Którędy do mety?
Ile razy zabrakło ci kilku sekund do poprawienia życiówki? Warto zastanowić się, czy zamiast „przyciśnięcia” (które jest zwykle poza naszym zasięgiem, bo i tak grzaliśmy ile fabryka dała) nie należało pobiec… po najkrótszej linii wiodącej od startu do mety.
Nie trzeba znać wzorów matematycznych żeby wiedzieć, iż linię łączącą dwa punkty można poprowadzić różnymi drogami, z których tylko jedna (idealna prosta) jest najkrótsza. Biegi po prostej zdarzają się rzadko (np. stadionowa „setka”), ale im bieg bardziej kręty tym… prawdopodobieństwo nadrobienia dystansu (i straty czasu) na zakrętach robi się większe. Na potrzeby niniejszego tekstu przeprowadziliśmy test na najbardziej chyba popularnej trasie treningowej w Polsce – Drodze pod Reglami w Szklarskiej Porębie. Jak to wyglądało? Najpierw wyznaczony odcinek pokonaliśmy (rowerem) starając się jechać możliwie najkrótszą trasą. Potem ten sam fragment pokonaliśmy jadąc idealnie środkiem drogi. Wynik? Na odcinku 5 kilometrów różnica wyniosła 51 metrów. Gdyby więc na Drodze pod Reglami rozegrać bieg na 10 kilometrów to biegnąc środkiem odcinka mielibyśmy do pokonania 102 metry więcej niż biegnąc najkrótszą możliwą trasą. Zakładając, że nasz czas na 10 km to 45 minut to dodatkowe 102 metry kosztowałyby nas 27,54 sekundy! Na każdej minucie biegu możemy w ten sposób zaoszczędzić (albo stracić) – 3,6 sekundy. Niemało.
Załóżmy, że pokonujemy standardowy zakręt o 90 stopni na ulicy o szerokości 7 metrów. Biegnąc przy krawężniku mamy więc do pokonania 1,56 m (2 * 3,14 * 100 cm * 0,25), biegnąc środkiem jezdni – 7,02 m, a biegnąc po najszerszym łuku – 12,48 m. Na każdym zakręcie różnica może wynieść nawet 11 metrów! Przy prędkości 5 min/km daje to ok. 3,2 sekundy różnicy. A teraz policz, ile takich zakrętów znajduje się na trasie twojego najbliższego startu i ile możesz zyskać. Albo stracić…
„Którędy do mety”, Niezbędnik, Bieganie, wrzesień 2010