fbpx

Triathlon

Drafting: reguła, która podzieliła triathlon

Samotny kolarz. Fot. istockphoto

Fot. istockphoto.com

Aby nie być oskarżonym o drafting, musisz trzymać się z daleka od strefy na siedem metrów długiej i dwa metry szerokiej, rozpoczynającej się od przedniego koła roweru jadącego przed tobą zawodnika. To prostokąt, w którym zmieściłyby się jeszcze trzy rowery.

Na początku był chaos…

Kiedy współczesny triathlon rodził się w 1974 roku na nabrzeżu zatoki Mission Bay w San Diego w Kalifornii, nie było tych wszystkich reguł. Prawdę mówiąc, nawet kolejność dyscyplin była różna od tej, którą znamy dziś. W pierwszych zawodach organizowanych przez Dona Shanahana i Jacka Johnstona zawodnicy mieli do pokonania 6 mil biegu, 5 mil jazdy na rowerze oraz 500 jardów pływania. Brakowało jeszcze zorganizowanej struktury i dokładnych przepisów, każde zawody były unikalne pod kątem długości dystansów. Wraz z upływem czasu pojawiały się nowe regulacje i organizacje starające się usystematyzować zasady rywalizacji. Szczególnie aktywne na tym polu było ITU, ze swoimi ambicjami wprowadzenia triathlonu do grona sportów olimpijskich.

Olimpijski kompromis

Udało się to w 2000 roku, triathlon zadebiutował na olimpiadzie w Sydney. Zanim tak się jednak stało, potrzebne były zmiany w formule rozgrywania zawodów. Komitet olimpijski wymagał, aby kandydat stał się bardziej „telewizyjny”, a zawody bardziej przyjazne do oglądania przez kibiców. Aby temu sprostać, trasy zaczęto rozgrywać w rundach, kibice widzieli zawodników kilkukrotnie w czasie części rowerowej i biegowej. Zakaz draftingu stał się nierealnym do egzekwowania przepisem. Jazda w grupach wydawała się także bardziej dynamiczna dla kibiców i „przyjazna” dla telewizyjnych kamer. W listopadzie 1995 roku na kongresie ITU drafting został przegłosowany, możliwość jazdy w grupach w zawodach z tego cyklu stała się faktem. Taktyka rozgrywania wyścigów wywróciła się przy tym do góry nogami. Nie było już mowy o równomiernym rozkładaniu sił. Kto nie utrzymał się w grupie, miał duże szanse zobaczyć swoich rywali dopiero za linią mety. Szarpany, interwałowy styl jazdy przypominający kolarskie uliczne kryteria wpłynął na sport do tego stopnia, że nastąpiła swoista zmiana pokoleniowa. Wielu zawodników nie mogło lub nie chciało przystosować się do nowych reguł i zrezygnowało ze sportu, lub przeniosło się na prywatne imprezy organizowane poza strukturami ITU, jak Ironman, którego organizator był gorącym przeciwnikiem tej „innowacji”. Piszę przy tym „nie chciało”, ponieważ dla wielu było to pogwałcenie idei triathlonu jako indywidualnej rywalizacji. Kolejnym sitem eliminacyjnym było znaczne zwiększenie się roli pływania: jeżeli nie wychodziłeś z wody z grupą formującą pierwszy peleton, twoje szanse znacznie malały.

