznaczony dystansem 42 km i 195 m – w liczbie 5676 […]

21. Cracovia Maraton: 5676 śmiałków pobiegło z historią w tle

Już od 3 sezonów ASICS METASPEED jest jednym z 2 flagowych modeli startowych japońskiego producenta. Do naszej redakcji trafiła właśnie najnowsza jego odsłona, 3. generacja, czyli ASICS METASPEED SKY PARIS. Jak wypada na tle swoich […]

ASICS METASPEED SKY PARIS – flagowa startówka w trzeciej odsłonie [TEST]