Sprzęt > Akcesoria > Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Co kupić na pierwszy start w górach?
Biegi w górach stały się niezwykle popularne, o czym świadczą szybko wyczerpujące się limity uczestników. Wiele osób pragnie zacząć startować w górach, ale nie każdy wie, co należy ze sobą zabrać i co kupić, szczególnie na początku. Patrząc na ultrasów można odnieść wrażenie, że targają ze sobą cały dobytek.
Decydując się na starty w górach trzeba się nieco wyposażyć. To sprawa oczywista, w końcu to góry. Pytanie tylko, co tak naprawdę jest niezbędne osobie początkującej, która stawia w górach pierwsze kroki. Często debiutanci zapatrzeni w doświadczonych (zdawałoby się) ultrasów kupują całą masę sprzętu, który nie jest potrzebny, a czasem wręcz przeszkadza, a kosztuje masę pieniędzy. Co więc kupić? Co jest rzeczywiście konieczne?
Agresywna podeszwa robi wrażenie, ale góry nie zawsze wymagają tak brutalnej broni. Fot. Inov-8
Buty
Wydaje się że bez porządnych butów nie ma co się wybierać w trudny teren. Trudno się z tym nie zgodzić, jednak góry to nie zawsze trudny teren. Na trasy pełne kamieni, błota, bez dwóch zdań należy zabrać buty przeznaczone do biegów terenowych. Zapewnią one wymaganą trakcję, ochronę przed uderzeniami oraz często będą po prostu mocniejsze, więc nie powinny się tak szybko rozlecieć. Chociaż błoto potrafi skutecznie niszczyć nawet w teorii pancerne modele. Takie warunki nie występują jednak zawsze w górach, gdy jest sucho, trasa prowadzi drogami gruntowymi czy szutrowymi, albo po niewielkich kamieniach bez problemu można używać butów szosowych. Warto wybrać te lepiej dopasowane, które będą mocniej trzymały stopę, ale brak agresywnego bieżnika nie powinien przeszkadzać. Wiele szlaków górskich, gdy tylko są suche, bez problemu da się przebiec w klasycznych asfaltówkach, tym bardziej, że niektóre szlaki są wyłożone równo usadowionymi kamieniami, żeby tłumy nie niszczyły ścieżki. Wówczas normalne buty, o ile nie mają wielkich tendencji do ślizgania, powinny się sprawdzić.
Wygodny i dobrze zaplanowany plecak to bardzo ważny element wyposażenia więc warto wydać nieco więcej grosza. Fot. Piotr Dymus
Plecak
Ten element wyposażenia warto kupić, bez dwóch zdań. No chyba, że ktoś nastawia się na krótkie biegi np. do 10 km, wtedy rzeczywiście nie będzie on potrzebny, w innym przypadku jest to w zasadzie konieczność. Na wiele biegów górskich, i to niekoniecznie ultra, wymagane jest wyposażenie obowiązkowe typu napój, mapa, telefon, czy czołówka, a gdzieś to przecież trzeba pomieścić i plecak biegowy będzie do tego najlepszy. Kupując go warto wydać nieco więcej grosza i wyposażyć się w porządny, który będzie dobrze leżał i będzie wygodny. Ocierające szelki, źle umiejscowione paski, brak kieszonek, to wszystko może doprowadzić do szału, a plecak wytrzyma ładnych kilka lat. Można go używać nie tylko na zawody ale i wycieczki. Nie warto oszczędzać na plecaku, bo on może się odwdzięczyć wygodą, którą tym bardziej będziemy doceniać, im większe dystanse będziemy pokonywać. Należy pamiętać o bukłaku lub bidonach, bowiem nawet jeśli plecak posiada odpowiednie uchwyty, mocowania czy kieszenie, to nie znaczy, że zasobnik na płyny jest w zestawie.
Kije warto kupić gdy dystans jest duży, a przewyższenia znaczne, i co ważne, najpierw nauczyć się nimi posługiwać. Fot. Jarosław Sekuła
Kije
Patrząc na obrazki z UTMB może się wydawać, że w góry bez kijów nie ma się co wybierać, w końcu nawet czołowi zawodnicy ich używają. Jest to prawda, ale tam dystans wynosi 170 km, a w Polsce imprezy tego typu można policzyć na palcach jednej ręki. Kije to świetny wynalazek i potrafi w znaczący sposób poprawić tempo podchodzenia, ale decyzja o ich użyciu musi być świadoma, a nie podjęta na zasadzie bo ktoś gdzieś używał to i ja wezmę. Kije warto zabrać na zawody, ale długie, na ultra i to z długimi, stromymi podejściami. Oczywiście długie to pojęcie mało precyzyjne, ale można przyjąć, że jeśli trasa nie jest wybitnie górzysta, to nawet na maraton początkujący nie muszą się bawić w kupowanie kijów, chyba, że ktoś będzie walczył o zmieszczenie się w limicie. Na 10, 20 km kije są niepotrzebne i raczej mogą przeszkadzać. Druga sprawa to umiejętność poruszania się z nimi. Bez tego kije na nic się zdadzą, a będą tylko denerwować i spowalniać. Aby przynosiły dobry efekt trzeba ćwiczyć, więc kupowanie kijów ba pierwszy bieg, jeśli ktoś nie miał doświadczenia choćby z narciarstwem biegowym, mija się z celem.
Fot. Cep
Kompresja
Temat wałkowany wiele razy i wałkowany pewnie jeszcze będzie. Kompresja może wygląda bajerancko, zapobiega drganiom mięśni, ale nie uczyni nas szybszymi, dlatego jeśli ktoś nie cierpi na nadmiar gotówki, niech sobie daruje ten wynalazek.
Fot. Fenix
Czołówka
Lampka na głowę to bardzo przydatna rzecz, ale jeśli ma służyć tylko na zawody, to i ile debiut w górach nie przypadnie na ultra, nie będzie ona potrzebna. Krótsze dystanse, jak również niektóre ultra startują, gdy jest już widno, a limit czasu nie przewiduje nocnego biegania. Jeśli nie planujemy kończyć na granicy dnia z nocą (gdzie czołówka posłuży w sytuacji awaryjnej) zakup lampki można odpuścić. Bo po co kupować coś, czego nawet nie zabierzemy na bieg, a tylko będzie zbędnym balastem.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.