fbpx

Blogi > Blogi > Magda Ostrowska-Dołęgowska

Dieta biegacza czyli walka na bakłażany i sarnie udźce [Felieton]

Walka na baklazany i sarnie udzce iStock_000005856724Small

Rys. Istockphoto.com

Dieta biegacza jest tematem gorącym jak świeżo zaparzona herbata. Zwolennicy różnych teorii są gotowi toczyć słowne batalie przez długie godziny, sypiąc argumentami często całkiem sprzecznymi. Mimo wszystko wśród zwycięzców znajdziemy ludzi, którzy żywią się zarówno dziczyzną jak i włoszczyzną. Jak się okazuje – znajdą się i tacy, którzy uważają, że czują się lepiej jeśli w żołądku mają absolutne minimum.

Gdy pewnego poranka w Kolorado usiadłam z kubkiem kawy przed komputerem żeby wreszcie rozprawić się z tematem diety w naszej książce „Szczęśliwi biegają ultra” miałam mętlik w głowie. Specjalistów od diety jest bodaj tylu ilu ludzi na świecie. No, może niekoniecznie, bo niektórzy mają to w nosie. Często jednak gdy wypływa temat jedzenia to nawet ludzie, którzy siedzieli wcześniej cicho, nagle sypią teoriami z rękawa. A wielość i sprzeczność teorii pozostawia pole do dyskusji wręcz nerwowych.

Po przelaniu na papier swojej wiedzy i refleksji na temat jedzenia w kontekście biegania, nie musiałam czekać długo na pierwsze głosy „specjalistów”. Wysyłaliśmy rozdziały kilku oblatywaczom. Czytali i mówili nam co myślą, co warto zmienić, co jest nudne, itd. I już na tym początkowym etapie okazało się, że „Walka na bakłażany i sarnie udźce” jest najszerzej komentowanym rozdziałem „Szczęśliwi biegają ultra”. Gdy jeszcze pierwsza redaktorka po przeczytaniu rozdziału dorzuciła swoje trzy grosze, myślałam że zacznę kąsać.

Ja też należę do ludzi, którzy trochę za bardzo skupiają się na diecie. Po prostu natura ulepiła mnie taką, że lubię sobie pojeść. Idą za tym kłopoty z wagą, a te pociągają dalsze nadmierne skupianie się na temacie jedzenia. Zachowuję przy tym jednak zdrowy rozsądek. Wiem, że dieta nie jest wszystkim. Bez solidnego treningu nawet najzdrowsze jedzenie świata nie pomoże nam stać się lepszym sportowcem. Albo gdy wcinamy go za dużo, co jest chyba problemem najbardziej powszechnym.

Gadka o tym jak to jegomość lub jejmość zaliczyli ścianę na 35. kilometrze, bo się odpowiednio nie odżywili, nie zrobili ładowania węglowodanami albo nie przyjmowali odpowiedniej ilości węglowodanów w płynie w trakcie samego biegu – działa na mnie jak płachta na byka. Winę pewnie w 90% ponosi za szybki początek, nieodpowiednie oszacowanie swoich możliwości albo zły trening. Ale najłatwiej powiedzieć – zabrakło mi energii. Pamiętam jak kilka lat temu znajomy chciał podchodzić do tematu diety bardzo poważnie, bo upatrywał w tym swoich niepowodzeń w maratonie (a dokładniej tego, że nie biega szybciej ode mnie). Zaliczał ścianę za ścianą i cudował z dietą. A ja piłam wodę i jadłam banany, przynajmniej do półmetka. W ramach pasta party jadłam cokolwiek a maratoński poranek zaczynałam od drożdżówki albo kanapek z dżemem. Biegałam szybciej i bez ściany, bo kładłam nacisk na dobrą taktykę.

Wiem, że dieta jest ważna, bo jest tym, co lejemy do baku naszego bolida albo Poloneza na LPG (co tam kto ma). Nie uważam, że żywienie się po polsku – golonką, tłuczonymi kartoflami, schaboszczakiem i kapustą zasmażaną było idealne dla sportowca. Jestem zwolenniczką zdrowej diety. Ale mądrzenie się z wysuwaniem kolejnych teorii i długie dyskusje, gdzie strony próbują się przekonać, że „oj, wiesz to nie jest tak do końca, według najnowszych badań jednak nie należy jeść pięć razy dziennie”, jest sztuką dla sztuki.

