fbpx

Wydarzenia > Aktualności > Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie

Marcin Chabowski: „Biegacz musi być sprawny!” [WYWIAD]

schody

Marcin Chabowski – jeden z najlepszych polskich biegaczy długodystansowych w ostatnich latach. Fot. Piotr Dymus

Chyba wszyscy biegacze cenią sobie porady bardziej doświadczonych, szybszych zawodników. Jeśli chodzi o biegi uliczne, w ostatnich latach czołowym zawodnikiem na naszym podwórku jest Marcin Chabowski. Jakie rady dla biegowych amatorów ma 4. zawodnik Mistrzostw Europy w półmaratonie z Amsterdamu? Jakie pomysły na poprawę sytuacji w bieganiu w Polsce przedstawia? I jakie różnice w bieganiu amatorskim i zawodowym dostrzega? Zapraszamy do lektury poniższego wywiadu.

Od Twojego startu w Amsterdamie, gdzie zająłeś 4. miejsce w Mistrzostwach Europy minęły już 2 miesiące. Ty w Amsterdamie wystartowałeś dlatego, że nie udało Ci się pojechać do Rio. Bardzo żałujesz, że tym razem nie uzyskałeś olimpijskiej kwalifikacji?

Na pewno jest pewien żal, jest to także kwestia ambicji, zwłaszcza, że 4 lata temu wypełniłem minimum i szykowałem się do Londynu. Miesiąc przed Igrzyskami zaczęły się problemy z kolanem, z powodu których zmuszony byłem zrezygnować ze startu. Historia trochę zatoczyła koło, bo w tym roku w przygotowaniach do wiosennego maratonu też złapałem kontuzję i po 8 tygodniach przerwy miałem tylko 9 tygodni treningu przed maratonem londyńskim, którego nie ukończyłem. Podjąłem jednak walkę, nie mogłem odpuścić.

Muszę jednak powiedzieć, że sam byłem w szoku, widząc jak szybko odbudowywałem swój biegowy potencjał. Zaczynałem biegać rozbiegania w tempie po 4:20/km i się męczyłem, a po 4 tygodniach biegałem dwójki po 6:10, 6:08, 6:06, kilometrówki po 3:00 i szybciej, 10 km treningowo pobiegłem w 30:20 w trudnym terenie, 30 km po 3:21/km. Czułem się w miarę dobrze na tych treningach i chociaż bardziej racjonalną decyzją byłoby odwołać start, to nie chciałem tego robić drugi rok z rzędu, tym bardziej, że był to rok olimpijski. Ustawiłem się w grupie na 2:11, półmaraton miałem w 1:05:20, ale od 25. kilometra nogi ugięły się pode mną, bo nie byłem przygotowany mięśniowo do tego dystansu.

Ostatecznie w męskiej reprezentacji olimpijskiej maratończyków pobiegli Henryk Szost, Yared Shegumo i Artur Kozłowski. Jak oceniasz ich występ?

Trzymałem kciuki za całą drużynę, a szczególnie mocno za Artura Kozłowskiego, z którym prywatnie dobrze się znamy. Artur pobiegł przyzwoicie, choć z pewnością chciałby zająć miejsce w pierwszej 30-tce. Reszta chłopaków na pewno nie może zaliczyć startu do udanych. To jest sport, raz jest super, kiedy indziej jest gorzej.

Tym razem zabrakło sukcesu na miarę Twojego wyniku z Amsterdamu czy osiągnięcia Henryka Szosta z Igrzyska w Londynie, gdzie był najlepszym Europejczykiem. Może polskim biegom długim potrzeba jakiegoś nowego bodźca, jakiejś inwestycji?

Moim zdaniem w Polskim Związku Lekkiej Atletyki jest potrzebny dobry Project Manager, który stworzy projekt „Naprawa biegów długich w Polsce”, z kilkuletnią perspektywą. Należałoby stopniowo rozliczać poszczególne etapy, wprowadzać ewentualne zmiany i to na pewno zwiększyłoby nasze szanse na sukces. Tak właśnie zrobiono w USA. Przecież w Stanach 10 czy 15 lat temu Amerykanie też nie błyszczeli na światowych arenach. Ale wdrożono projekt zawodowych grup biegowych, wsparty sportem akademickim, gdzie po ukończeniu nauki najlepsi biegacze trafiają do tych grup i dzięki temu mają odpowiednie warunki do treningu.

