Czytelnia > Czytelnia > Reportaże
Czy maraton w Tokio może jeszcze zwrócić wpisowe uczestnikom?
Tegoroczny maraton w Tokio stał się pierwszym dużym biegiem masowym, który został odwołany z powodu koronawirusa. W stolicy Japonii zaprezentowali się jedynie zawodnicy z elity, natomiast 38 tysięcy amatorów zostało zmuszonych do zmiany swoich planów. Organizatorzy poinformowali, że uczestnikom nie przysługuje z tego tytułu prawo zwrotu kosztów za zakupione pakiety. Jak się dowiedzieliśmy, jest jednak szansa, że nie będzie to ostateczna decyzja.
O sytuacji związanej ze zmianami organizacyjnymi maratonu w Tokio pisaliśmy na łamach naszego magazynu. Organizatorzy podjęli trudną i nie do końca zrozumiałą decyzję o dopuszczeniu do startu jedynie biegaczy z elity, zamykając imprezę dla prawie 40 tys. amatorów. Najwięcej emocji, oprócz faktu „niepełnego” odwołania imprezy, wzbudziła wśród tych, którzy opłacili startowe, decyzja braku zwrotu kosztów wpisowego. Obserwując reakcje biegaczy na całym świecie w mediach, można stwierdzić, że wizerunkowo nie był to dobry ruch organizatorów.
Regulamin a zwrot wpisowego
Rozważając sytuację maratonu tokijskiego, ciekawostką jest fakt, że regulamin imprezy dopuszczał możliwość odwołania biegu i związany z tym zwrot kosztów wpisowego. Jednak, by to się stało, musiały zostać spełnione konkretne warunki. Punkt 13. regulaminu brzmiał: „Opłata startowa będzie zwracana wyłącznie w przypadku odwołania imprezy z powodu śniegu, powodzi, uszkodzeń spowodowanych silnym wiatrem, burzami, huraganem, pożarami wzdłuż trasy, odwołaniem przez stosowne władze, w przypadku trzęsienia ziemi lub ogłoszenia alarmu J-ALERT (alarm terrorystyczny/wojenny). Uwaga: odwołanie imprezy z przyczyn niewymienionych powyżej i powstałych nie z winy organizatora, nie będzie wiązało się ze zwrotem opłat startowych.”.
Oczywiście organizator nie mógł przewidzieć w regulaminie wybuchu epidemii się koronawirusa i nie ma wpływu na jego rozprzestrzenianie się. Rzecz w tym, że decyzja o odwołaniu imprezy została podjęta nie przez lokalne, krajowe władze, nie z powodu decyzji ministerstwa zdrowia, a po prostu na podstawie oceny sytuacji przez organizatora. W takiej sytuacji można uznać, że to odwołanie imprezy powstało w pewnym sensie z winy organizatora, gdyż to właśnie on podjął taką, a nie inną decyzję.
Poproszeni przez nas o komentarz w tej sprawie, organizatorzy maratonu w Tokio zasłaniają się umową z ubezpieczycielem:
„Fundacja Maratonu w Tokio wykupiła ubezpieczenie, pozwalające zwrócić opłaty startowe za udział w Maratonie w Tokio w 2020 r. w przypadku anulowania imprezy. Jednakże, powód odwołania nie spełniał warunków umowy z ubezpieczycielem, co uniemożliwiło nam zwrot wpisowego”.
Poniesione koszty
Oczywiście jednym z argumentów za tym, by nie zwracać uczestnikom opłat startowych, może być fakt, że wyjątkowa sytuacja nastąpiła na krótko przed startem imprezy, kiedy większość przygotowań została już poczyniona. Rzeczywiście przygotowanie tak dużej imprezy jego przedsięwzięciem wymagającym całorocznej pracy całego zespołu osób i wiąże się z wieloma kosztami. I, obok kwestii związanych z umową ubezpieczenia, być może to jest jeden z powodów, dla których Fundacja Maratonu w Tokio podjęła taką decyzję.
„Koszty, które ponieśliśmy to wszelkie koszty związane z przygotowaniem imprezy przez cały rok na jeden dzień startu. Kiedy ogłosiliśmy naszą trudną decyzję o odwołaniu biegu dla uczestników masowych, zdecydowana większość produktów i koniecznych prac dla realizacji wydarzenia była już gotowa lub zaaranżowana i nie było możliwości anulowania ich, ze względu na to, że impreza miała odbyć się za 2 miesiące. Jednakże pracujemy wspólnie z władzami samorządowymi miasta Tokio i japońskim związkiem lekkiej atletyki, by móc dać coś naszym biegaczom. Jednym z naszych zaplanowanych działań jest wysłanie uczestnikom oryginalnych numerów startowych, chipów, pakietów startowych i oficjalnego programu imprezy, które przygotowaliśmy z myślą o nich. Wysyłki będą realizowane w kwietniu.”
