Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia
Chudy Wawrzyniec 2013 – z nogami w chmurach
Ultramaraton Chudy Wawrzyniec 2013. Tomasz Klisz i Piotr Karolczak na mecie 50 km. Różnica między nimi wynosiła zaledwie 13 sekund.
10 sierpnia odbyła się druga edycja Ultramaratonu Chudy Wawrzyniec. Tradycyjnie już – było mokro, mglisto, błotniście, a na zaledwie dwie godziny przed startem przez niebo przewalała się potężna burza, warcząca i rozświetlająca mrok. Z długą ponad 80-kilometrową trasą zmierzyło się 155 biegaczy, na trochę krótszy wariant – ponad 50-kilometrowy zdecydowały się 302 osoby.
W poprzedzający imprezę piątek od rana coś wisiało w powietrzu, było parno, duszno i bardzo gorąco. Około godziny 14 lunęło, a o 15 padał grad wielkości przepiórczych jajek. W nocy uczestnicy z trwogą obserwowali niebo. – Odwołają zawody, przeniosą godzinę startu? Przecież w takiej burzy to strach – rozmawiali i co chwilę sprawdzali prognozę pogody. Na około 1,5 godziny przed startem wszystko się uspokoiło. Peleton ruszył o 4:35 spod Gminnego Ośrodka Kultury w Rajczy. Najpierw kawałek „rozpędówki” po asfalcie, żeby nie szturchać się łokciami na szlaku. Uczestnicy obu tras biegi do Soli, wspinali się na Rachowiec, w okolicach Zwardonia wbiegli na granicę polsko-słowacką. Wspięli się na Wielką Raczę, a potem, malowniczym, czerwonym szlakiem biegli do Przegibka i na Wielką Rycerzową, gdzie trzeba było podjąć decyzję o tym, który dystans bardziej im pasuje. 302 osoby zdecydowały się skręcić na Muńcuł i zielonym, trudnym technicznie szlakiem z bardzo stromym zbiegiem, udać się na metę w Ujsołach. 155 osób skręciło na Rycerzowej w prawo, by wspiąć się na „ścianę płaczu” – Oszusta, przebiec przez Przełęcz Glinka i pobiec dalej granicznymi ścieżkami niebieskiego szlaku aż do Trzech Kopców, później na Rysiankę i zbiec grzbietem, żółtym i czarnym szlakiem, po łąkach do Ujsół.
Start Ultramaratonu Chudy Wawrzyniec 2013. Rajcza, godzina 4:35.
Tegoroczna pogoda, mimo że dzień trafił się wyjątkowy (zarówno czwartek, pół piątku, jak i niedziela były słoneczne i ciepłe), była bardzo korzystna do biegania i lepsza niż ubiegłoroczna aura. Lekka mżawka, mgła, dosyć ciepło – uczestnicy dobiegali na metę raczej zadowoleni z takich warunków niż markotni, że znowu nie było obiecywanych widoków na Tatry i Małą Fatrę.
Tomasz Klisz – zwycięzca biegu na 50 km – wbiega na metę.
Jako pierwszy na metę 50 km dobiegł Tomasz Klisz z Bielska-Białej, po 4 godzinach, 54 minutach i 31 sekundach, tylko o 13 sekund wygrywając z Piotrem Karolczakiem z Poznania. Chłopaki walczyli ostro i obydwaj wyglądali na skołowanych. W czasie 5:08:29 pokonał 50 km Cezary Osojca z Puław, a pierwszej kobiecie trasa zajęła 6 godzin i 10 minut. Justyna Frączek była zmęczona i szczęśliwa. Walczyła o złamanie 6 godzin ale warunki były trudne i trochę do realizacji tego celu zabrakło.
Justyna Frączek – zwyciężczyni biegu na 50 km – na mecie.
Zwycięzca biegu na ponad 80 km – Jacek Michulec z Żywca, który wygrał również w ubiegłym roku, dotarł do mety po 8 godzinach, 58 minutach i 23 sekundach. W tym roku na trasie czuł się lepiej niż poprzednio, na Przełęczy Glinka wypił piwo, nie wziął nic do jedzenia i pobiegł dalej. Na mecie mówił, że miał trochę kłopotów z żołądkiem, ale udało mu się osiągnąć cel – wygrać i złamać 9 godzin. Drugim zawodnikiem na długiej trasie był Michał Jędroszkowiak z Książa Wielkopolskiego, który powrócił w dobrym stylu po nękających go kontuzjach. Pokonanie trasy zajęło mu 9:05:21. Trzeci zawodnik – Paweł Pakuła (Wisznice) osiągnął czas 9:17:09 i również w ubiegłym roku stawał na podium biegu na 80 km.
Ewa Majer – zwyciężczyni biegu na 80 km. 10. zawodnik na mecie!
Wśród kobiet na długiej trasie zwyciężyła niezawodna Ewa Majer z Dobczyc. Nie dość, że wygrała, pokonując trasę w 9:38:48, to jeszcze wbiegła na metę jako 10 zawodnik w klasyfikacji generalnej! Ewa również borykała się ostatnio z kontuzją, a na trasie Chudego Wawrzyńca udało jej się zgubić, tym bardziej jej wynik zasługuje na podziw. Drugą kobietą była Viola Piatrouskaya (11:52:47), która w ubiegłym roku dobiegła jako druga na 50 km (gubiąc się w okolicach mety i wbiegając pod prąd na trasę 80 km…). Na ogromny podziw zasługuje wyczyn trzeciej zawodniczki na mecie 80 km – Magdy Andrzejewskiej z Janowic Wielkich. To zawodniczka CrossFit, trenerka, która zaczęła biegać na początku ubiegłego roku. Jest najlepszą polską crossfiterką, ale w biegu ultra debiutowała. Dobiegła zaledwie 2 minuty po Violi, wskakując w swoim debiucie na podium i osiągając bardzo dobry czas: 11:54:23. Jeszcze nie raz usłyszymy jej nazwisko.
Dorota Piskor, nasza redakcyjna koleżanka na mecie biegu na 50 km, jej debiutu w ultra.
Gratulacje dla wszystkich, którzy zmierzyli się z trasą, pogodą i walczyli do końca.
Wkrótce relacja i więcej zdjęć. Tymczasem, wyniki biegu można przeglądać i analizować na ultimasport.pl.