fbpx

Czytelnia > Czytelnia > Reportaże

Dlaczego ludzie chcą ukończyć 100 maratonów?

maraton

W listopadzie 2012 nad Kanałem Bydgoskim grupa osób postawiła sobie za cel pokonanie 10 maratonów w 10 dni. Możemy z niedowierzaniem pokręcić głową albo popukać się w czoło. Ale najpierw spróbujmy odpowiedzieć na pytanie: czemu ludzie chcą ukończyć 100 maratonów?

Biega, bo może

– Biegam bo lubię – podkreśla łodzianin Tadeusz Ruta, 160-krotny maratończyk i 60-krotny ultramaratończyk. Bez tego trudno mi sobie wyobrazić regularne mierzenie się z dystansem maratonu i każdorazowe czerpanie radości z dotarcia do mety.

Pokonywanie kolejnych 42-kilometrowych dystansów trudno nazwać inaczej, jak swojego rodzaju hobby – dodaje. – Hobby to co prawda inne niż zbieranie znaczków czy pudełek po zapałkach, ale zasada jest ta sama: chcę jeszcze raz się z tym zmierzyć. I wygrać.

Nawet kiedy mija mnie zawodnik, z którym mógłbym powalczyć, zwykle nie podejmuję wyzwania

Reprezentant wojskowego klubu Meta Lubliniec zwraca uwagę na niezwykle ważną rzecz – on nigdy nie miał parcia na jak najszybsze bieganie. Celem było równomierne posuwanie się do przodu i walka z samym sobą.

– Nawet kiedy mija mnie zawodnik, z którym mógłbym powalczyć, zwykle nie podejmuję wyzwania – stwierdza. Takie nagromadzenie kilometrów to wysiłek wystarczająco duży i długi sam w sobie, by nie musieć dodawać mu stresu walką z czasem. Ruta tak naprawdę do walki o wynik przygotowywał się tylko raz – przed Spartathlonem. – Wtedy zależało mi, żeby pobiec jak najlepiej – mówi.

Nie ma czasu biegać szybciej

Na pewno o wiele szybciej niż to robi obecnie, mógłby też biegać Mariusz Szostak, który jest najprawdopodobniej rekordzistą Polski pod względem czasu, w jakim zaliczył pierwszych sto maratonów. Choć i tak jego wyniki są imponujące.

– We wrześniu biegłem we Wrocławiu, a dwa tygodnie później w Warszawie – mówi Szostak. – W obu miałem 2:59. Dwa tygodnie później biegłem też w Poznaniu i wyszło mi 3:01. Ale tam trasa była trudniejsza – zaznacza.

Żeby biegać po 2:30-2:35, musiałbym inaczej trenować, pewnie mieć trenera i to nie jakiegoś przypadkowego

Jest jasne, że gdyby biegał w roku dwa maratony, to pewnie mógłby realnie myśleć o wynikach o pół godziny lepszych. Ale jemu na tym nie zależy.

– Żeby biegać po 2:30-2:35, musiałbym inaczej trenować, pewnie mieć trenera i to nie jakiegoś przypadkowego, tylko takiego z sensem. A ja wolę sobie spokojnie biegać na „złamanie trójki” i mieć z tego powracającą raz za razem satysfakcję – wyjaśnia.

Tezę o konieczności pozostawienia ambicji sportowych w domu potwierdza też inny członek „klubu 100 maratonów” – Wojciech Pasek. Pochodzący z Końskich biegacz rozpoczął swą przygodę z dystansem maratońskim jeszcze w latach 70. XX wieku. Podkreśla, że w pokonywaniu kolejnych dystansów absolutną koniecznością jest koncentrowanie się na własnym zdrowiu.

– Nie sposób bez końca rywalizować o miejsce, czas i ewentualne nagrody, bo nie da się oszukać organizmu – mówi.

Kolekcjoner +

Pasek nie zgadza się natomiast z tezą, że kończenie kolejnych maratonów można porównać do kolekcjonowania przedmiotów czy bibelotów.