Co więcej, Amerykanie w ramach tych grup dzielą się wiedzą, jest cały system szkolenia. Tam nie ma zdarzeń, jak w Polsce, gdzie pewien trener na hali potrafi się kotarą zasłaniać, żeby nikt nie widział jego metod treningowych. Nic dziwnego, że Amerykanie dogonili światową czołówkę.

Czyli polskie biegi długie potrzebują programu naprawczego?

Bez zmiany podejścia trudno będzie o sukcesy. Wystarczy prześledzić wyniki młodzieży. Jakie były 10-15 lat temu, a jakie są teraz? Co jest z rocznikami po 1985? Jest jeden Szymon Kulka i na tę chwilę, realnie, nie ma nikogo więcej. A czy po Szymonie widać kogoś na horyzoncie? Nie można zrzucać winy na karb tego, że mamy takie czasy, że dzieciaki siedzą w smartfonach, a nie wychodzą na boisko.

Z jednej strony widać światełko w tunelu. Powstał program „Lekkoatletyka dla każdego”, można powiedzieć, że PZLA wspólnie z Ministrem Sportu Witoldem Bańką, lekkoatletą, zaczęła coś robić, został stworzony projekt działań u podstaw. Ale to jest skierowane do małych dzieci. A co z tymi juniorami, którzy już zastanawiają się czy biegać dalej czy zająć się np. szukaniem pokemonów? Albo wyjechać za granicę, żeby zarobić na własny biznes?

Ty też na pewno stałeś przed tym dylematem, więc dlaczego zająłeś się bieganiem jako młody człowiek?

Bo byłem w tym dobry. Byłem dobry, a sukcesy dodatkowo mnie motywowały. Prawda jest jednak taka, że z perspektywy czasu wiele rzeczy bym zmienił w swojej karierze, w szczególności w treningu. Wolałbym mieć mniejsze sukcesy za juniora, oddałbym złoty medal Mistrzostw Europy Juniorów, oddałbym rekord Polski juniorów, żeby robić wtedy, w tamtym wieku te rzeczy, które robię teraz w wieku 30 lat.

Niektórych rzeczy zacząłem uczyć się na nowo, bo mam złe nawyki ruchowe, niewłaściwą postawę, które są efektem tego, że nie miałem obok siebie specjalistów, którzy by od młodości dbali o wykształcenie prawidłowych wzorców. Na pewno nie biegałbym przeszkód za juniora. W żadnym wypadku. Biegałbym 1500, 3000, 5000 czy 800 m, budował potencjał szybkościowy, który u mnie zabito kosztem przeszkód.

Z drugiej strony Twoje wyniki na przeszkodach robią wrażenie. Nawet dzisiaj wynik 8:25 dałby kwalifikację na Igrzyska Olimpijskie w Rio.

Przepraszam bardzo, ale to nie w tym rzecz. Za juniora biegałem 8:30, jako senior pobiegłem 8:25. To nie jest progres. To jest kpina i świadczy o tym, jak byłem prowadzony. Do wieku seniora w 90% podporządkowywałem się ówczesnemu trenerowi. Czasem się z nim kłóciłem, ale nikt nie może mi powiedzieć, że nie podporządkowałem wszystkiego sportowi. Efekt? Od wieku juniorskiego przez 3 lata młodzieżowca i 2 lata seniorskie, kiedy skończyłem biegać przeszkody poprawiłem się o 5 sekund…

Może w takim razie nadzieja jest w Was? Sam udzielasz porad treningowych online, może to jest sposób na to, żeby wychować kolejne pokolenia szybkich biegaczy?

Jeżeli chcesz biegać na wyczynowym wysokim poziomie, musisz mieć trenera obok siebie. Żadna praca online tego nie zapewni. Trener musi być z boku, widzieć postępy treningu, jak zawodnik reaguje na bodźce, co zmieniać z dnia na dzień. Zawodnik nigdy nie będzie w stanie przekazać trenerowi opisowo wszystkich rzeczy, które można wyłapać po prostu widząc danego biegacza. To jest dobra metoda trenowania amatorów czy zawodników do pewnego poziomu, bo ktoś kto ma wiedzę poprowadzi takiego biegacza zdecydowanie lepiej, wytłumaczy wszystkie aspekty treningu i dobierze dla niego trening, który jest w stanie wykonać.

_PDS6565-Edit

Marcin Chabowski. Fot. Piotr Dymus

Zmieńmy trochę temat. Mówią Ci coś liczby 1:01:35?

Oczywiście, to rekord Polski w półmaratonie Piotr Gładkiego.

Poprawisz go?

