Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Wydarzenia
Lewandowski szybszy niż mistrz świata Asbel Kiprop – „Złote Kolce” w Ostrawie
Marcin Lewandowski na mityngu w Ostrawie po zwycięstwie na 1000 m. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Marcin Lewandowski na 1000 m, Adam Kszczot na 600 m i Karol Zalewski na 300 m odnieśli imponujące zwycięstwa podczas mityngu Golden Spike w Ostrawie.
Mityng „Złote kolce” w Ostrawie co roku przyciąga najsłynniejsze nazwiska lekkoatletyki. Dyrektorowi sportowemu i rekordziście świata w rzucie oszczepem Janowi Żeleznemu udało się sprowadzić tu ponownie samego Usaina Bolta oraz Davida Rudishę. Mimo że Ostrawa sprawia wrażenie nieco wyludnionego, nastawionego na przemysł, a nie rozrywkę miasta, 15 tysięcy biletów wyprzedało się niczym ciepłe bułeczki.
Imponujący finisz Adama Kszczota
Bieg na nietypowym dystansie 600 m awizowany był jako występ jednego artysty, a mianowicie rekordzisty świata na 800 m Davida Rudishy. Kenijczyk, który w ten sezon wchodzi bez fajerwerków, miał się zgodzić na występ w Ostrawie tylko pod warunkiem zorganizowania dla niego krótszego biegu. Jednak wyścig zakończył już po pierwszym wirażu, kiedy złapał się za udo i potrącany przez rywali opuścił bieżnię. W tej sytuacji na czele stawki, dość nieoczekiwanie, znalazł się nasz wicemistrz Europy z Zurychu Artur Kuciapski, który utrzymał pozycję aż do ostatniej prostej. Wtedy do decydującego ataku przystąpił Irlandczyk Mark English, a potem, lekko spóźniony, Adam Kszczot. Na ostatnich metrach, jak gdyby na zwolnionych obrotach, obydwaj poświęcili piękno biegu na rzecz walki siłowej. Rundą honorową i niezłym jak na ostrawską aurę wynikiem 1.16.02 cieszył się jednak nasz reprezentant. Dla Kszczota był to pierwszy indywidualny start w tym sezonie i jak widać aktualny mistrz Europy nie zapomniał, jak wygrywać w Ostrawie, w której niegdyś zdobył złoto na „młodzieżówce”.
Bieg na 600 metrów. David Rudisha schodzi z powodu kontuzji. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Mistrz taktyki – Marcin Lewandowski
To nie była pierwsza ani ostatnia runda honorowa w wykonaniu polskiego reprezentanta. Zwycięstwo na 1000 m, z najlepszym tegorocznym wynikiem na świecie, odniósł bowiem nasz inny znakomity 800-metrowiec Marcin Lewandowski. I nie był to bieg statystów, bowiem w polu pozostali tacy znakomici średniodystansowcy, jak mistrz olimpijski na 1500 m Asbel Kiprop, inny medalista z IO w Londynie Timothy Kitum oraz Francuz Pierre-Ambroise Bose (życiówka poniżej 1.43). „Lewy” biegł pierwsze okrążenie spokojnie, pozwalając rozciągnąć się stawce i wyszaleć pacemakerom. Na 300 metrów do mety dołączył do czołowej grupy, a na ostatniej prostej bez większych problemów zostawił rywali za plecami. Halowy mistrz Europy, zaledwie dwa dni po zdecydowanym zwycięstwie w Hengelo udowodnił, że własna ścieżka szkoleniowa wiodąca z Etiopii, przez Kenię, amerykańskie Flagstaff aż do Zakopanego to dobry sposób na imponujące otwarcie sezonu.