Postanowiłam wrócić do tematu, bo konsultowałam niedawno książkę Pam Reed dla wydawnictwa Galaktyka. Wkrótce będzie na rynku do przeczytania po polsku. Pam dwa razy wygrała Badwater Ultramarathon w klasyfikacji generalnej, odnosiła sukcesy w biegach ultra, również 24-godzinnych i w triathlonach. Ona też sporo uwagi poświęca w książce kwestiom jedzenia, chociaż pędzi pod prąd. W wielu biegaczach obudzi się buntownik, gdy przeczytają co Pam ma do powiedzenia.

Chociaż mam na swoim koncie wiele sukcesów w ultramaratonach, z pewnością nie należy do mnie należy kierować pytania o to, co należy jeść, aby osiągać najlepsze wyniki. Poza samym wyścigiem – a i wtedy nie zawsze – nie przywiązuję specjalnej wagi do pożywienia. Z całą pewnością w dużym stopniu odpowiada za to moja anoreksja. W stosunku do wysiłku, jaki wkładam w bieganie, w ogóle dość mało jem. Wydaje mi się, że moje ciało potrzebuje niewiele pożywienia, a podczas zawodów biegnie mi się najlepiej, gdy ograniczam ilość „paliwa”. Mój mąż nazwał mnie kiedyś „wybrykiem natury”. Ktoś z mojej ekipy, zapytany raz, co jem, odparł krótko : „Byle co”. Tak się składa, że lubię mieć pusty żołądek. Przez chwilę czuję wściekły głód, potem mija i nie odczuwam łaknienia. Oczywiście to nie oznacza, że nie muszę jeść.

Tak, dobrze przeczytaliście – anoreksja. Pam walczyła z nią przez 15 lat i borykając się z tą chorobą była w stanie mocno trenować i ścigać się na wysokim poziomie. Pierwszego Ironmana ukończyła w 10 godzin i 35 minut. Pam mówi, że podczas wyścigów do 80 km może wcale nie jeść. Nawadnia się i przyjmuje trochę kalorii w płynach, przed startem pije puszkę płynu odżywczego Ensure, zdarza się, że zje muffinkę, wypije kawę i to jej wystarcza. Generalnie jednak – nie myśli o jedzeniu. Nie twierdzę w żadnym razie, że takie odżywianie się ma sens! Gdybym ja spróbowała polecieć 80 km Biegu Rzeźnika na pustym baku nie wiem czy zdołałabym dotrzeć do podnóża Połonin, gdzie zaczyna się dopiero cała zabawa. Nawet podczas 42 kilometrów na ulicy wcinam banany przez pierwszą część dystansu.

Podaję Pam jako przykład, że można do tego tematu podejść zupełnie inaczej, nawet jeśli jest się człowiekiem z najwyższego poziomu. Bo nie mówimy przecież o wyluzowanym „ziomku”, który cały wieczór pił piwo z kolegami i zjadł garść chipsów po czym przeczołgał się przez 80 km na końcu stawki. Zawodniczka z najwyższego poziomu może całkowicie bagatelizować kwestię jedzenia i mimo to zostawiać w tyle wszystkich Super-Odżywionych i polemizujących o wyższości wegetarianizmu, weganizmu czy paleodiety nad innymi sposobami żywienia.

Pam przyznaje:

Mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem: do odżywiania i biegania podchodzę kompletnie nieprofesjonalne. Nie wierzę w cudowne właściwości diety wegańskiej, diety wysokowęglowodanowej, diety rybnej, ani w pochłanianie batonika energetycznego co pięć kilometrów. Czasopisma dla biegaczy zamieszczają setki artykułów na temat produktów, które zapewnią statystycznemu zawodnikowi szybki zastrzyk energii albo jej powolne uwalnianie. Powiedzą ci, co jest korzystne dla twojego serca, mięśni, stawów. To wszystko dobrze wiedzieć, bo wskazuje właściwy kierunek, którego warto się trzymać, aby zachować zdrowie. Ale to nie są żadne święte religijne przykazania, których trzeba się trzymać, żeby wystartować w zawodach. Każdy słyszał o ultramaratończyku, który podczas wyścigu pochłonął wielką pizzę, sernik, chipsy tortilla, burrito, pączki i wiele innych smakołyków. Nie przypominam sobie, aby którykolwiek składnik tego menu trafił do kolumn typu „jedzenie, które doda ci energii” lub „zdrowe suplementy diety” na łamach magazynów poświęconych bieganiu.

