Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
PROsi na zimowym obozie treningowym
Fot. flowfitnesscompany.com
Co robi światowa czołówka triathlonistów na obozie treningowym w styczniu? Wylewa z siebie siódme poty, wypruwa żyły i z trudem łapie oddech podczas morderczych treningów? Ano nie. „PROsi” pod opieką Bretta Suttona na zimowym obozie spokojnie przygotowują się do sezonu, cieszą wakacjami i relaksują.
Dla wielu Age Groupersów możliwość wyjazdu na kilka tygodni do ciepłego kraju oznacza szansę na zintensyfikowanie przygotowań treningowych, innymi słowy – na znaczne dołożenie do pieca. The Doc obserwuje ich podczas pobytu na obozach ze swoimi zawodnikami i relacjonuje:
Niemal każdy uważa, że każdego ranka na obozie musi tak umęczyć się pływaniem, żeby podczas obiadu ledwo mieć siłę do podniesienia noża i widelca. Albo jeździć na rowerze tak dużo, żeby z bólu szyi nie móc ruszyć głową. Myślą sobie, że jeśli nie mają odczucia, że ich nogi są z betonu, to wyjazd nie był warty tych pieniędzy, jakie za niego dali.
Sutton tłumaczy: jeśli zazwyczaj pływasz trzy razy w tygodniu, a na obozie nagle zamierzasz zwiększyć tę liczbę do siedmiu-dziesięciu razy w tygodniu, to jedynym efektem, jaki osiągniesz, będzie spowolnienie progresu, a może nawet i kontuzja. Jeśli zimą jeździsz tygodniowo po 50-100 kilometrów na rowerze, a podczas pobytu zaczniesz jeździć po 400 albo 500 kilometrów, będzie to miało jeden rezultat – ten sam co w przypadku pływania. Podobna zależność dotyczy biegania. Kontuzje czyhają za rogiem i tylko czekają na okazję, kiedy ni z tego, ni z owego nagle wyraźnie zwiększysz obciążenia.
Wszyscy zamęczają się zimą w przygotowaniach do sezonu letniego. A moi zawodnicy pojechali na obóz, którego rozkład treningów wyglądał w oczach Age Groupersów jak żart. Niektórzy zaczęli się zastanawiać i kombinować, że moi triathloniści może nie mają dobrego roku albo w ogóle nie są tacy twardzi, jak wcześniej zwykło się przypuszczać. To muzyka dla moich uszu!
Wyjazd na obóz treningowy według Bretta Suttona to czas, aby spokojnie potrenować w pięknych okolicznościach przyrody, z dala od zgiełku dnia codziennego i zwyczajnych obowiązków. To wakacje dla ciała i ducha. Kilka tygodni pobytu w wiosennym miejscu w środku zimy to perspektywa na lepsze zniesienie reszty ciemnej i zimnej pory roku po powrocie. A nie czas, w którym należy się przetrenować. Szkoda wakacji!