– Mnie maraton inspiruje do zwiedzania, bo mam duszę turysty, krajoznawcy. Dlatego dla mnie o wiele ważniejszy jest aspekt wycieczki, podróży na bieg, poznania nowego miejsca albo powrotu w takie, które znam i lubię, niż to, czy będziemy na zawodach pokonywać dystans maratonu czy jakiś inny – mówi konecczanin. – Może właśnie dlatego ja do liczby 100 maratonów dochodziłem latami – dodaje. Rzeczywiście, jeśli wziąć pod uwagę, że pierwszy maraton przebiegł w 1979 roku, to liczba 170 po 33 latach startów nie jest aż tak bardzo wyśrubowana. Dla porównania – Tadeuszowi Rucie pokonanie pierwszych stu zajęło lat sześć, a Mariuszowi Szostakowi – niewiele ponad 4 i pół roku.

Bezzwrotna inwestycja w szczęście

Mówiąc o tak częstym udziale w imprezach trudno nie poruszyć wątku finansowego. Start w każdym biegu kosztuje. Wpisowe, dojazd, nocleg, posiłek – wszystko to zebrane do kupy i zsumowane sprawia, że nie sposób wytłumaczyć sobie i najbliższym, że takie hobby to samo zdrowie i korzyści.

– Przez rok byłem bez pracy i to od razu odbiło się na moich startach – wspomina Wojciech Pasek. Musiałem ograniczyć wyjazdy do tych, które odbywają się w promieniu 100 kilometrów od miejsca zamieszkania, więc siłą rzeczy maratonów zaliczyłem wtedy mniej. Dla mnie to nie było aż tak istotne, bo biegam dla przyjemności, a nie dla ilości, ale jestem pewien, że dla wielu moich kolegów z „klubu 100” takie ograniczanie liczby startów w maratonach to spory stres.

Oczywiście w przypadku startów co dwa tygodnie – średnio o takiej częstotliwości mówią ci, którzy mają za sobą sto i więcej biegów maratońskich – szalenie istotne jest planowanie wydatków i racjonalne zarządzani kosztami. Dlatego ważne, by wpisowe płacić w najwcześniejszym możliwym terminie, by korzystać z możliwości podróżowania na bieg jednym samochodem z innymi osobami, nocować na sali gimnastycznej wynajmowanej przez organizatora i umożliwiającej oszczędzenie na noclegu. Nieliczni mają na przykład takie szczęście, jak możliwość korzystania z niemal bezpłatnych przejazdów kolejami dzięki zatrudnieniu w jednej ze struktur PKP.

Maniak dość niegroźny

W którym momencie z maratończyka stajesz się kolekcjonerem maratonów? Odpowiedzi jest pewnie tyle samo, co osób będących za magiczną granicą 100 maratonów (albo do tej granicy się zbliżających). Ciekawe, że wielu z moich rozmówców twierdziło, iż swoich startów nie liczyło i do setki zbliżali się nieświadomie. Za jednego robił to klub, drugiemu wszystkie starty kazali w pewnym momencie policzyć koledzy (okazało się, że przebiegniętych maratonów ma na koncie… 98). Jednym z niewielu wyjątków jest wspomniany już Mariusz Szostak. Służący w wojsku biegacz prowadzi skrupulatne zapiski w zeszycie, w którym ma zanotowane zarówno wszystkie maratony, ultramaratony, jak i krótsze biegi. Dlatego on o swoim jubileuszowym, setnym biegu, wiedział doskonale.

– To było 3 maja 2011 roku – mówi. – Biegłem wtedy Silesia Maraton w Katowicach, było piekielnie zimno, jakieś 2-3 stopnie. Ale pompy żadnej nie było – tylko ja wiedziałem, że właśnie robię „setkę”.

