Czytelnia > Czytelnia > Książki o bieganiu > Sprzęt
Bieganie z muzyką czy z audiobookiem?
Niektórzy nie znoszą słuchać muzyki. Twierdzą, że za bardzo ich rozprasza w czasie biegu. Inni bez niej nie potrafią zrobić treningu, bo zżera ich nuda. Jeszcze inni zmieniają radykalnie swój gust muzyczny, gdy tylko zakładają szorty i puszczają rockowe kicze.
Rytmiczne tupanie
Słyszałem gdzieś sugestię, by dopasowywać tempo muzyki do rytmu pracy serca. Ale to jakieś czary, w które nie wierzę. Serca nie słyszę, w dodatku szybkość pulsu lubi się zmieniać. Na przykład latem, gdy biegnę stałym tempem, mam zupełnie inny puls, gdy jestem w zacienionym lesie, a inny, gdy wybiegam na „patelnię” pól za moim osiedlem. Znacznie łatwiej jest wykorzystać muzykę, by popracować nad kadencją, tak by zbliżyć ją do 180. To liczba kroków na minutę, która łączy się z najlepszą ekonomiką biegu. Tyle właśnie wykonują mistrzowie. I nieważne, czy biegną na 5000 metrów w wyścigu, czy robią spokojny trening.
Wiedząc, w jakim tempie jest nagrany utwór, możesz dopasowywać swój krok. Mogą to być utwory dosyć wolne i bujające w tempie 90 uderzeń na minutę, a mogą też być bardzo szybkie – 180 uderzeń na minutę. Najgorsze jest coś pomiędzy – np. 130 – w takim tempie nagrany został hicior tej wiosny – Gotye – „Somebody that I used to know”. Niestety większość najpopularniejszych melodii, które słyszymy w radiu, ma coś koło 120. Do takich najbardziej przyzwyczajone jest „statystyczne” ucho. Najgorzej jes, gdy zgramy się z nutkami, które są ciut ciut za wolne i będziemy utrwalać kadencję rzędu 160-170. Taki rytm ma np. „Under The Bridge” Red Hotów.
Fot. Krzysztof Dołęgowski
Po przejrzeniu naszej dyskografii zauważyliśmy, że w rytmie 90 jest masa bujających hip-hopowych i latynoskich nagrań. Takich do wożenia się autem z zimnym łokciem. Wydają się leniwe, ale po pomnożeniu rytmu razy dwa, świetnie nadadzą się do stukania stopami o chodnik. Dużo trudniej jest znaleźć coś naprawdę szybkiego i znośnego dla szerszego grona słuchaczy – wygrzebaliśmy tylko Ricky’ego Martina. Reszta to brzmienia mroczne.
Pod mistrzowską kadencję polecamy:
- Paktofonika – „Jestem Bogiem”
- Republika – „Odchodząc”
- Fugees – „Killing Me Softly”
- Metallica – „Sad but True”
- Rihanna – „Umbrella”
- Ricky Martin – „Living La Vida Loca”
- Łona – „To nic nie znaczy”
- RZA – Ghost Dog – „Samurai Showdown”
- Gotan Project – „La Revancha Del Tango”
Zaszkodzi kadencji:
- The Cranberries – „Zombie” – ciut za wolno
- Red Hot Chilli Peppers – „Under the Bridge” – ciut za wolno
- ·U2 – „With or without You” – trochę za szybko – wybija z rytmu
- The Cream – „Sunshine of Your Love” – dużo za szybko
- Archive – „Again” – transowo, ale za wolno
- Eminem – „Cold Wind Blows” – świetna negatywna energia, na wściekłe bieganie, ale jednak za wolno
- Police – „Every Breath You Take” – klasyczne 120, zupełnie niezdatne
Jak sprawdzić tempo?
Można ściągnąć specjalny program do analizy tempa utworu (np. darmowy Abyssmedia BPM Counter), ale programy tego typu są bardzo zawodne. Lepiej jest znaleźć internetową aplikację (np. na all8.com), która wyliczy tempo na podstawie twojego rytmicznego pukania w klawisz, gdy słuchasz muzyki.
Zamiast muzyki
Zauważyłem, że najlepsze miesiące treningowe zwykle łączą mi się z dobrymi książkami nagranymi na mp3.
Audiobooki świetnie sprawdzają się na długich wybieganiach. Zwłaszcza powieści kryminalne czy inne, z akcją trzymającą w napięciu. Kilka razy zdarzało nam się dokładać parę kilometrów, żeby tylko dociągnąć do końca rozdziału, albo wychodzić na dodatkowy trening, by tylko dowiedzieć się, co będzie dalej. Czy „zabiją go”, czy będzie happy end? Treść książek szybko zaczyna się kojarzyć z miejscami na trasach biegowych. Na przykład wiadukt koło lotniska Okęcie nierozłącznie wiąże mi się z powieścią „Koniec Świata w Breslau”, a nieukończony fragment autostrady A2 – z „Wojną Polsko-Ruską…”.
Obecnie mój odtwarzacz ma wgrany cykl „Millenium” – który możecie kojarzyć ze świetnym filmem „Dziewczyna z tatuażem”. Na półce „Millenium” to 3 cegłówki o łącznej grubości ponad 2000 stron. Wystarczy na kilka miesięcy przygotowań do najważniejszych zawodów sezonu.
W zeszłym roku w ten sposób przerobiłem „Trylogię Husycką” Sapkowskiego i poprawiłem życiówki na wszystkich dystansach (co w wieku 33 lat nie jest już tak proste).
Naprawdę – warto spróbować audiobooków (można je ściągnąć za niewielkie kwoty w księgarniach internetowych). Mi zdecydowanie poprawiają mobilizację.
Krzysztof Dołęgowski, „Nie tylko muzyka”, Bieganie, wrzesień 2012
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.