Jak najbardziej, będę się starał podążać w tym kierunku. Na pewno muszę stać się jeszcze innym biegaczem, aby to zrobić. Nie wiem, jaki Piotr Gładki miał 2. wynik w karierze w półmaratonie (1:02:20 – przyp. red.), ale śmiem twierdzić, że to był po prostu jego bieg życia. Jego życiówki na dychę czy w maratonie były słabsze od moich, a w półmaratonie ma super wynik. Być może trafił po prostu na bieg życia, tak jak, moim zdaniem, bieg życia trafił Henryk Szost w maratonie, bijąc rekord Polski. Wracając do rekordu Piotra Gładkiego, trzeba wykonać dużą pracę, żeby w ogóle nawiązać do takiego wyniku, żeby złamać 62 minuty. Dopiero wtedy starać się, żeby krok po kroku do takiego wyniku dążyć. Na tym poziomie przypadki, żeby poprawić się o ponad minutę w kilka miesięcy są niezwykłą rzadkością, a często kończą się tak, że zawodnik po takim rewelacyjnym wyniku znika. Przykładem może być Zane Robertson. Po jego półmaratonie poniżej godziny, gościa nie ma cały sezon. W 2016 r. biega ponad 62 minuty, czyli na moim poziomie.

Czy z rekordem Polski w półmaratonie nie jest tak, że pobicie może uniemożliwić Ci fakt, że szykujesz się do maratonów, a nie dystansu dwukrotnie krótszego?

Powiem tak, moim zdaniem jest to do pogodzenia, żeby pobiec maraton wczesną wiosną – np. w Japonii Tokio w lutym czy Otsu w marcu. Wtedy jest szansa, że przygotujesz się na późne lato czy początek jesieni, żeby zaatakować rekord Polski w półmaratonie. Wtedy można to pogodzić pomiędzy maratonami. Być może optymalnie byłoby poświęcić całą zimę na przygotowania i na wiosnę pobiec tylko półmaraton. Przygotować się za granicą, w dobrych warunkach pogodowych, żeby można było potrenować szybkość, siłę, wrócić na wiosnę na szybki półmaraton i pobiec tak, jak Piotr Gładki w Hadze w marcu rekord Polski. Zresztą, przykład Piotra Gładkiego pokazuje, że to wcale nie wyklucza szybkiego maratonu na wiosnę, bo po biegu w Hadze kilka tygodni później pobiegł maraton w Hamburgu w 2:11. Do tego trzeba zdrowia i nakładów finansowych, rekord Polski nie jest jednak dla mnie celem samym w sobie, po prostu chcę biegać szybciej.

A kto jest obecnie najlepszym maratończykiem w Polsce?

Statystyka ostatnich lat mówi, że Henryk Szost.

Pytam dlatego, że nie ma u nas biegu na królewskim dystansie, który zebrałby wszystkich czołowych polskich maratończyków. Czegoś na kształt amerykańskich Olympic Trials. Nie chciałbyś, żeby coś takiego się odbyło?

Ja bym bardzo chciał. Bardzo bym chciał, żeby zrobiono Mistrzostwa Polski, ale na klarownych zasadach. Czyli żeby nie było założenia, że jeśli ktoś jest od pewnego menedżera to ma wysokie startowe, jeśli ktoś jest od innego to ma niskie albo w ogóle. Moim zdaniem to jest bardzo łatwe do zrobienia. Wystarczy wzorować się na sprawdzonym amerykańskim systemie – wysokie nagrody finansowe dla pierwszej szóstki czy nawet trójki, ale bez startowego. Wtedy każdy staje na starcie, mając równe szanse i jednakową motywację, bo wie o co biega.

Trzeba też zaznaczyć, że dla nas to jest zawód i musimy mieć z czego żyć. Każdy kieruje się rachunkiem ekonomicznym. Tutaj chcę złożyć podziękowania moim sponsorom: marce 4F – której jestem ambasadorem, firmie Konstruktor – człowiekowi sportu Panu Arturowi Olichwerowi, firmie Factory MED za opiekę nad moją regeneracją, TriSolution za dostęp do suplementacji z najwyższej półki oraz Aptece Gemini za bezinteresowne wsparcie. To oni, ludzie z pasją postawili na mnie i mój potencjał, dzieląc ze mną przekonanie, że jestem w stanie biegać szybko i skutecznie. Tegoroczne przygotowania oparłem na wzmocnionej i zintensyfikowanej współpracy z terapeutami, ale w moim rodzinnym mieście, gdzie de facto mam świetne tereny biegowe, nie są to jednak pożądane wysokie góry. Nie mając szkolenia centralnego i grupy treningowej, wielu z nas jeździ „na klimaty” indywidualnie. I to nie chodzi o 1 obóz, na jaki my możemy sobie czasem pozwolić, a 3 obozy w ciągu roku. Proszę spojrzeć na Marcina Lewandowskiego i Angelikę Cichocką. Oni są na 3-4 obozach klimatycznych w przygotowaniach. Część finansowana ze Związku, część z własnych środków, ale jest ciągłość szkolenia. I jaki jest efekt? Od kilku lat są w ścisłej światowej czołówce w swoich konkurencjach.

