Polak wygrał Mistrzostwa Europy w biegach przeszkodowych [RELACJA]
Na przełomie czerwca i lipca odbyły się drugie w historii Mistrzostwa Europy w biegach przeszkodowych. Pierwsze miejsce w kat. 25-29 zdobył Robert Bandosz, ambasador największego biegu z przeszkodami w Polsce – RUNMAGEDDON. Krótko po zwycięskim biegu, opowiedział nam o swoim sukcesie.
Tak jak w zeszłym roku, zawody zorganizowano w Holandii, lecz tym razem w innej lokalizacji – Flevonice. Oto, jak Robert wspomina swój zwycięski bieg.
Przygotowania
Do tych zawodów szykowałem się tak naprawdę od początku roku. kwalifikacje do tej imprezy wywalczyłem już we wrześniu 2016, powróciwszy do biegania po rocznej kontuzji.
Zawody
Całe zawody trwały od 30 czerwca do 2 lipca 2017 r. Mistrzostwo wywalczyłem 1 lipca.
Pogoda była bardzo zmienna. W przeciągu trzech dni mieliśmy zarówno ciepło, chłód, mocny deszcz jak i upalne słońce…i to właśnie w dużym stopniu zmienność pogody przyczyniła się do wywalczenia przeze mnie Mistrzostwa Europy.
Pierwszego dnia startowałem w biegu na 4km w fali Elite, czyli z najlepszymi z najlepszych w Europie. Ze wspólnego startu ruszyło ponad 100 osób. Po 50 metrach zaczęliśmy przeskakiwać kilkanaście razy przez rów z wodą. Zrobił się taki młyn, że nie było wiadomo o co chodzi. Faworytem był aktualny Mistrz Świata – Jonathan Albon i to on też wygrał. Osobiście tego dnia czułem się dobrze, ale dość intensywne pylenie w Holandii spowodowało nawrót objawów astmy, z którą się borykam i na połowie dystansu ciutkę mnie „przytkało”. Sterydy wziewne, które mam wypisane przez lekarza odstawiłem rok temu, ponieważ niekorzystnie odbijały się na moim zdrowiu.
Pierwsza część trasy była bardzo biegowa, więc wiedziałem, że tutaj stracę najwięcej do rywali. Starałem się trzymać swoje tempo i nie szarżować. Na szczęście po połowie trasy zaczęły się trudne i gęste przeszkody, czyli to co lubię najbardziej. Był to mój debiut w tego typu zawodach międzynarodowych, więc nie pokonywałem przeszkód z taka finezją jak to zwykłem robić na treningach. A i tak wychodziło mi to bardzo sprawnie. Z około trzydziestego miejsca zacząłem powoli się przedzierać do czołówki biegu. Przeszkody techniczne z użyciem dłoni były tak ciężkie, że po bodajże siódmej przeszkodzie (z około 20), gdy znajdowałem się mniej więcej na 15 pozycji, nie widziałem za swoimi plecami już nikogo, ponieważ niektórzy rywale nie byli w stanie w ogóle pokonać niektórych przeszkód. Finalnie zająłem 11 miejsce w biegu na 4 km. Byłem naprawdę blisko pierwszej piątki i myślę, że gdyby większe doświadczenie, to spokojnie powalczyłbym ze ścisłą czołówką,
Drugi dzień zmagań to bieg na dystansie 15 km z 50 przeszkodami, czyli główny wyścig tych Mistrzostw. Tutaj wystartowałem w kategorii wiekowej 25-29 lat i za rywali miałem kilka zawodników ze ścisłej czołówki Państw, które reprezentowali. Już kilometr po starcie wiedziałem, że będzie ciężko, gdyż przeciwnicy nadali tempo ok. 3:30 na kilometr. W biegach z przeszkodami jest to naprawdę dużo. Po 4-5 km zmagań i m.in. 2-kilumetrowym biegu z workiem o wadze 25 kg, straciłem z zasięgu wzroku całą czołówkę. Nagle wydarzył się przełomowy moment biegu. Spadł deszcz. Wszystkie przeszkody techniczne zrobiły się podwójnie trudne do przejścia i to do tego stopnia, że dogoniłem paru rywali biegnących na czołowych miejscach. W ten sposób na ok. 8 km, przedarłem się z dwunastego miejsca na ok. ósmą pozycję. Sukcesywnie mijałem wszelkie arcyciężkie przeszkody za pierwszym podejściem, a przeciwnicy często próbowali po kilkanaście razy! Gdy na jednej z najcięższych przeszkód technicznych wyprzedziłem mojego rodaka, który biegł długo przede mną, wiedziałem że z moją formą jest naprawdę dobrze. Od 10 km wiedziałem, że znajduje się w TOP 5.

SONY DSC
Na 12 km dopadł mnie mały kryzys. Zaczęły łapać skurcze z powodu wychładzającej mżawki. Moje tempo biegu spadło o ponad 20 sekund na kilometr, ale nadrabiałem jak tylko mogłem na ciężkich technicznie przeszkodach.
Dobiegając na metę, nie wiedziałem jeszcze wówczas, że zostałem Mistrzem Europy. Firma, która obsługiwała pomiar czasu miała awarię, przez co oficjalne wyniki i wręczanie nagród przesunięto na niedzielę godz. 13:00. O 14:30 miałem wylot z Amsterdamu oddalonego 150km… Niemożliwe aby zdążyć! Nadal nie miałem pojęcia o zajętym przeze mnie miejscu, ale intuicja podpowiadała mi, abym został na miejscu. Tak też zrobiłem. Nie poleciałem i zostałem w Holandii. Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie gdy wyczytują podium mojej kategorii i nagle okazuje się, że zostałem Mistrzem Europy. Niesamowite uczucie. Dużo szczęścia, forma dnia, no i pogoda sprzyjały mi tego dnia. Jestem typowym „technikiem” przeszkodowym , więc śliskie przeszkody były akurat dla mnie handicapem w tych zawodach.
3 dni po Mistrzostwach Europy spotkało mnie jeszcze większe szczęście – urodził mi się synek, Bruno. Mam nadzieję że kiedyś również odnajdzie w sobie sportowe zacięcie tak jak tata i mocno namiesza w sportowym świecie 🙂
Przyp. red: Warto dodać, że Robert nie jest jedynym polskim medalistą mistrzostw. Mateusz Karczmarski wywalczył trzecie miejsce na dystansie 15 km w kategorii wiekowej 25-29. Są to pierwsze w historii tego sportu, indywidualne medale, wywalczone dla Polski na dystansie 15k m. Ponadto złoty medal w kat. 18-24 (tym razem na dystansie 4 km) wywalczył Sebastian Kasprzyk.
Robert Bandosz
Jestem trenerem personalnym i dietetykiem. Prowadzę w Sierpcu w woj. mazowieckim swoje własne studio treningu personalnego. Wcześniej przez 10 lat trenowałem dyscyplinę sprinterską, jaka jest speedrower – najbardziej kontaktowa dyscyplina rowerowa w Polsce (połączenie żużla z kolarstwem torowym). Wywalczyłem w niej 4 m-ce w Indywidualnych Mistrzostwach Polski Seniorów i kilka medali Drużynowych Mistrzostw Polski, jeżdżąc w ekstralidze jak i za granicą na Wyspach Brytyjskich.
Obecnie przygotowuję się do Mistrzostw Świata, które odbędą się 13-15 października 2017 r. w kanadyjskim Blue Mountains.
Fanpage Roberta: facebook.com/RobertBandoszOCR/