Taktyczne manewry

Sam, biorąc pierwszy raz udział w „olimpijce” z dozwolonym draftingiem, miałem wrażenie, że jest to wyścig pływaków z biegaczami. W części rowerowej znacznie więcej jest elementów taktycznych, trzeba sobie szybko „obliczać”, co się opłaca, a co lepiej sobie odpuścić. Zaczekać na grupę z tyłu, czy gonić tę z przodu? Pracować z przodu, czy się „wozić”? Zaczekać na kolegów mających kryzys, mając nadzieję, że się jeszcze  przydadzą,  czy ich  zostawić? Jazda w grupach wprowadzała również  istotny element loterii. Kiedy trafiała ci się mocna grupa, można było przejechać „w bagażniku” nie tracąc zbyt wiele sił. Słaba grupa oznaczała dużo ciężkiej pracy na przodzie lub pogodzenie się z myślą o słabym czasie odcinka kolarskiego. W imprezach z niedozwolonym draftingiem jazda „na kole” uważana jest przez zawodników za oszustwo porównywalne ze skracaniem trasy czy dopingiem. Ilustracją tego podejścia może być znana historia oskarżenia wysuniętego przez Normana Stadlera i Farisa Al-Sultana dotyczącego rzekomego draftowania Chrisa McCormacka podczas mistrzostw świata na Hawajach w 2006 roku.

McCormack oburzony tymi oskarżeniami wykopał topór wojenny przeciwko tej dwójce, obiecując im, że będzie jeździł za nimi na wszelkie możliwe zawody, pokonując ich w rozgrywce. Tak opisywał to w jednym z wywiadów dla „Triathlete”:

Nie zapisywałem się na zawody, dopóki nie widziałem ich na liście startowej. Dzwoniłem do dyrektorów wyścigu, aby potwierdzić obecność Normana i Farisa. Pod koniec stycznia brałem udział w wyścigu w Dubaju. Wiedziałem, że Faris gorzej sobie radzi na krótszych dystansach, więc kiedy się tam zapisał, dołączyłem. Pokonałem go w wodzie, zwiększając przewagę na rowerze i przekroczyłem linię mety, włączając swój stoper. Stałem tak przed kamerami Dubai TV i kiedy dotarł na metę, powiedziałem: 3:30, zapowiadałem Ci to…

Choć za łamanie zasady zakazu draftingu zawodnicy otrzymują kary od sędziów, nawet dyskwalifikacji w przypadku „recydywy”, to całkowite zwalczenie tego „procederu” jest bardzo trudne. Duża liczba startujących, szybkie, płaskie trasy, to idealna pokusa dla zawodników, by „ułatwić” sobie start. Wystarczy przypomnieć ubiegłoroczne zawody w Suszu, gdzie można było oglądać przemykające „pociągi” złożone z niewielkich peletonów przy biernej postawie sędziów. Nie jest to oczywiście problem tylko polskich organizatorów. Mistrzostwa świata na dystansie 70.3 Ironman zostały przeniesione z płaskiego jak stół Clearwater na Florydzie do bardziej pofałdowanego otoczenia Henderson, w okolicach Las Vegas, głównie z powodu nagminnego łamania przepisów. Rozwiązaniem mogą być trasy na odcinkach z licznymi podjazdami, co znacznie ogranicza problem draftingu, niestety rzadko jest entuzjastycznie witane przez triathlonistów.

Czy współpraca się opłaca?

Co właściwie daje jazda za innym zawodnikiem, dlaczego budzi to tak wiele emocji? Chodzi oczywiście o oszczędność energii, szacowaną nawet na 40%. Zawodnik jadący przodem wytwarza tunel powietrzny, pozwalający jadącym z tyłu uniknąć znacznej części oporów powietrza, a efekt ten  nasila  się wraz ze wzrostem  prędkości. Ciekawostką  jest fakt, że  wypełniając przestrzeń za jadącym z przodu zawodnikiem pomaga mu się również zmniejszając zawirowania „ciągnące” go od tyłu, dzięki czemu korzyści są obopólne, choć prowadzący wciąż musi wykonywać znacznie większą pracę. Teoretycznie powoduje to, że jadący grupą zawodnicy będą zawsze szybsi, nawet jeżeli prowadzący nie będzie się zmieniał. Korzyści z jazdy „na kole” zmieniają się tylko nieznacznie, w zależności od liczby zawodników, jeżeli jadą w jednej linii. Istotnym elementem jest tylko utrzymanie się w optymalnej odległości od koła poprzedzającego nas roweru. Aby zyskać maksimum korzyści, przerwa nie powinna być większa niż 30 centymetrów. Inaczej jest, gdy formuje się peleton, wówczas jadąc w środku zyskuje się już znacznie więcej.

