Sprzęt > Akcesoria > Polecane > Sprzęt
Profil trasy biegu ultra – garść informacji pod ręką
Profil Biegu Rzeźnika z naniesionymi dodatkowymi informacjami – punktami żywieniowymi, międzyczasami, oznaczeniem trudnych odcinków i asfaltów oraz z międzyczasami na 10 godzin. Fot. Magda Ostrowska-Dołęgowska
Nie ma się co oszukiwać, lekko nie będzie! Zanim zacznie się prawdziwy zbieg, będą jeszcze trzy syte podejścia. I wszystko to powyżej granicy 1500 metrów. Na szczęście za tym drugim będzie punkt żywieniowy, ze smakołykami. Byle tylko dotrzeć tam przed piętnastą, bo taki jest limit.
W biegach ultra – albo po prostu dłuższych górskich – nie ma sensu sugerować się tempem, nie ma co odliczać kilometrów. Jeśli trafisz na porządne, pięciokilometrowe podejście ze sporym przewyższeniem, możesz je robić nawet półtorej godziny, naprawdę trudny technicznie zbieg też może się okazać bułką z pastą curry zamiast masła. Fajnie będzie poczuć na nadgarstku wibrację zegarka mówiącą, że właśnie pokonaliśmy kolejny kilometr. Jeśli jednak zobaczymy, że od ostatniej takiej wibracji minęło 20 minut, możemy nie mieć zbyt fiołkowej aury. Najlepszym narzędziem do oceny postępów i tego, co się dzieje – co przed nami, co za nami – jest dobrze skonstruowany profil trasy z dodatkowymi informacjami, które zdecydujemy się na niego nanieść.
Góra – dół
Spośród wszystkich dobrodziejstw profilu jako najważniejsze wskazałabym informacje o tym, co nas czeka – podbieg, bieg po płaskim czy odcinek w dół. Nawet jeśli biegniemy tylko z zegarkiem (albo bez niego), będziemy wiedzieć w jakiej części trasy lub odcinka się znajdujemy. Wystarczy tylko śledzić i „odhaczać” w głowie to, co mamy już za sobą. Dzięki temu możemy lepiej rozłożyć siły i dobrać taktykę, bo wiemy, co będziemy robić w najbliższym czasie. Wiemy też mniej więcej, jak długo potrwa wspinaczka w górę – czy to, co pnie się tak złowieszczo przed naszymi oczami, ma 100, 500 czy 1000 metrów. Wiedza o tym, jak długie jest podejście, pozwoli nam lepiej dobrać tempo – np. jeśli jest długie – nie ma co się spieszyć. Jeśli krótkie – możemy trochę się zagiąć i odpocząć na płaskim odcinku, który rozciąga się za tą stromizną i nie ma co się nadmiernie oszczędzać. Albo – widząc ogromne wzniesienie na końcu płaskiego, 7-kilometrowego odcinka – może zdecydujemy się jednak nie cisnąć po 4:30 min/km, bo warto zostawić sobie trochę siły na tę „kulminację akcji”.
Profil ultramaratonu „Chudy Wawrzyniec” z oznaczonymi z podstawowymi informacjami. Można go wydrukować, nanieść punkty żywieniowe i limity czasowe, zafoliować i będzie zbiorem informacji o czekającej nas trasie.
Trochę liczb
Profil dostarczy nam informacji liczbowych o wszystkich odcinkach, podejściach i zbiegach. Patrząc np. na profil powyżej, z ultramaratonu „Chudy Wawrzyniec”, wiem, że pierwsze podejście na Rachowiec (lub podbieg, jeśli ktoś ma tyle mocy, żeby wszystko podbiegać) ma 4 km i wspina się o 400 metrów do góry, skończy się, jak znajdę się na wysokości 950 m n.p.m. Mogę to wszystko jeszcze połączyć ze wskazaniami GPS-a i zobaczyć, w którym miejscu podejścia jestem (na profilu), albo gdy zobaczę wysokość 950 m na zegarku – wiem, że to już koniec tej góry i na zbiegu mogę wziąć oddech przed następną – Kikulą. Poza samymi danymi dotyczącymi długości i wysokości, można również rozpisać sobie limity czasowe na poszczególnych punktach (takie gotowe rozwiązanie znajdziemy np. na profilu na UTMB) albo – jeśli planujemy osiągnąć konkretny wynik – wpisać sobie szacowany czas dotarcia do jakiegoś punktu, np. na podstawie międzyczasów kogoś z ubiegłego roku, kto pokonał trasę w interesującym nas czasie. Warto tylko popatrzeć w te czasy z rozmysłem, sprawdzić, czy nie przeszarżował na początku i zwyczajnie nie spuchł na koniec – nie chcemy przecież powielać takiej taktyki! Powie nam o tym np. pozycja tej osoby czy zespołu w stawce na danym punkcie. Jeśli pięła się w generalce – to dobrze.
