Możliwe, że nigdy nie słyszeliście tego nazwiska. Możliwe, że głębokim poważaniu macie Amerykanów i ich kulturę. Ale wystarczy narysować 1-2 kreski by połączyć Cię z Billem i jego wpływami.
Niewielu z nas ma tak odporny organizm, że jest w stanie znosić narastające obciążenia bez dłuższych odpoczynków, coraz to większe prędkości i kilometraż bez podniesienia buntu. Istnieją tacy osobnicy. Yeti ponoć też… Zatem jeśli chcesz stale poprawiać swoje wyniki i zwiększać obciążenia w sezonie, musisz zaplanować przerwy.
Po co wymyślać nowy produkt, skoro zwykłe jedzenie jest takie smaczne? Otóż smaczne to ono jest, ale w czasie biegu często po prostu „nie wchodzi”, a jeśli nawet da się przełknąć, to powoduje wzdęcia, sensacje żołądkowe, czasem nawet wymioty. Zróbcie kiedyś test. Weźcie ze sobą jeden z najbardziej kalorycznych produktów – czekoladę i spróbujcie zjeść choć kilka kostek, pędząc w tempie wyścigu na 10 km. Komu się uda, może nazwać się szczęściarzem i nie czytać dalej.
Mój znajomy się starzeje. Kupił sobie motocykl. Mieszka kilometr ode mnie, jest moją prognozą pogody i zegarkiem zarazem. Gdy słyszę potworny ryk za oknem, znaczy, że jest 8:20 i nie pada. Prognozę doceniają wszyscy sąsiedzi i chętnie komentują w windzie. Używając słów niezbyt… meteorologicznych.
Wielu biegaczy wychodzi z założenia, że im cięższą pracę wykona na treningu, im więcej kilometrów przebiegnie, tym lepszy uzyska rezultat. Gdyby to była prawda, wystarczyłoby zebrać się na przykład przed maratonem w Krakowie, wyciągnąć dzienniczki treningowe, porównać kilometraż i na tej podstawie rozdać medale.
Wyobraźcie sobie, że postawimy na starcie wszystkich najlepszych polskich biegaczy na 5000 metrów i każdy zrobi życiówkę tego dnia. Gdzie będą współcześni mistrzowie, gdy Bronek Malinowski wbiegnie na metę?
Fartlek jest wytrychem otwierającym kilkanaście szufladek jeśli chodzi o bodźce treningowe. Bywa lekki jak i brutalny – konkretny i rozmyty, spontaniczny i ułożony co do sekundy. Za każdym razem nieco inaczej wpływa na organizm, a to że nie do końca wiemy jak – traci na znaczeniu.
Niedawno rozmawiałem z menadżerem firmy obuwniczej – gościem, który zajmuje się badaniem światowych trendów. Powiedział, że jak bym miał fundusze to teraz najlepiej jest inwestować w biegi przeszkodowe (jeszcze po polsku się nie ułożyło ładne tłumaczenie terminu „obstacle race”). Że to świetny biznes i że w USA uczestników już się liczy w milionach.
Dobra. Masz już ręcznik, butelkę z piciem i garść dobrych chęci. Przed tobą maszyna, którą trzeba ujażmić. Ale jak? Czy robić taki sam trening jak na dworze? Czy może da się ją lepiej wykorzystać?
21,1 km to bardzo popularny dystans. Już długi i wymagający przygotowania, ale nie tak ciężki jak maraton. Które momenty na trasie są kluczowe, jak powinno się kształtować samopoczucie biegacza w miarę upływu dystansu? Oto garść informacji o półmaratonie.