W imprezach z niedozwolonym draftingiem jazda „na kole” uważana jest przez zawodników za oszustwo porównywalne ze skracaniem trasy czy dopingiem.

W grupie siła

Trzeba pamiętać o tym, że jazda w grupach jest bardziej niebezpieczna, w szczególności na zawodach. Podczas grupowych treningów uczestnicy komunikują się między sobą za pomocą ogólnie zrozumiałych sygnałów. Nawet jeżeli dołączysz do treningu w innym kraju, będziesz wiedział, z której strony jest dziura w jezdni, czy dowiesz się o idącym poboczem pieszym, nawet jeżeli go nie widzisz zza pleców innych, a uczestnicy rozmawiają ze sobą po węgiersku. Istnieje tu także swoista etykieta. Należ się trzymać toru jazdy, nie robić gwałtownych ruchów, pracować w miarę swoich możliwości. Jednak te wszystkie zasady rzadziej mają zastosowanie podczas zawodów, szczególnie tych pełnych zakrętów i gwałtownych zmian tempa, jak podczas triathlonu olimpijskiego. Po prostu nie ma na to czasu. Odrywanie rąk od kierownicy, żeby pokazać dziurę w jezdni, byłoby znacznie bardziej niebezpieczne niż sama dziura. Należy więc zachować szczególną ostrożność. Większa ostrożność to większe odstępy, większe odstępy to strata korzyści z draftingu. Wybór jest trudny, a czasu na myślenie nie ma zbyt wiele. Czysta adrenalina. Piętnujmy bezlitośnie „drafterów” wszędzie tam, gdzie godzi to w ducha uczciwej, sportowej rywalizacji. Zachęcam jednak  przy tym do spróbowania swoich sił w zawodach, gdzie jazda  w grupach jest dozwolona, nawet jeżeli jest to niezbyt korzystna dla nas formuła. Są to zupełnie dwa różne światy, lecz każdy z nich na swój sposób fascynujący.

O tym, jak można starać się ograniczać problem draftingu podczas zawodów opowiada nam Marcin Waniewski, triathlonista, dyrektor i organizator Iron Triathlon Malbork:

Podczas zawodów Iron Triathlon w Malborku, które odbędą się 24 czerwca, chcemy wysłać na trasę dziesięciu motocyklistów pilnujących przestrzegania przepisów przez uczestników. Dodatkowo towarzyszyć im będą byli lub czynni triathloniści, znający uniki stosowane przez zawodników, aby ominąć przepisy. Kary, zaznaczane przez sędziów na numerze startowym, zaczynać się będą od upomnienia, poprzez karę czasową 5 minut w boksie aż do dyskwalifikacji oznaczającej nawet brak pakietu dla kończących zawody na mecie. Mogę obiecać, że dołożymy wszelkich starań, aby rywalizacja na trasie była uczciwa. Pamiętajmy jednak, że pomimo naszych najlepszych chęci, bardzo dużo zależy od uczestników. Przykładem mogą być zawody w Borównie, gdzie zjawisko draftingu jest mocno ograniczone za sprawą wzajemnego pilnowania się zawodników na trasie. Drafting podczas zawodów i walka z nim nie są polską specjalnością. Problem obecny jest na całym świecie. Różne są również metody walki z tym zjawiskiem. W Szwajcarii sędziowie na motocyklach stosują aparaty z teleobiektywami pozwalające na wyłapanie oszukujących na długo zanim zorientują się, że zbliża się motocykl. W Niemczech spotykałem się z sytuacją, gdzie przyłapani na trasie zawodnicy z zaskoczeniem dowiadywali się, że ich buty biegowe czekają w strefie kar. Zanim będą mogli kontynuować zawody, będą musieli tam „odsiedzieć” swoje. Zanim wpadnie nam do głowy pomysł na jazdę rywalowi „na kole”, a wybraliśmy start w zawodach bez draftingu, odpowiedzmy sobie na pytanie, kogo chcemy oszukać? Bo oszukujemy przede wszystkim siebie.

