Tych pytań nie zadawaj biegaczowi!
Drogi Niebiegaczu! Są takie pytania, na które od razu udzielimy odpowiedzi, żebyś już nigdy nie musiał zadawać ich żadnemu biegaczowi. Jak pobiegasz, to zrozumiesz.
Grupa biegaczy to grupa specyficzna. Nie bez powodu mówi się o „biegowym światku” – ten światek naprawdę istnieje i często jest oderwany od rzeczywistości. Wskazuje na to język biegaczy, ale też specyficzne zachowania. No, i jest tu tak jak z każdą grupą społeczną – jeśli nie wsiąkniesz, to nie zrozumiesz pewnych rzeczy.
Wyjaśniamy więc, dlaczego niektórych pytań nie powinno się zadawać biegaczowi. Trochę serio, a trochę nie.
Na ile kilometrów ten maraton?
Prawdopodobna odpowiedź: [śmiech]
Tym pytaniem można się narazić na drwinę ze strony każdego biegacza. Polecamy więc zapamiętać jedną bardzo ważną rzecz: maraton to ZAWSZE bieg o długości 42195 m, czyli – żeby było łatwiej zapamiętać – ok. 42 km. Są co prawda biegi górskie, które nazywają się maratonami, a mają długość na przykład 46 km, ale na pewno nie ma czegoś takiego jak „maraton na 10 km”. Mówi się: bieg na 10 km. A jeśli ktoś umie się posługiwać właściwym żargonem – powie: „dycha”. Dycha, wyjaśnimy dla pewności, ma 10 km.
Który byłeś?
Prawdopodobna odpowiedź: Trzy tysiące sto dziewięćdziesiąty siódmy.
W biegach masowych dla większości amatorów zajęte miejsce nie ma znaczenia. Ewentualnie walka o miejsce ogranicza się do pragnienia: chciałbym być w pierwszej dwusetce. Albo w pierwszym tysiącu. W zawodach ulicznych startuje od kilkuset do kilku tysięcy osób. Tu – jeśli nie jest się biegaczem z elity lub bardzo szybkim amatorem – nie walczy się o miejsca.
Co można było wygrać?
Prawdopodobna odpowiedź: Nic. (ewentualnie: Nie wiem.)
Gdyby amatorzy startowali w biegach dla nagród, to nie startowaliby w biegach w ogóle (niezgodne to może z logiką, ale zgodne z faktami). Zdecydowana większość biegaczy amatorów biorących udział w imprezach masowych nie ma najmniejszych szans na zdobycie jakiejkolwiek nagrody. I w dodatku wcale ich to nie boli! Nawet się nie interesują tym, co można wygrać. Oczywiście jeśli wśród wszystkich uczestników będzie losowany samochód, to zainteresowanie rośnie, ale szanse na zgarnięcie takiego upominku są jeszcze mniejsze.
Co na to twoje stawy? Nie bolą cię?
Prawdopodobna odpowiedź: A ciebie nie boli kręgosłup od siedzenia przy komputerze?
Trzeba to powiedzieć otwarcie, aby rozwiać wszelkie wątpliwości: bieganie jest dobre dla zdrowia. Polepsza wydolność organizmu, wzmacnia mięśnie, pozytywnie wpływa na układ krążenia, układ oddechowy. Jeśli wydaje ci się, że bieganie to katorga dla kolan, to masz rację – WYDAJE CI SIĘ. Odpowiednie przygotowanie mięśniowe, dobre buty biegowe oraz właściwe stosowanie ćwiczeń ogólnorozwojowych pozwala uniknąć bólu w stawach. Oczywiście kontuzje się zdarzają, ale rachunek pozytywnych i negatywnych skutków biegania wychodzi na plus.
Nie nudzi cię bieganie?
Prawdopodobna odpowiedź: A ciebie nie nudzi siedzenie przy komputerze?
Jeśli nie biegasz, bo bieganie cię nudzi, to nie ma w tym nic złego. Biegacze biegają – w większości – m.in. dlatego, że ich to nie nudzi. Są różne sposoby na urozmaicenie treningu: bieganie ze znajomymi, z muzyką, z audiobookiem. Prawda jest jednak taka, że o nudę można podejrzewać niemal wyłącznie długie, spokojne treningi. Część wyjść jest tak męcząca i angażująca (nie tylko mięśnie, ale i głowę), że biegacz nie ma czasu na pomyślenie o Różnych Ważnych Rzeczach, a co dopiero na nudzenie się.
Chce ci się tak?
Prawdopodobna odpowiedź: No chce.
Każdy ma swoje preferencje do zagospodarowania wolnego czasu. Tobie chce się czytać książki, ćwiczyć „Cztery pory roku” Vivaldiego na flecie prostym, grać na PS4, siedzieć na fejsie, uczyć dziecko kolorów, a biegaczowi się chce biegać. To nie tylko męczarnia, to też odpoczynek – przede wszystkim psychiczny. Od pracy, od nauki, od domu, od obowiązków. Czasem chce się biegać, bo nie chce się w tym czasie robić innych rzeczy. No, a czasem się nie chce. Ale to czasem.
A musisz dzisiaj biegać?
Prawdopodobna odpowiedź: [spojrzenie mówiące wszystko]
No, pewnie nie musi dzisiaj biegać, ale czy musi robić to, co ty dla niego planujesz? Jak było wspomniane wyżej – bieganie to często forma odpoczynku, którego każdy potrzebuje. Jeśli biegacz w ten sposób nie odpocznie, to możliwe, że do końca dnia będzie w kiepskim nastroju. Korzyści dla obu stron: brak. Nie każdy trening da się łatwo przesunąć. Czasem samopoczucie sprawia, że dany dzień jest tym IDEALNYM na bieganie, a nazajutrz może być już zupełnie inaczej. Bieganie to nie odkurzanie. Nie zawsze odkładanie pozostanie bez konsekwencji.
Po co się tak męczyć?
Prawdopodobna odpowiedź: Lubię to.
Jedni lubią się „zmęczyć” alkoholem i następnego dnia leczyć kaca, inni wolą się zmęczyć (w języku biegaczy: złachać) na treningu i przed dwa dni leczyć zakwasy. I tu, i tu pozornie przyjemność wątpliwa. Zmęczenie fizyczne pozwala dać upust energii i rozładować „uzbierane” np. w ciągu całego tygodnia napięcie. Jest to zmęczenie przypominające stan po dobrej, całodniowej zabawie w wesołym miasteczku: na nic się nie ma siły, ale jest zadowolenie. Wśród biegaczy krąży też powiedzenie: „im trudniej na treningu, tym łatwiej na zawodach”. Dlatego zmęczenie podczas treningu procentuje później na konkretnym biegu. Wyczerpujący trening daje również sporo satysfakcji: „Dałem z siebie naprawdę dużo!”. Idealny kop motywacyjny.
Jak znajdujesz na to czas?
Prawdopodobna odpowiedź: Znam takie specjalne zaklęcie, którego nauczył mnie Harry Poter. Dzięki niemu moja doba się wydłuża.
A tak poważnie: jeśli się coś lubi, to znajduje się na to czas. Jeśli ci na czymś zależy, to umiesz tak zorganizować swój dzień, tak ustalić priorytety, że wystarczy ci czasu na to, co naprawdę ważne. Tu nie potrzeba żadnych sztuczek. I ty też możesz mieć czas na bieganie. Musisz to tylko polubić. Bardzo.