Ale typowy setny maraton to zwykle jubileuszowa feta, która w wersji minimum sprowadza się do startu jubilata z numerem startowym „100” (jeśli obchodzi on jubileusz w czasie jakiegoś regularnego biegu), a w wersji „świątecznej” polega na zorganizowaniu „maratonu towarzyskiego” – jednorazowego biegu jubilata, z okolicznościowym medalem, tortem i zaproszonymi biegaczami. Tak wyglądał właśnie setny maraton bydgoszczanina Dominika Drygalskiego. W jego przypadku jubileusz miał nawet swoją nieplanowaną kontynuację – przerodził się w Dwumaraton Bydgoski (którego z kolei wersją specjalną jest wspomniany na początku tekstu dziesięciomaraton).

Kochaj żonę swoją…

Czy nasi bohaterowie mogliby tak regularnie startować w zawodach i bezkarnie kolekcjonować maratońskie emocje, gdyby nie mieli tolerancyjnych rodzin?

– Moja żona na początku psioczyła, ale chyba szybko zorientowała się, że i tak nie ma co walczyć, bo jak mam na biegi jeździć, to będę to robił – mówi Dominik Drygalski. No i teraz jak widzi jakieś tanie ubrania biegowe, to sama mi je kupuje, a czasami to i na bieg ze mną pojedzie – śmieje się „Domin”. Inna sprawa, że jako żona kolejarza (Drygalski jest maszynistą Intercity) jego połowica do wyjazdów i nieobecności w męża w domu na pewno jest przyzwyczajona.

Prowadzi skrupulatne zapiski w zeszycie, w którym ma zanotowane zarówno wszystkie maratony, ultramaratony, jak i krótsze biegi

– Ja widuję się z żoną raz w miesiącu, bo pełnię służbę w Bielsku-Białej, a rodzina (żona i dziecko) mieszkają w innej części Polski – wyjaśnia Mariusz Szostak. – Dlatego w moim przypadku weekendowe wyjazdy na maraton to nie jest kwestia zabrania czasu rodzinie, ale zrobienia czegoś z wolnym weekendem. Udział w maratonie to idealna sprawa.

W każdej z rozmów o hurtowym bieganiu maratonów powraca aspekt zdrowia. Z jednej strony mamy bowiem oczywiste korzyści w postaci doskonałej formy układu krążenia czy świetnej sylwetki, z drugiej zaś nie sposób nie spytać o to, jak organizm znosi tak olbrzymie i regularne obciążenia. Zwłaszcza w przypadku tych, którym – tak jak choćby Drygalskiemu – pokonanie pierwszych stu maratonów zajęło 4 lata i 9 miesięcy.

Lekarz pokręcił głową

– W swoim pierwszym roku biegania pokonałem 10 maratonów – opowiada Drygalski. Po ostatnim z nich robione były jakieś badania i lekarz spytał mnie wtedy, ile przebiegłem w tym roku maratonów. Długo trwało, zanim wyjaśniłem mu, że liczba, którą podaję – „dziesięć” – odnosi się naprawdę do tego pojedynczego roku a nie całego biegowego życia – śmieje się 49-latek z Bydgoszczy. – Jako kolejarz przechodzę badania regularnie i zawsze wszystko jest w najlepszym porządku. Więc póki jest zdrowie – będę biegał.

Poniedziałek mam wolny, bo konieczna jest regeneracja po maratonie, we wtorek – 40 kilometrów, wolna środa, potem w czwartek znów czterdzieści i w niedzielę – maraton

Przerwę z uwagi na kontuzję miał tylko raz i trwała półtora miesiąca.

– Ja biegam dla zdrowia – stwierdza Mariusz Szostak, który jako jedyny ukończył czerwcowo-lipcowy projekt „ 42 maratony w 42 dni” i który w samym tylko 2012 roku pokonał dystans maratoński jakieś… 75 razy. A że biegam więcej niż inni? Skoro mi to służy, to czemu nie. Zresztą, ja wbrew pozorom nie trenuję wcale tak wiele. Poniedziałek mam wolny, bo konieczna jest regeneracja po maratonie, we wtorek – 40 kilometrów, wolna środa, potem w czwartek znów czterdzieści i w niedzielę – maraton. Razem jakieś 120 kilometrów w tygodniu.