Pokazują, że jednak Polacy potrafią rywalizować z najlepszymi na świecie także w biegach.

Tak, właśnie do tego powinniśmy dążyć, do profesjonalizacji. Powinniśmy dążyć do stworzenia systemu, który będzie dawał duże szanse do zwrotu z inwestycji. Dlatego trzeba skorzystać z doświadczeń tych, którzy mają te wyniki. Czy chodzi o polskie biegi średnie, czy o rozwiązania niemieckie, brytyjskie. Wiadomo, że polski rynek jest inny niż w Niemczech czy na Wyspach, ale pewne rozwiązania można zaadaptować do naszych realiów. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony do współpracy, do tego żeby rozmawiać na ten temat. My maratończycy musimy mówić jednym głosem, wspierać się i sprawić, że PZLA na nas postawi.

Marcin Chabowski

Od 2015 r. Marcin Chabowski jest ambasadorem polskiej marki 4F. Fot. Piotr Dymus

Jakie są Twoje indywidualne biegowe cele na najbliższe lata?

Najważniejszy cel biegowy jest taki, żeby nie mieć kontuzji. Zacząłem mniej skupiać się na nie wiadomo jakim treningu, a raczej większą wagę przykładać do tego, żeby być w dobrym zdrowiu, zachować ciągłość treningu. Drugi cel na najbliższe lata, to nabrać siły i więcej luzu. Chodzi o zmianę sposobu biegania, żeby być silniejszym, ale też biegać luźniej, złapać tę swobodę kroku, której nam, białym, brakuje. Mam nadzieję, że te dwa czynniku wpłyną na poprawę jakości biegania i wyników. I to jest dopiero mój trzeci cel, który ma być efektem tych zmian. Dopiero czwarty cel to poprawa statusu materialnego, marketingowego, bo jeśli zachowam zdrowie, ciągłość treningu, podniosę poziom sportowy, to będą lepsze wyniki na arenach międzynarodowych. Tylko to jest proces, to jest droga, która nie jest prosta. Wszystkim się wydaje, że jak ktoś osiągnął sukces, to mu to przyszło łatwo. A prawda jest taka, że to wiąże się z ogromnym poświęceniem, wyrzeczeniami, szeregiem wyzwań, konieczności odpowiedniego wyważenia akcentów, zdrowia, kwestii finansowych, życia rodzinnego – jest wiele czynników, które składają się na zbudowanie sukcesu.

No właśnie, tego chyba amatorzy nie czują, mówią, że biegacze zawodowi to mają tak dobrze, bo ciągle tylko jeżdżą na obozy i nie robią nic poza bieganiem. Co w takim razie zajmuje Wam tyle czasu?

Amatorzy często nie mają wyobrażenia, co musiałem poświęcić, ile pracy włożyć w to, żeby w ogóle pojechać na Mistrzostwa Europy, a co dopiero myśleć o osiągnięciu na nich sukcesu. Na mój temat, patrząc tylko na Zurych, można byłoby napisać fajną pracę naukową z psychologii sportu, o tym, co miałem w głowie po tym, jak po Igrzyskach zostałem odrzucony przez Związek, ówcześnie bez sponsorów, gdzie ja miałem 26 lat i pobiegłem 5. wynik w historii polskiej lekkiej atletyki w maratonie. Wydawało mi się, że zaraz będę biegał 2:08, że już teraz tylko będę się poprawiał. I zostałem bez wsparcia. Mijają 2 lata, kiedy finansowałem sobie wszystko sam i pozyskanych środków sponsorskich, byłem w formie życia i stojąc na starcie powtarzałem sobie, że muszę wygrać, a medal to absolutne minimum. Być może to doświadczenie miało wpływ na mój bieg z Amsterdamu, bo tam mniej się skupiłem na konkretnym miejscu. Szczerze przyznam, że byłem bardziej zestresowany podczas półmaratonu we Wrocławiu niż w Amsterdamie, bo we Wrocławiu walczyłem o minimum na Mistrzostwa Europy. Przed Amsterdamem po prostu powtarzałem sobie, żeby pobiec swoje. Zero stresu, naprawdę zero.