Bieg na 1000 m. Marcin Lewandowski zwycięża. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Zalewski pokonał ulubieńca czeskiej publiczności
Ostatnim mocnym polskim akordem na stadionie miejskim na ostrawskich dzielnicach, był występ Karola Zalewskiego. Zwycięstwa Kszczota i Lewandowskiego spotkały się z ciepłym przyjęciem, ale wygrana podopiecznego Zbigniewa Ludwichowskiego na nietypowym dystansie 300 metrów uciszyła 15-tysięczną widownię. 32,25 sekundy to najlepszy tegoroczny wynik na świecie. Zalewski po wyjściu z wirażu ewidentnie ukradł show pupilkowi gospodarzy Pavlowi Maslakowi – sprinterowi, który ma w dorobku złoto halowych mistrzostwa świata i Europy. W tym biegu wytrzymałość szybkościowa była też silną bronią drugiego z Polaków. Rafał Omelko wywalczył trzecie miejsce i może pochwalić się pokonaniem w bezpośredniej walce multimedalisty mistrzostw Europy Belga Kevina Borlee.
Karol Zalewski i Rafał Omelko po biegu na 300 metrów. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Rekord sezonu Joanny Linkiewicz
Nasi pozostali reprezentanci startujący w konkurencjach biegowych zaprezentowali się nieźle, choć bez fajerwerków. Najlepiej z nich wyglądała Joanna Linkiewicz, która, startując z pierwszego toru na 400 m przez płotki, nie tylko walczyła z siłą odśrodkową, ale również z kałużami, tworzącymi się po wewnętrznej stronie bieżni. Nasza reprezentantka wpadła na metę ponad sekundę za zwyciężczynią Czeszką Zuzanną Hejnową, za to przed ubiegłoroczną mistrzynią kontynentu Brytyjką Eilidh Child.
Joanna Linkiewicz cieszy się na mecie biegu na 400 m ppł. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Angelika Cichocka jeszcze bez minimum na MŚ
W wolno rozgrywanym biegu na 1500 metrów piąte miejsce zajęła nasza wicemistrzyni świata i Europy z hali Angelika Cichocka, a dziewiąta była Katarzyna Broniatowska. Mateusz Demczyszak, który startował na iście dla siebie sprinterskim dystansie 1000 metrów, zajął 9. lokatę z nowym rekordem życiowym 2.22.
Bieg na 1500 m. Angelika Cichocka zajęła 4. miejsce. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Rywalizacja na 5000 metrów, rozgrywana jako memoriał Emila Zatopka, przypominała trochę zabawę w ściganie na ostatnim kółku i wcześniejszą rozgrzewkę. W stawce, w której kilku zawodników legitymowało się rekordami życiowymi poniżej 13.10, żaden nie zamierzał trzymać tempa pacemakerów. W efekcie na 4000 metrów zawodnicy mieli słaby międzyczas (10:51.98) i wiadomo było, że do rekordu mityngu Stephena Cherono (12:48.81) zbliżą się tylko pod warunkiem zdecydowanego pobicia rekordu świata na 1000 m. Ostatecznie wygrał Etiopczyk Dejen Gebremeskel przed Haylem Ibrahimovem.
Bieg na 5000 metrów, memoriał Emila Zatopka. Zwycięża Dejen Gebremeskel. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Bolt zrobił show
Wreszcie 200 metrów i wielkie show Usaina Bolta. Jamajski rekordzista jeszcze długo po swoim biegu przybijał zmarzniętymi dłońmi piątki kibicom i rozdawał autografy. W deszczowych warunkach pobiegł 20.13, ale nie wyglądał, jakby miał w zanadrzu jakąś tajną broń na sezon mistrzostw świata.
Usain Bolt robi show. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Na uwagę organizatorów zasłużyli jednak inni sprinterzy, nagrodzeni za najbardziej wartościowe wyniki Zlatej Tetry 2015. W rywalizacji mężczyzn zwyciężył dopingowy syn marnotrawny Asafa Powell (10.04), a wyśmienite 12.56 na 100 m przez płotki wykręciła Amerykanka Sharika Nevils.
Kibice na mityngu w Ostrawie. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Pełne wyniki znajdziesz po kliknięciu w link.