Bez cienia wątpliwości – aby przebiec ponad 100 maratonów, trzeba kochać bieganie. Bo przecież główną motywacją nie może być jeszcze jeden medal, dla którego i tak nie sposób znaleźć miejsca wśród stu kilkudziesięciu innych.

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Marek Tronina

Podoba ci się ten artykuł?

4 / 5. 1

Przeczytaj też

Jak wygląda proces projektowania nowych butów biegowych? Jakie czynniki trzeba w nim uwzględnić? Co wyróżnia najbardziej zaawansowane modele i w którym kierunku może pójść rynek butów biegowych w kolejnych latach? O tym i wielu innych […]

Rohan van der Zwet z ASICS: Nie podążamy za żadnymi trendami, ale sezon po sezonie wprowadzamy innowacje i udoskonalamy produkt po produkcie

W niedzielę, 12 maja odbędzie się jedenasta edycja PKO Białystok Półmaratonu, największego biegu w Polsce wschodniej, imprezy z prestiżowego cyklu Korona Polskich Półmaratonów. Już wiadomo, że uczestnicy będą pokonywać dokładnie taką samą trasę jak przed […]

Trasa 11. PKO Białystok Półmaratonu. Zapamiętacie ją na długo!

Stowarzyszenie Sportowe Polskie Ultra zaprasza w sobotę, 20 kwietnia, na V edycję biegu „6 godzin pełnej MOCY”. Uczestnicy tej wyjątkowej rywalizacji powalczą o tytuł Mistrzyni i Mistrza Polski na dystansie czasowym 6 godzin. Wśród nich […]

V edycja biegu „6 godzin pełnej MOCY” w ten weekend na stadionie OSiR Targówek

W sobotę 25 maja odbędzie się 21. edycja Biegu Ulicą Piotrkowską Rossmann Run. Uczestnicy tradycyjnie pobiegną na szybkiej trasie o długości 10 kilometrów, której większa część prowadzi główną ulicą miasta. Jakie atrakcje czekają na biegaczy […]

21. Bieg Ulicą Piotrkowską Rossmann Run – trwają zapisy!

To już dziś! W piątek, 19 kwietnia rozpoczyna się 11. edycja Pieniny Ultra-Trail® w Szczawnicy. Podczas trzech dni imprezy uczestnicy będą rywalizować na 7 trasach od 6,5 do 96 kilometrów. W trakcie wydarzenia rozegrane zostaną […]

Szczawnica stolicą górskiego biegania, czyli startuje 11. edycja Pieniny Ultra-Trail®

Gościem czwartego odcinka cyklu RRAZEM W FORMIE. Sportowy Podcast, który powstaje we współpracy z marką Rough Radical jest Andrzej Rogiewicz. Znakomity biegacz, świeżo upieczony wicemistrz Polski w półmaratonie, “etatowy”, bo czterokrotny zwycięzca w Silesia Maratonie. […]

Zaufaj procesowi. Dobre wyniki rodzą się w ciszy. RRAZEM W FORMIE. Sportowy podcast – odcinek 4. z Andrzejem Rogiewiczem

Medal: najważniejsza nagroda dla wszystkich przekraczających linię mety, trofeum, którym chwalimy się wśród znajomych i nieznajomych. Jak będzie wyglądał medal 32. Biegu Konstytucji 3 Maja? Właśnie zaprezentowane wizualizację. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się też, że […]

Oto on: medal 32. Biegu Konstytucji 3 Maja! PKO Bank Polski Sponsorem Głównym imprezy

Wszystkie tkanki mięśniowe naszego ciała pracują podczas biegu. Od ich dyspozycji i formy zależy końcowy wynik osiągnięty podczas zawodów. Wiadomo więc, że należy je wzmacniać stosując ćwiczenia poza treningiem biegowym. Jednak bywa tak, że po […]

Trening biegowy i trening siłowy w jednym