Powrócę do pytania, co w takim razie zajmuje biegaczowi zawodowemu tyle czasu?

Najwięcej czasu pochłania odpoczynek. To nie jest tak, że wykonujesz trening, wracasz z niego i żyjesz sobie swoim życiem. Jesteś sportowcem 24 godziny na dobę. Od tego jak profesjonalnie będziesz się zachowywał pomiędzy treningami w ogromnej mierze zależy wynik sportowy. Nawet niekoniecznie istotne jest wtedy to, jaki dokładnie trening wykonasz. Ważne jest co jesz, jak odpoczywasz, ile śpisz, czy masz problemy rodzinne, jaki jest twój stan emocjonalny, jakie są relacje z trenerem. W sporcie zawodowym wiele czynników oprócz treningu determinuje wynik na mecie.

Pomówmy jeszcze na koniec o bieganiu amatorskim. Jak z perspektywy Twojej, jako zawodowca zmieniło się bieganie w Polsce w ciągu ostatnich 15 lat?

Przede wszystkim jest zbyt dużo „wiedzy” w Internecie, nie popartej faktami, doświadczeniem. To jest często utrudnienie, bo nawet amatorzy, którzy ze mną trenują naczytają się takich teoretycznych wywodów, skomplikowanych rzeczy, a nie potrafią zrozumieć, że im potrzeba podstaw. Trzeba bazować na najprostszym treningu, nad wzmocnieniem i budowaniem ciała, poprawą techniki, wzmocnieniem stawu skokowego, zwiększeniem zakresu ruchomości w stawie biodrowym, itd. Na samej poprawie techniki i wzmocnieniu ciała taki zawodnik przy bardzo prostym treningu jest w stanie złamać 3 godziny w maratonie, co dla wielu jest wielkim marzeniem.

Delikatnie mówiąc to błąd ze ten zawód jest otwarty, w sieci pojawiło się wielu „trenerów” po odbytych kursach i szkoleniach online, którzy mają blade pojęcie o bieganiu. Są też tacy, co nie mają żadnego doświadczenia praktycznego wynikającego z wcześniej uprawianego sportu. Nie twierdzę, że ja jestem trenerem idealnym i że wiem wszystko, ale cały czas się edukuję i słucham odczuć swoich zawodników. Doświadczenie i sukcesy na tym polu już mam, współpracuję z charakternymi osobami, które wiedzą czego chcą, które przychodzą do mnie od innych trenerów, którzy obiecywali szybkie efekty do nierealnie postawionych celów, generalnie w stylu „będzie pan zadowolony” (śmiech).

A jeśli chodzi inne zmiany, np. rosnącą popularność imprez biegowych?

Fajnie, że tych imprez jest więcej, bo jest to popularyzacja biegania, promocja aktywnej formy wypoczynku, sposób integracji rodziny i przyjaciół. To jest super. Należy pamiętać, że istnieje druga strona medalu – wielu biegaczy skupiło się na kolekcjonowaniu medali za udział, na startach co tydzień, coraz częściej startach w biegach ultra czy przeszkodowych bez odpowiedniego przygotowania. Widzę to po swoich podopiecznych, którym muszę tłumaczyć, że nie można startować tydzień w tydzień. Trenowanie polega na tym, że robimy blok treningowy, blok startowy i kolejny blok treningowy. Starty kilka razy w miesiącu, zaliczanie po 5 i więcej maratonów w ciągu roku skutkuje tym, że gabinety ortopedyczne pękają w szwach.

W takim razie gdybyś miał udzielić jakiejś porady naszym czytelnikom, to co byś im powiedział?

Szczerze powiedziawszy, temat trochę ewoluował u mnie i teraz moja odpowiedź na to pytanie jest inna niż gdyby była np. rok czy pół roku temu. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, radziłbym amatorom zaczynać swoją przygodę z bieganiem od współpracy z trenerem przygotowania motorycznego albo trenerem biegowym, który ma pojęcie o przygotowaniu siłowym i technicznym. Z moich obserwacji wynika, że przeciętny biegacz amator, który np. zaczyna bieganie na podbiegach jest do tego nieprzygotowany. Ma problem z postawą, kręgosłupem, pracą stawu skokowego. Już na samym początku postawa biegowa leży.

