Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Afera dopingowa w Kenii – najnowsze informacje
Cosmas Kyeva Fot. PAP
Jak w dobrym filmie sensacyjnym, afera dopingowa Rity Jeptoo, najlepszej kenijskiej maratonki, rozwija się coraz bardziej. Pojawiają się nowe, coraz bardziej niepokojące informacje, rzucające cień na wszystkie wyniki uzyskiwane przez kenijskich zawodników.
Zacznijmy od kontekstu afery: w ostatnich latach kenijscy biegacze coraz bardziej dominują w świecie biegania. Wygrywają biegi w każdym zakątku kuli ziemskiej. Ostatnio seryjnie, rok po roku, poprawiają rekord świata w męskim maratonie. Nieosiągalne do niedawna czasy uzyskuje po kilkudziesięciu Kenijczyków rocznie. Rywale nie dowierzają. Pojawiają się głosy mówiące o tym, że jest to spowodowane dopingiem, a nie wyjątkowymi zdolnościami. Mimo tego, że Kenia nie ma własnej agencji antydopingowej ani nie przeprowadza się tam testów krwi, w ciągu kilku miesięcy na dopingu wpada siedemnaście biegaczy i biegaczek z tego kraju. Wśród nich, co warte odnotowania, startujący regularnie w Polsce Cosmas Kyeva, który w tym roku wygrał maraton w Dębnie. A później także jeden z Kenijczyków, który znalazł się na podium maratonu w Poznaniu.
Tuż przed maratonem w Nowym Jorku i wypłaceniem tegorocznej nagrody World Maraton Majors zostaje odpalona prawdziwa bomba. Na koksie wpada Kenijka Rita Jeptoo, w ostatnich dwóch latach najlepsza maratonka świata, zwyciężczyni czterech maratonów Majors z rzędu. Miała właśnie odebrać pół miliona dolarów za zwycięstwo w cyklu WMM.
Pojawiają się kolejne głosy komentujące aferę, które zamiast rozjaśniać sytuację, wprowadzają coraz większe zamieszanie. Na amerykańskim forum dyskusyjnym wypowiada się Renato Canova – jeden z licznych Włochów trenujących najlepszych Kenijczyków, przez kilka lat związany z Jeptoo. Ten sam Canova, który do niedawna zaprzeczał jakiemukolwiek dopingowi w Kenii, nagle wypowiada zaskakujące słowa:
W Kenii pojawiły się grupy kryminalne, które namawiają zawodników do stosowania dopingu. Jest wiele biegów ulicznych, które nie mają żadnej kontroli antydopingowej i kryminaliści korzystają z tego faktu.
Wkrótce dodaje:
EPO pojawiło się w Kenii w 2007 roku za sprawą austriackiego menedżera, który został wcześniej zdyskwalifikowany przez rodzimy związek sportowy po aferze dopingowej podczas zimowych Igrzysk w Turynie w 2006.
I aby rozwiać wszelkie wątpliwości, podsumowuje:
Jest faktem, że biegacze zarabiają pieniądze i są źródłem dochodu dla całego kraju. Tam, gdzie są pieniądze, pojawiają się i oszuści, którzy próbują wykorzystać sytuację.
Mówi to człowiek, który do niedawna w ogóle nie chciał przyjąć do wiadomości, że jakikolwiek Kenijczyk może używać niedozwolonych środków. Nagle okazuje się, że jest problem i to potężny. Potwierdza to w obszernym wywiadzie Federico Rosa, menadżer Rity Jeptoo. Tam znajdziemy jeszcze więcej kwiatków. Mario Frailoli pyta otwarcie: „Czy uważa pan, że w Kenii istnieje problem dopingowy”. Rosa odpowiada: „Tak. Bez wątpienia„. Dalej mówi o tym, o czym od dawna mówi się w Polsce: jest masa biegów, w których można wygrać duże pieniądze, a nie przeprowadza się żadnych badań antydopingowych.
Co ciekawe, zarówno Rosa, jak i Canova zdecydowanie zaprzeczają, że w proceder dopingowy w Kenii są zaangażowani Europejczycy. Szczególnie Włosi, bo przecież Canova wspomina o Austriaku. Ze słów Rosy można uzyskać ciekawy obraz ich interesów: Włosi zorganizowali w Kenii prawdziwe obozy pracy, gdzie koszarują po kilkudziesięciu biegaczy. Mają tam włoskiego trenera, menedżera i lekarza. Można się tylko zastanawiać, czy zawodników obowiązuje omerta oraz czy przed przystąpieniem do grupy całuje się pierścień na palcu menedżera chrzestnego. Mimo to Canova i Rosa już są pewni, że winę za aferę dopingową ponoszą miejscowi, czyli kenijscy lekarze oraz bandyci.
Federico Rosa podaje też łatwe wytłumaczenie, dlaczego Rita Jeptoo, reprezentowana przez niego, trenowana przez jego włoskiego kolegę i zwykle obsługiwana przez zaufanego lekarza, wpadła na dopingu. Otóż… udała się do niewłaściwego lekarza, któremu nie można zaufać.
Mija kilka dni i słyszymy kolejny news. Okazuje się, że mąż Jeptoo szantażuje ją od jakiegoś czasu i złożył u prawnika podpisane zeznania. Co jest przedmiotem szantażu? Otóż mąż grozi, że ujawni, iż Jeptoo stosowała doping co najmniej od 2011 roku. I że namówił ją do tego europejski, niewymieniony z nazwiska agent. Oznaczałoby to, że wyniki największych maratonów świata w ostatnich latach były w gruncie rzeczy ustawione.
Canova w swoich wypowiedziach na forum podaje jeszcze jedną ciekawostkę. Przyznaje, że Włosi, oskarżani o to od dawna, stosowali w przeszłości przetaczanie krwi. „Ale tylko do 1984 roku, do czasu, kiedy zostało to zabronione” – mówi.
Interesujące jest, czego jeszcze dowiemy się o kenijskich wynikach w kolejnych tygodniach. Na pewno jednak świat elitarnych maratonów nie będzie już taki sam.
Wywiad z Federico Rosą, po angielsku, na stronie competitor.com.