Sprzęt > Akcesoria > Sprzęt > Aplikacje > Sprzęt
Multisportowy zegarek Suunto 9 Lime – TEST
Suunto 9 to obecnie najbardziej zaawansowany zegarek fińskiego producenta. Zaprojektowany z myślą o wymagających użytkownikach, stworzony we współpracy z zawodowymi sportowcami. Efekt? Sami zobaczcie.
„Dziewiątka” to najdroższy, ale i najbardziej wypasiony model Suunto. Na pierwszy rzut oka trudno go odróżnić od Suunto Spartan Ultra, w którym wiele osób narzekało na działanie wyświetlacza dotykowego. Jednak najwyraźniej producent wziął to pod uwagę i w testowanym przeze mnie modelu Lime (wersja bez wysokościomierza barometrycznego) dotykowość działa już bez zastrzeżeń. Jedynie podczas nocnego biegania objawia się drobny mankament. Po dotknięciu wyświetlacza powinno się włączyć podświetlenie, nie zawsze tak się jednak działo. Czasem trzeba wręcz uderzyć palcem, a czasem wcisnąć przycisk.
Wyświetlany obraz jest bardzo wysokiej jakości i nawet w mocnym słońcu dobrze czytelny. Prawie idealnie działa też parowanie zegarka z telefonem. Prawie, bo już zgrywanie długich (ponad siedmiogodzinnych) aktywności poprzez aplikację na telefonie czasem kończyło się problemami. Ato była widoczna niecała aktywność, a to nie odpalił się filmik. Nie zdarzało się to zbyt często, ale jednak. Problem rozwiązywał się, gdy zgrywałem dane bezpośrednio podłączając zegarek za pomocą kabla.
Dokładność GPS
Dokładność GPS jest bardzo wysoka. Nieważne czy teren jest płaski czy górzysty, czy jest las czy otwarty teren, ślad jest dokładnie rysowany. Jak w każdym zegarku czasem się zdarzy jakieś odstępstwo, ale są to sporadyczne przypadki. Co ważne, zegarek szybko łapie sygnał.
Jak przystało na model multisportowy, „dziewiątka” posiada możliwość nawigacji. Sam zegarek nie wyświetla mapy, ale na platformie movescount można wyznaczyć w banalny wręcz sposób trasę, wgrać ją do zegarka, a ten będzie nas po niej prowadził.
Tempo chwilowe i pomiar tętna
Tempo chwilowe również działa całkiem poprawnie, bez większych skoków. Ponadto zmiana chipseta z Sirf’a na Sony wyszła zegarkowi na dobre. Niestety równie pozytywnie nie można się wypowiedzieć o pomiarze tętna z nadgarstka. Dokładność wskazań jest, łagodnie mówiąc, mizerna.Wartości w moim przypadku były notorycznie zawyżane i wychodziło, że stale biegałem na maksa. Używając opaski zamiast optycznego miernika miałem często średnie tętno biegu niższe o 8 do 10 uderzeń, a to jest przepaść. Optyka jednak całkiem poprawnie działa w czasie siedzenia na kanapie, do innych aktywności lepiej ją wyłączyć.
Zegarek jest w stanie również poinformować nas, w jakiej strefie tętna aktualnie biegamy. Aby ta funkcja zadziałała jednak poprawnie, należy zegarek odpowiednio skonfigurować:
W „dziewiątce”, podobnie jak w większości innych modeli Suunto, zdecydowaną większość ustawień dokonuje się z poziomu komputera. Do wyboru jest wiele dyscyplin sportu, możemy też ustawić sobie poszczególne ekrany i pola zgodnie z własnymi potrzebami. Działa to sprawnie, ale serwis mógłby być nieco bardziej intuicyjny.
Mimo bardzo gęstego lasu liściastego i górskiego terenu nie było problemów z sygnałem, a ślad został poprawnie wyrysowany
Bardzo mocną stroną zegarka jest bateria. Wraz z pomiarem tętna (czasem z nadgarstka, a czasem z opaski) służył mi przesz 19-20 godzin, przy czym aktywność była rozłożona na 4 dni. Pomiędzy treningami zegarek również był włączony, tyle że bez monitorowania tętna. Tak długi czas działania przy najlepszych ustawieniach pozwala na przebiegnięcie nawet bardzo długich biegów ultra. Czas ten można jednak nawet jeszcze wydłużyć, zmieniając częstotliwość próbkowania GPS z 1 s na 60 s lub 120 s, czy obniżając jakość pomiaru. Szczególnie, że technologia Fusedtrack dzięki zbieraniu informacji z czujników ruchu, umożliwia narysowanie śladu mimo braku zapisu na podstawie GPS. Owszem, ślad nie jest idealny, odbiega od rzeczywistego, ale jest znacznie bardziej do niego zbliżony niż linia prosta łącząca punkty co minutę. Również dystans dzięki takiemu rozwiązaniu jest znacznie bliższy prawdy.
Suunto umożliwia także zaprogramowanie prostego treningu interwałowego. Funkcja ta nie jest szczególnie rozbudowana, co dla wielu jest największą bolączką tego zegarka.
Suunto 9 Lime różni się od 9 Baro brakiem wysokościomierza barometrycznego. Ma to wpływ nie tylko na jakość wskazań wysokości i zliczania przewyższeń. Wersja Baro umożliwia wyświetlanie wysokości nawet gdy nie jest włączona rejestracja aktywności.
Podsumowanie
Suunto 9 Lime to model stworzony przede wszystkim da miłośników biegów ultra, którzy docenią bardzo długi czas działania baterii. Zegarek jest dopracowany i działa bardzo stabilnie, a funkcje które są, po prostu działają. Ponadto co jakiś czas wychodzą aktualizacje, które stanowią dopracowywanie szczegółów. Szczerze mówiąc, gdyby Suunto 9 posiadał możliwość programowania bardziej rozbudowanych treningów, byłby w zasadzie zegarkiem kompletnym.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.