Kolejna kwestia to braki w sile w zakresach ruchu. Dlatego uważam, że najlepszy okres na rozpoczynanie przygody z bieganiem to jesień, kiedy zawodnik nie myśli o zawodach, bo jest martwy sezon, tylko myśli o bieganiu zwykłej objętości, o pracy nad techniką i budowaniu potencjału sprawnościowego. Biegacz musi być sprawny. Dopiero po wypracowaniu odpowiednich zakresów ruchu, przygotowaniu siłowym i koordynacyjnym można myśleć o bardziej specjalistycznym treningu biegowym.

 We wrześniowym numerze BIEGANIA możecie przeczytać kolejny wywiad z Marcinem Chabowskim, w którym opowiada m.in. o swoim występie na Mistrzostwach Europy w Amsterdamie, o byciu żołnierzem, swoich kotach i wielu innych interesujących tematach. Zapraszamy do lektury! 

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Jakub Karasek

Podoba ci się ten artykuł?

5 / 5. 1

Przeczytaj też

Wszystkie tkanki mięśniowe naszego ciała pracują podczas biegu. Od ich dyspozycji i formy zależy końcowy wynik osiągnięty podczas zawodów. Wiadomo więc, że należy je wzmacniać stosując ćwiczenia poza treningiem biegowym. Jednak bywa tak, że po […]

Trening biegowy i trening siłowy w jednym

Z Katarzyną Selwant rozmawiała Eliza Czyżewska Czym jest trening mentalny?istock.com To wiedza, jak ćwiczyć głowę, taka siłownia dla umysłu. W skład treningu mentalnego wchodzą różne zagadnienia, np. wzmacnianie pewności siebie, wyznaczanie prawidłowej motywacji, cele sportowe, […]

Trening mentalny biegacza [WYWIAD]

Karmienie piersią a bieganie – czy to dobre połączenie? Jakie zagrożenie niesie ze sobą połączenie mleczanu z… mlekiem matki? Odpowiadamy! Zanim zajmiemy się tematem karmienie piersią a bieganie, przyjrzyjcie się bliżej tematowi pokarmu matki: mleko […]

Karmienie piersią a bieganie

Kultowe sportowe wydarzenie otwierające Warszawską Triadę Biegową „Zabiegaj o Pamięć” już 3 maja. Poznaliśmy wzór oficjalnych koszulek biegu – są w kolorze błękitnym i prezentują hasło „Vivat Maj, 3 Maj”. Ich producentem jest marka 4F, […]

Koszulka 32. Biegu Konstytucji 3 Maja wygląda właśnie tak! Marka 4f partnerem technicznym Warszawskiej Triady Biegowej

Choć największy podziw budzą Ci, którzy linię mety przekraczają jako pierwsi, to bohaterami są wszyscy biegacze. Odważni, wytrwali i zdeterminowani, by osiągnąć cel – wyznaczony dystansem 42 km i 195 m – w liczbie 5676 […]

21. Cracovia Maraton: 5676 śmiałków pobiegło z historią w tle

Już od 3 sezonów ASICS METASPEED jest jednym z 2 flagowych modeli startowych japońskiego producenta. Do naszej redakcji trafiła właśnie najnowsza jego odsłona, 3. generacja, czyli ASICS METASPEED SKY PARIS. Jak wypada na tle swoich […]

ASICS METASPEED SKY PARIS – flagowa startówka w trzeciej odsłonie [TEST]

Dokładnie 9565 biegaczy i biegaczek wyruszyło punktualnie o godzinie 10:00, aby podjąć wyzwanie 16. PKO Poznań Półmaratonu i realizować swoje biegowe cele. Pierwszy na mecie, pokonując trasę 21,097 km, był Etiopczyk Teka Debebe Tereda, który […]

Wietrzna pogoda nie pozwoliła na bicie rekordów w 16. PKO Poznań Półmaratonie. Na starcie ponad 9500 biegaczy [GALERIA ZDJĘĆ]

Duch Solidarności, biegacz potrącony przez pijanego kierowcę przed linią mety, polskie korzenie rodzinne, „ciekawe” rozwiązania PLL LOT w kwestii przestrzeni dla niepalących w samolotach czy reklamy na Facebook’u. To tylko kilka zagadnień, jakie pojawiły się […]

Cindy Cardinal: To było naprawdę niesamowite przeżycie, być w Polsce w tak szczególnym okresie historii