„Marcie i Olkowi za towarzystwo w mroku, kanapki i dobre słowo” – taki napis widnieje na jednej z pierwszych stron książki napisanej przez Magdę i Krzyśka Dołęgowskich. W moment przypomina się każdy mrok, każda kanapka i każde dobre słowo. Jestem suportem.
Pokonałeś Rzeźnika, Chudego Wawrzyńca, setkę w Krynicy? Wrzuciłeś zdjęcie na Facebooka, posypały się lajki i komentarze niebiegających znajomych, że jesteś kosmitą? Nie ciesz się tak. To darmowa chwała i łatwy splendor. Ultramaratony są dla cieniasów.
Na Chudego zapisałam się trochę metodą Króla Juliana: „a teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”. Nie udało mi się ostatecznie potrenować, ale jakoś ukończyłam swoje pierwsze ultra!
Magda i Krzysiek Dołęgowscy zrobili Bob Graham Round w 21 godz. 58 min. Miałam okazję obserwować ich postępujące zmęczenie – razem z Olkiem wspieraliśmy ich na trasie. Jak to wyglądało z naszego punktu widzenia?
Znajomi czasem pytają mnie, jak wybrać specjalne buty, bo chcą zacząć biegać. Moja odpowiedź jest zawsze taka sama i nie zadowoliłaby żadnego producenta specjalistycznego sprzętu.
Z bieganiem jest tak, że choćby się je kochało nad życie, to i tak wiążą się z nim pewne problemy. Bieganie nie zawsze sprawia mi radość. Zadowolenie przychodzi dopiero po treningu, a w jego trakcie muszę walczyć z najokropniejszymi myślami.