Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie > Wydarzenia
Pekin 2015. Patryk Dobek – dwóch finalistów w jednym pokoju
Patryk Dobek na mistrzostwach świata w lekkoatletyce w Pekinie. Fot. Tomasz Więcławski
Prosto z Pekinu, z polską nadzieją na medal w biegu na 400 metrów przez płotki Patrykiem Dobkiem przed występem w biegu finałowym rozmawia Tomasz Więcławski.
Świetny bieg w półfinale i pobicie rekordu życiowego. Robisz na tych mistrzostwach niesamowite wrażenie.
Cieszę się. Dałem z siebie 100 procent w połfinale. Po biegu nie byłem długo w stanie dojść do siebie. Popełniłem delikatny błąd na ostatnim płotku i to zadecydowało, że musiałem kwalifikować się do finału z czasem, a nie z miejscem. Ale i tak jestem strasznie szczęśliwy.Stawka na 400 metrów przez płotki jest w Pekinie niezwykle wyrównana. W finale wszystko może się zdarzyć.
Też tak uważam (śmiech). Może się okazać, że do ostatnich metrów będziemy szli całą ławą. Jestem na to przygotowany. Końcówki mam niezłe w tym sezonie. Jestem bojowo nastawiony. Regeneracja przed finałem jest kluczowa. Kto da radę pobiec tutaj trzy biegi mocno, ten wróci do domu z medalem.Więc obóz w Japonii przed mistrzostwami, o czym świadczy twoja forma, był dobrym pomysłem?
Tak. Gospodarze przyjęli nas z wielką uprzejmością. Niczego nam nie brakowało. To niezwykle kulturalny i uporządkowany naród. Wszyscy wolontariusze, z którymi mieliśmy styczność, dobrze porozumiewali się w języku angielskim.Po przyjeździe do Pekinu zauważyłeś od razu jakieś różnice między Chinami a Japonią?
W Japonii nawet kierowca autobusu dbał o perfekcyjny porządek. Zawsze było czyściusieńko. W Chinach od razu rzucił mi się w oczy bałagan. Całe miasto sprawia wrażenie dosyć zaniedbanego, a momentami brudnego. Ale atmosfera Ptasiego Gniazda jest niesamowita. Każdemu chce się tu startować.Pokonujesz kolejne granice w swojej karierze. Ale przecież to starty juniorskie były najważniejsze w tym sezonie.
Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Tallinie były najważniejszą imprezą. Dlatego mogę startować w Pekinie bez większej presji. Już swoje w tym sezonie zrobiłem. Wszystko dalej jest dodatkiem.Co zmieniłeś w treningu, że poprawiłeś tak mocno „życiówkę” w tym sezonie?
Na bieganie w okolicach 49 sekund było mnie stać już rok temu. Ale wtedy złamałem rękę i to trochę pokrzyżowało moje plany. Wcale tak długo nie trenuję jeszcze płotków, żeby wiedzieć, gdzie są granice moich możliwości. Chciałbym wystąpić w finale Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.Marek Plawgo mówi, że możesz być pierwszym Polakiem, który złamie granicę 48 sekund.
Miło słyszeć takie słowa od starszego, nieporównywalnie bardziej utytułowanego kolegi.Mieszkasz w pokoju z Adamem Kszczotem. Dwa medale z jednego apartamentu?
Mam nadzieję, że chociaż jeden. Oczywiście Adama. Póki co obaj awansowaliśmy do finału.Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.