Maciej Żywek, „Drafting: reguła, która podzieliła świat”, Bieganie, maj 2012

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Maciej Żywek

Podoba ci się ten artykuł?

5 / 5. 1

Przeczytaj też

Amazfit zaprojektował specjalną edycję smartwatcha Amazfit Cheetah Pro. Środki ze sprzedaży zasilą fundację tragicznie zmarłego maratończyka Kelvina Kiptum. 27 marca 2024 – Zepp Health, światowy lider na rynku urządzeń wearables, ogłosił współpracę z Fundacją Kelvin […]

Amazfit dedykuje Fundacji Kelvina Kiptuma limitowaną edycję swojego flagowego zegarka

Bieganie z psem to wciąż w Polsce dyscyplina niszowa. O ile traktowanie czworonoga jako dobrego kompana podczas treningu jest coraz popularniejsze, to już startowanie z nim w zawodach niekoniecznie. Chcecie zacząć biegać z psem? Zobaczcie, jak się do tego zabrać.

Bieganie z psem – czyli dwie nogi i cztery łapy

Dobra wiadomość dla zawodniczek i zawodników 16. PKO Poznań Półmaratonu. Wzorem poprzednich lat na podstawie numeru startowego w dniu biegu, 14 kwietnia, można podróżować bezpłatnie pociągami wybranych przewoźników na terenie Województwa Wielkopolskiego. Taką możliwość dają […]

Bezpłatne podróże dla uczestników 16. PKO Poznań Półmaratonu – Sprawdź szczegóły!

Gościem tego odcinka z cyklu Czy tu się biega? jest Magda Skrocka z Fundacji „Maraton Warszawski”, która opowiada o największych zaskoczeniach 18. Nationale-Nederlanden Półmaratonu Warszawskiego. Gościem tego odcinka podcastu z cyklu Czy tu się biega? […]

Największe zaskoczenia 18. Nationale-Nederlanden Półmaratonu Warszawskiego. Magda Skrocka z FMW

Już za miesiąc w Łodzi odbędą się Mistrzostwa Polski w maratonie kobiet i mężczyzn. Czołówka polskich biegaczy ma też powalczyć o minima na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, choć zadanie to będzie bardzo trudne. DOZ Maraton […]

DOZ Maraton Łódź: Wyjątkowe wyzwania i rekordowa pula nagród czekają na biegaczy

Największy w historii Polski półmaraton, 33. edycja Mistrzostw Polski w półmaratonie, jeden z największych biegów na dystansie 5 kilometrów. Podczas weekendu z 18. Nationale-Nederlanden Półmaratonem Warszawskim i New Balance Biegiem na Piątkę nie brakowało emocji […]

Rekordowy 18. Nationale-Nederlanden Półmaraton Warszawski! Mateusz Kaczor bohaterem.

18. Nationale-Nederlanden Półmaraton Warszawski przechodzi do historii! To było niezwykłe wydarzenie. W stolicy pojawiło się 18 tys biegaczy. Na podium stanął Mateusz Kaczor, uzyskując przy tym tytuł Mistrza Polski. Mistrzynią została Monika Jackiewicz. Przydatne linki: […]

18. Nationale-Nederlanden Półmaraton Warszawski – relacja minuta po minucie

18. Nationale-Nederlanden Półmaraton Warszawski zapowiada się niezwykle emocjonująco m.in. ze względu na spodziewany bardzo wysoki poziom sportowy. Możemy spodziewać się zaciętej walki o zwycięstwo w biegu, rekordy tras, walki o medale mistrzostw Polski, a także […]

18. Nationale-Nederlanden Półmaraton Warszawski – kto powalczy o zwycięstwo, a kto o medale mistrzostw Polski?