Najprawdopodobniej jako biegowy dziennikarz nie powinnam dalej cytować Pam. Wszak co i raz staramy się w Bieganiu i na magazynbieganie.pl pisać o zdrowej diecie, problemach z niedoborami, o nietolerancjach, roli dobrego jakościowo jedzenia dla sportowca ale i każdego człowieka, który chce jeść zdrowo i świadomie. I nadal będziemy się tego trzymać. Warto jednak pamiętać, że jedzenie nie jest wszystkim i samą tylko zdrową dietą nie zajedziemy na szczyt. I nie należy wierzyć, że jeśli nadal będziemy jeść dużo (choć zdrowo) i trenować za mało albo poza treningiem prowadzić siedzący tryb życia – odniesiemy sukces. Warto przy tym pamiętać, że wykluczających się teorii jest tak wiele, że trudno nawet wszystkie poznać. A na podium na zawodach ramię w ramię stoją wegetarianie, zwolennicy diety paleo jak i ci, którzy żywią się nutellą i makaronem z sosem pomidorowym.

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Magda Ostrowska-Dołęgowska

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

To już dziś! W piątek, 19 kwietnia rozpoczyna się 11. edycja Pieniny Ultra-Trail® w Szczawnicy. Podczas trzech dni imprezy uczestnicy będą rywalizować na 7 trasach od 6,5 do 96 kilometrów. W trakcie wydarzenia rozegrane zostaną […]

Szczawnica stolicą górskiego biegania, czyli startuje 11. edycja Pieniny Ultra-Trail®

Gościem czwartego odcinka cyklu RRAZEM W FORMIE. Sportowy Podcast, który powstaje we współpracy z marką Rough Radical jest Andrzej Rogiewicz. Znakomity biegacz, świeżo upieczony wicemistrz Polski w półmaratonie, “etatowy”, bo czterokrotny zwycięzca w Silesia Maratonie. […]

Zaufaj procesowi. Dobre wyniki rodzą się w ciszy. RRAZEM W FORMIE. Sportowy podcast – odcinek 4. z Andrzejem Rogiewiczem

Medal: najważniejsza nagroda dla wszystkich przekraczających linię mety, trofeum, którym chwalimy się wśród znajomych i nieznajomych. Jak będzie wyglądał medal 32. Biegu Konstytucji 3 Maja? Właśnie zaprezentowane wizualizację. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się też, że […]

Oto on: medal 32. Biegu Konstytucji 3 Maja! PKO Bank Polski Sponsorem Głównym imprezy

Wszystkie tkanki mięśniowe naszego ciała pracują podczas biegu. Od ich dyspozycji i formy zależy końcowy wynik osiągnięty podczas zawodów. Wiadomo więc, że należy je wzmacniać stosując ćwiczenia poza treningiem biegowym. Jednak bywa tak, że po […]

Trening biegowy i trening siłowy w jednym

Z Katarzyną Selwant rozmawiała Eliza Czyżewska Czym jest trening mentalny?istock.com To wiedza, jak ćwiczyć głowę, taka siłownia dla umysłu. W skład treningu mentalnego wchodzą różne zagadnienia, np. wzmacnianie pewności siebie, wyznaczanie prawidłowej motywacji, cele sportowe, […]

Trening mentalny biegacza [WYWIAD]

Karmienie piersią a bieganie – czy to dobre połączenie? Jakie zagrożenie niesie ze sobą połączenie mleczanu z… mlekiem matki? Odpowiadamy! Zanim zajmiemy się tematem karmienie piersią a bieganie, przyjrzyjcie się bliżej tematowi pokarmu matki: mleko […]

Karmienie piersią a bieganie

Kultowe sportowe wydarzenie otwierające Warszawską Triadę Biegową „Zabiegaj o Pamięć” już 3 maja. Poznaliśmy wzór oficjalnych koszulek biegu – są w kolorze błękitnym i prezentują hasło „Vivat Maj, 3 Maj”. Ich producentem jest marka 4F, […]

Koszulka 32. Biegu Konstytucji 3 Maja wygląda właśnie tak! Marka 4f partnerem technicznym Warszawskiej Triady Biegowej

Choć największy podziw budzą Ci, którzy linię mety przekraczają jako pierwsi, to bohaterami są wszyscy biegacze. Odważni, wytrwali i zdeterminowani, by osiągnąć cel – wyznaczony dystansem 42 km i 195 m – w liczbie 5676 […]

21. Cracovia Maraton: 5676 śmiałków pobiegło z historią w tle