Bieganie i urlop – ilu biegaczy, tyle możliwości
Wyjeżdżając na urlop biegacze zazwyczaj potrafią wziąć dodatkową walizkę poświęconą tylko na sprzęt biegowy. Fot. Piotr Dymus
Wraz z początkiem lipca nadchodzi najintensywniejszy w roku sezon urlopowy. Jednocześnie w bieganiu amatorskim miesiące letnie są określane mianem sezonu ogórkowego – liczba imprez jest mniejsza niż np. w maju czy wrześniu, a warunki do startów mniej sprzyjające. Jak zatem mają się do siebie bieganie i urlop i jak połączyć jedno z drugim? Poniżej prezentujemy kilka propozycji.
… nie biegać!
Przerwa w bieganiu podczas urlopu? Czemu nie! Fot. Getty Images
Urlop można wykorzystać nie tylko jako przerwę w pracy, ale także jako przerwę od biegania. Taka przerwa może być bardzo inspirująca. Można na przykład przeczytać kilka lektur na temat treningu i spróbować zacząć od nowa albo z nowym pomysłem. Można się spotkać ze znajomymi i pogadać. Także o bieganiu. Można poszukać sobie nowego celu biegowego. Albo na dwa-trzy tygodnie zapomnieć o bieganiu. Poczytać inne książki, iść na basen albo na lekcję tańca brzucha, umówić się na zaległe plotki z koleżanką, która akurat nie biega, a zamiast 30-kilometrowego wybiegania w weekend zafundować sobie dzień w spa. Można też czas bez biegania spędzić na czytaniu cudzych blogów, podczytywaniu w serwisach społecznościowych najnowszych wiadomości o tym, jak inni biegają, siedzieć i obgryzać paznokcie z żalu i ze złości.
O tym, dlaczego warto wykorzystać urlop do przerwy także od biegania przeczytacie w artykule Anny Pawłowskiej-Pojawy
„Urlop od biegania czyli rzecz o nazywaniu”.
Czy warto jechać na obóz?
Jeśli jednak nie planujemy wykorzystać okresu urlopowego do odpoczynku od biegania, również mamy wiele możliwości. Dla amatorów kilka dni wolnego od pracy to okazja do zintensyfikowania treningu i np. wyjazdu na obóz biegowy. Wyjazd na obóz biegowy może być znakomitym zastrzykiem motywacji dla kogoś, kto nie ma w sobie odpowiedniej determinacji, aby ćwiczyć czy biegać samemu. Na wyjeździe tego typu łatwiej zmusić się i zrozumieć ważność nielubianych zwykle czynności, np. rozciągania. Nie masz pomysłu na urlop? Wyjazd na obóz może być rozwiązaniem. Jaki jest jednak jego sens czysto treningowy, niezwiązany z kwestią motywacji? Czy ambitny amator zanotuje wzrost formy po tygodniu czy dwóch wspólnych ćwiczeń? O tym przekonacie się czytając felieton Marcina Nagórka
„Obozy biegowe dla amatorów – czy sprawią, że będziesz biegał szybciej?”.
No to może w góry?
Góry to chyba najpopularniejsze miejsce na obóz biegowy. Fot. Istockphoto.com
Skoro już znacie odpowiedź na pytanie, czy warto jechać na obóz, pozostaje kwestia wyboru odpowiedniej lokalizacji. Wielu amatorów, naśladując profesjonalnych biegaczy, decyduje się na wyjazd w góry. Czy również wybieracie się na tygodniowy obóz wysokogórski, ok. 2000 m n.p.m? Planujecie ciężki trening i marzycie o premii, w postaci wspaniałego rekordu życiowego? Jak przestrzega Karol Nowakowski – może czekać Was rozczarowanie. Korzyści będzie z pewnością wiele, ale… o poprawę wyników może być bardzo ciężko. Dlaczego? Przeczytajcie artykuł:
„Trening wysokościowy dla biegacza”.
A może obóz w domu?
Urlop niekoniecznie musi się wiązać z wyjazdem w góry, nad morze czy na Mazury – może nie wiązać się z jakimkolwiek wyjazdem w ogóle. A jeśli chcemy połączyć spokojny pobyt w domu z bieganiem, to czemu nie spróbować zorganizować sobie obozu biegowego w domu? To może być doskonała okazja do tego, by wpleść w nasze treningi nieco urozmaicenia i dodać kilka jednostek na podbicie formy. A jak to zrobić w praktyce? Przeczytajcie wywiad Marty Tittenbrun z Wojciechem Staszewskim:
„Domowy obóz treningowy. Jak go zorganizować?”.
Jak to robią inni?
Chociaż ślepe naśladowanie innych biegaczy rzadko kiedy przynosi dobre efekty, to warto się inspirować ich działaniami. Dla większości osób urlop to czas odpoczynku. Góry, morze, Mazury, zagraniczne wycieczki. Tylko spać do południa, jeść, pić, popuszczać pasa i spędzać radośnie czas z rodziną. Czy tak samo wyglądają wakacje z perspektywy biegacza? Biegacz inaczej niż zwykły śmiertelnik postrzega czas. Kiedy większość populacji funkcjonuje w systemie linearnym, biegacze wszędzie widzą cykle – mirkocykle, makrocykle. Przygotowanie do sezonu, regeneracja, starty, chwila odprężenia i znowu przygotowania do drugiej części sezonu, starty i tak w koło Macieju. Co w takim razie robią biegacze podczas urlopu? O swoich doświadczeniach mówią Violetta Domaradzka, Dawid Khan i Kuba Wolski w artykule Pawła Jeleniewskiego, pt.
„Urlop biegacza, czyli trudny czas?”.
A może na zawody?
Ostatnia propozycja jest dla tych, którzy nie chcą rezygnować ze startów podczas urlopu. Chociaż lipiec i sierpień nie są miesiącami szczytowymi pod względem liczby imprez biegowych organizowanych w całym kraju, to często w wielu miejscowościach turystycznych można znaleźć ciekawe lokalne zawody. Biegi po plaży, biegi nocne, górskie ultramaratony – wybór jest naprawdę szeroki. Ci, którzy chcą pojechać na urlop po to, żeby wystartować w zawodach może znajdą coś dla siebie w naszym
przeglądzie imprez.
W miejscowościach turystycznych nie powinno brakować imprez biegowych. Fot. UG Postomino 1
Pamiętaj o swoich celach!
A na sam koniec przypomnienie – decydując się na wybór którejś z powyższych opcji, pamiętajcie o swoich celach na sezon jesienny. Dotyczy to w szczególności tych, którzy postanowili w ostatni weekend września zmierzyć się z królewskim dystansem podczas 38. PZU Maratonu Warszawskiego. Jeśli jeszcze nie rozpoczęliście przygotowań, to jest to już naprawdę ostatnia chwila, w której powinniście wziąć się za regularny trening. A jak to zrobić? Podpowie Wam Karol Nowakowski w swoim tekście
„Jak się przygotować do maratonu na jesieni?”.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.