Profil trasy Biegu 7 Dolin w Krynicy – poza kilometrażem i wysokościami mamy informację o punktach żywieniowych i przepakach.
Gdzie wodopój?
Wśród ważnych informacji pobocznych są punkty żywieniowe, dodatkowe schroniska, ewentualnie strumienie czy wioski albo szczególne odcinki – np. uznane za bardzo trudne. Informacja o punkcie żywieniowym pozwoli nam przygotować się lepiej taktycznie. Na przykład – pierwszy „wodopój” mam na 12. kilometrze, do niego nie ma żadnych trudnych podejść, dotrę tam w miarę szybko, więc zabiorę mniej wody, nie ma co się obciążać. Albo – niby punkt jest na 10. kilometrze, ale na zbiegu za podejściem na 2500 m n.p.m., to chyba trochę mi to zajmie… Wezmę więcej wody. Widząc, że do punktu zostało np. 3 km, a ja nadal mam dużo wody w bukłaku czy bidonie – mogę podjąć decyzję, że po prostu mijam punkt żywieniowy, nie uzupełniając zapasu picia. Jeśli widzę, że do punktu zostało mi 15 trudnych kilometrów – wiem, że warto poświęcić chwilę i zatrzymać się przy strumieniu, który przecina trasa, i uzupełnić zapas, żeby nie usychać przez najbliższe 2,5-3 godziny. Informacja o dodatkowych schroniskach na trasie może się przydać w przypadku bardzo paskudnej, zimnej pogody albo upału, gdy poruszamy się po grani, gdzie nie ma strumieni, a my potrzebujemy więcej picia. Informacja o wioskach na trasie może być przydatna tam, gdzie nie ma punktów żywieniowych, a wyścig trwa bardzo długo i wiemy, że będzie potrzebny nalot na sklep. Szczególne odcinki to już trochę fanaberia, ale mogą być przydatne – np. bardzo trudne podejście, którego się boimy, albo miejsce, gdzie zdarzało nam się pogubić trasę na wyścigu.
Bardzo użyteczny profil z Transalpine Run – informacje o punktach żywieniowych, a kolorami oznaczono podejścia, zbiegi i płaskie odcinki.
Im dłuższy bieg, tym większe znaczenie mają informacje na profilu i tym więcej możemy chcieć ich mieć. Np. kiedy przypuszczalnie będziemy biec nocą, a kiedy za dnia. Wiele imprez zamieszcza na swoich stronach profile z naniesionymi ważnymi informacjami – np. na UTMB poza standardami znajdziemy jeszcze info o tym, gdzie możemy się przespać, gdzie jest coś konkretnego do jedzenia – np. makaron, czy gdzie otrzymamy pomoc medyków. Oznaczone są też miejsca, w których przekraczamy kolejne granice państw.
Profil warto wydrukować, okleić obustronnie taśmą przezroczystą, tak by był wodoodporny. Część informacji można wyróżnić jakimś kolorem, żeby od razu wpadały nam w oko. Profil powinien mieć podręczną wielkość, żeby był użyteczny. Ale nie może też być zbyt mały, bo wtedy – przy zmęczeniu – niewiele z niego odczytamy.
Profil UTMB – bardzo schematyczny z racji dystansu, ale zawierający mnóstwo użytecznych informacji dodatkowych.
Warto też pamiętać o drobnym mankamencie – jeśli mamy przed sobą 800, 100 czy 160 km trasy – profil jest orientacyjny i zgeneralizowany. Nie będzie na nim wszystkich drobnych podbiegów i zbiegów i nie ma co tego oczekiwać. Trzeba umieć ocenić, że to, na co się właśnie wspinamy, to coś „lokalnego”, co nie mieści się w skali profilu. Nie ma też się co za bardzo uzależniać od takiej rozpiski, jeśli organizator zmieni trasę – trzeba umieć się przestawić na tryb poruszania się „po omacku”. Takie sytuacje zdarzają się jednak bardzo rzadko i dobrze przygotowany profil pomoże nam poukładać sobie strategię na te kilkanaście czy kilkadziesiąt godzin i pozwoli zająć czymś myśli.