W świetle powyższych tłumaczeń pewnie nawet uczestnicy, którzy zapłacili za start, byliby w stanie zrozumieć brak zwrotu opłat startowych. W końcu każdy biegacz startujący w tak dużej imprezie ma przynajmniej częściowe wyobrażenie, z jak ogromnymi kosztami wiąże się organizacja imprezy na najwyższym poziomie dla kilkudziesięciu tysięcy osób z całego świata. Jednak w tym punkcie pewien dysonans może budzić fakt, że ostatecznie rozegrano bieg dla elity, czyli zawody sportowe odbyły się. I to wywołało u wielu amatorów poczucie niesprawiedliwości.
Tokio Maraton 2021 furtką do zwrotu wpisowego?
Jak wiadomo Tokio Maraton to jedno z bardziej popularnych tego typu wydarzeń na świecie i start w nim wiąże się m.in. z koniecznością wzięcia udziału w losowaniu, by móc wykupić pakiet. Ci „szczęściarze”, którzy mogli wystartować w roku 2020, a którym decyzja organizatorów to uniemożliwiła, mają potencjalnie możliwość pobiec w stolicy Japonii w 2021 r.
Może się jednak zdarzyć tak, że ktoś nie będzie mógł wystartować w Tokio w kolejnym sezonie. Co w takiej sytuacji? Organizatorzy jeszcze nie są pewni, czy umożliwią np. przepisanie prawa do nabycia pakietu, czy podejmą inne działania. Zapytani o taką ewentualność, odpowiadają:
„Obecnie nie mamy w planach żadnych zwrotów opłat startowych. Jednakże mamy świadomość, że mogą zdarzyć się biegacze, którzy nie będą mogli uczestniczyć w naszej imprezie w 2021 r. W ich przypadku będziemy rozważać różne możliwe scenariusze”.
Ostatnie zdanie z powyższego oświadczenia organizatorów może być pewną furtką, która sprawi, że ci, którzy nie zdecydują się pobiec w Tokio Maraton w 2021 r. otrzymają jednak zwrot wpisowego. Choć szanse na taki scenariusz nie wydają się wielkie, to prawdopodobnie organizatorzy nie spodziewali się, iż ich decyzja spotka się ze sporą krytyką i być może rozważają także taką ewentualność. Niewykluczone też, że to jedynie zasłona dymna i oczekiwanie, aż krytyczne głosy po prostu przeminą.
Decyzja bez ryzyka
Decyzja organizatorów maratonu w Tokio o odwołaniu biegu dla uczestników masowych i informacja o tym, że poniesione przez biegaczy opłaty za wpisowe nie będą zwracane odbiła się szerokim echem w biegowym świecie i spotkała z różnymi reakcjami. Nie brakuje takich, którzy ostro krytykują Japończyków i twierdzą, że wizerunkowo był to zły krok. Wskazują przy tym na inne imprezy, jak np. maraton w Seulu, który na 3 tygodnie przez startem ogłosił, że tegoroczna edycja nie zostanie rozegrana, ale od razu poinformował uczestników, że otrzymają zwrot wpisowego i przedstawił im całą procedurę.
Być może organizatorzy maratonu w Tokio mogli podjąć podobną decyzję, jak Koreańczycy. Różnica polega jednak na tym, że bieg w stolicy Japonii jest jednym z najpopularniejszych na świecie i nawet pomimo wdrożenia nieprzychylnego uczestnikom senariusza, najprawdopodobniej w kolejnych latach wciąż trzeba będzie organizować losowanie, by móc dostąpić prawa do nabycia pakietu. To organizatorzy są w tym układzie panami sytuacji i ważąc wszystkie za i przeciw nie ryzykowali zbyt wiele, podejmując swoją decyzję. Tym, którzy mieli teoretyczną szansę pobiec w Tokio w 2020 r. pozostaje liczyć na to, że impreza w 2021 będzie jeszcze bardziej wyjątkowa lub, jeśli zdecydują się nie startować w niej, że organizatorzy przedstawią dla takich uczestników jakąś dodatkową formę rekompensaty.
PRZECZYTAJ TEŻ: Fenomenalny półmaratoński debiut Katarzyny Jankowskiej
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.