Czytelnia > Czytelnia > Felietony > Trening
Bieżnia mechaniczna* jest dla cieniasów! Tako rzecze brać biegowa
Jaką bieżnię mechaniczną kupić do domu? Jakie treningi wykonywać w okresie zimowym, korzystając z bieżni? Wybrać bieżnię do domu czy lepiej chodzić na siłownię? Odpowiedź 1: Żadną. Odpowiedź 2: Żadne. Odpowiedź 3: Ani to, ani to. Bieżnia mechaniczna jest dla cieniasów! Nie wierzycie? Przejrzyjcie dowolny wątek na ten temat na jakimkolwiek internetowym forum biegowym…
Niestrudzenie napierający przed siebie w pocie czoła, przedzierający się przez gęste, ostre gałęzie, brnący pod wzniesienie o nachyleniu 10% po kolana w błocie, kiedy z nieba pada marznący deszcz i grad, walczący z porywami huraganowego wiatru, niezważający na przeciwności losu, temperaturę, opady, zawieje i zamiecie, kobiety, dzieci, starców ani galopującą inflację, bo tę też by przegonił – taki obraz PRAWDZIWEGO biegacza wytworzył się w mojej głowie po lekturze komentarzy pod kilkoma wpisami w mediach społecznościowych z zapytaniami biegaczy o trening zimowy na bieżni elektrycznej. „Biegacz mesjaszem sportowców!” Chciałoby się zakrzyknąć. Ale o co chodzi?
Biegowe farbowane lisy
Biegaczko, Biegaczu! Jeżeli kiedykolwiek przyszło Ci do głowy, żeby wykonać trening na bieżni elektrycznej, kupić karnet na siłownię, albo co gorsze, kupić takie urządzenie do domu – jak najszybciej skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. Albo fizjoterapeutą. Ale pod żadnym pozorem nie konsultuj tego pomysłu z biegową społecznością. Bo pokażesz słabość swojego charakteru i okażesz się biegowym farbowanym lisem.
Dlaczego? Otóż dlatego, że każdy PRAWDZIWY, podkreślam właśnie to słowo: PRAWDZIWY biegacz, trenuje w terenie, bez względu na pogodę, warunki zewnętrzne, śnieg, lód, śpiące małe dzieci w domu czy cokolwiek innego, bo tylko w ten sposób kształtuje charakter. Koniec kropka. Tako rzecze brać biegowa. Wybierając bieżnię mechaniczną czy elektryczną, stajemy się mięczakami, tracimy czas na kręcenie nogami w miejscu jak chomiki, pokazujemy słaby charakter, nie kształtujemy go, nie kształtujemy odporności, idziemy na łatwiznę, pokazujemy złe nastawienie do biegania, nie rozumiemy go, itd. Bo jak człowiek biega to na zewnątrz. To jest PRAWDZIWE bieganie. Po bieżni to co najwyżej jakieś lisy farbowane sobie truchtają.
Rekordzista świata to zwykły mięczak
OK, wystarczy już tego sarkazmu, chociaż i tak w dotychczasowych zdaniach ująłem tylko ułamek tego zła, które ma czaić się za bieganiem na bieżni mechanicznej według biegowej internetowej społeczności. Do napisania tego tekstu skłoniła mnie lektura kilku wpisów na forach dostępnych na Facebook’u, w których biegaczki i biegacze pytali bardziej doświadczone koleżanki i kolegów o porady w odniesieniu do korzystania z bieżni mechanicznej w okresie zimowym. Bez względu na to, czy treść pytania dotyczyła polecenia konkretnego modelu, rodzaju treningów do wykonywania na bieżni, zamiennika bieżni jako treningu na powietrzu ze względu na warunki atmosferyczne, sprzedaży bieżni czy jakiegokolwiek pytania związanego z tym urządzeniem, niemal pod każdym wpisem można było w komentarzach znaleźć przynajmniej jedną odpowiedź w stylu: „nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery”, „właśnie tak ludzie stają się mięczakami”, „ja w każdych warunkach biegam tylko na zewnątrz”. Często takim komentarzom towarzyszy również symbol „💪”, jakby bieganie na zewnątrz budowało biceps… To nic, że taki komentarz nie wnosi niczego merytorycznego do dyskusji ani nie odpowiada na zadane pytanie. Co z tego, że ktoś nie ma innej opcji zrobienia treningu, bo np. w sąsiednim pokoju śpią dzieci i nie ma możliwości zostawić ich samodzielnie. Swoje zdanie trzeba zaznaczyć💪
Całe szczęście, że rekordzista świata w biegu na 3000 m Jakob Ingebrigsten z tego roku z pamiętnego Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie, nie rozumie języka polskiego. Gdyby przeczytał przytaczane powyżej komentarze, mógłby zwątpić w siebie, uznać się za mięczaka, zmienić metody treningowe i być może jego kariera uległaby załamaniu. Wszak bieżnia mechaniczna jest w jego przypadku niemal w codziennym użyciu. A przecież mógłby pobiegać na zewnątrz…
Jak to jest z tymi cieniasami i charakterem?
Kto uważa, że bieżnia mechaniczna jest dla cieniasów, niech wskoczy na taśmę, ustawi swoje standardowe tempo i po każdym przebiegniętym kilometrze zwiększa tempo o 0,5 km/h. W zależności od formy i poziomu sportowego, już po kilku kilometrach w głowie takiego delikwenta może toczyć się zażarta wojna układu mięśniowego, oddechowego i mózgu z silną wolą, by tylko nie przerwać treningu zbyt wcześnie. Taka jednostka potrafi znacznie bardziej zmęczyć niż wiele jednostek treningowych stosowanych w terenie, ba, potrafi przynieść znacznie więcej korzyści z treningowego punktu widzenia. Bo wszystko zależy od tego, jak trening całościowo jest skomponowany. A czy zostanie wykonany w terenie, czy na kręcącej się taśmie to już sprawa drugorzędna.
Bieżnia mechaniczna może być fantastycznym narzędziem treningowym, świetnym zamiennikiem biegania w terenie, dla niektórych w określonych sytuacjach może być wręcz jedynym ratunkiem i możliwością wykonania treningów biegowych. Co więcej, może być świetnym narzędziem kształtującym ten mityczny, wyniesiony pod niebiosa charakter i silną głowę. Wystarczy zaplanować odpowiedni trening. I jak pokazują nawet najlepsi biegacze na świecie, nie jest to narzędzie dla cieniasów. Dla cieniasów jest leżenie plackiem na kanapie przed telewizorem.
*Na potrzeby niniejszego artykułu określenie „bieżnia mechaniczna” jest pojęciem ogólnym, jako cała kategoria urządzeń i obejmuje także, a wręcz przede wszystkim, bieżnie napędzane elektrycznie.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.