Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Tatra Sky Marathon: święto trailu na biegu, który się nie odbył
Tatra Sky Marathon przeszedł do historii, choć nie w taki sposób, jak tego pragnęliśmy. Bo zapisał się na kartach jako jedyny z cyklu Golden Trail World Series bieg, który został… odwołany. W wszystkiemu winna pogoda, bo to ona w sobotni poranek rozdała karty i nauczyła nas wszystkich pokory, na wielu polach.
Wspominając wydarzenia z Tatr i Kościeliska sprzed zaledwie kilku dni ciągle mam przed oczami piątkową prezentację elity na Siwej Polanie i aplauz, który zawodnikom zgotowała polska publiczność. Zarówno dźwięki trombitów, jak i goldenowskie dzwonki i okrzyki sympatii – nie tylko dla Barta Przedwojewskiego i Marcina Kubicy, ale i pozostałej czołówki światowego trailu to dowód na to, że polscy miłośnicy trail runningu wiedzą, jak przywitać swoich idoli. I na pewno to samo, a nawet więcej daliby z siebie podczas wspólnego kibicowania w Strefie Kibica na Starorobociańskim Wierchu – tak jak to było w planach od wielu tygodni, a nawet miesięcy.
Niestety, tym razem na planach się skończyło, a wszystkiemu winna pogoda. Alerty niepokoiły już od piątku i choć wszyscy na czele z dyrektorem imprezy, Marcinem Rzeszótko, mieli jeszcze nadzieję, to sobotni poranek przyniósł wiele znaków zapytania. Decyzje zmieniały się w szybkim tempie: przesunięcia czasowe startów, początek rywalizacji kobiet, a potem zatrzymanie ich przy schronisku na Hali Ornak oraz definitywne odwołanie biegu przed początkiem rywalizacji mężczyzn – to nie był łatwy czas dla nikogo.
Mając jednak w pamięci to, co wydarzyło się niemal dokładnie 5 lat temu (22.08.2019 roku) na Giewoncie, gdy wskutek burzy z piorunami zginęło 5 osób, a prawie 160 zostało rannych, trudno dziwić się ratownikom TOPR i Marcinowi Rzeszótce. Zresztą, nikt nie chciał powtórzyć ani tragedii z Giewontu, ani z ultramaratonu w Chinach pod koniec maja 2021 roku, gdzie z powodu skutków załamania pogody (silne opady gradu, porywisty wiatr i niska temperatura) życie straciło 21 osób.
Tu na pewno nikt nie ucierpiał, a to najważniejsze. Owszem, rozczarowanie, nie tylko sportowa złość, a nawet frustracja czołowych zawodników liczących na dobre ściganie i kolejne punkty w cyklu też są zrozumiałe. Wielu z nich miało plany nie tylko na tę rywalizację, ale i na resztę cyklu, kilku ten start traktowało jako docelowy w tej części sezonu. Ale jest takie stare powiedzenie: mądry Polak po szkodzie. Cieszmy się, że tym razem nie miało ono zastosowania i uszczerbku na zdrowiu fizycznym nie uświadczył nikt.
Bieg, który odbył się niejako w zastępstwie Tatra Sky Maratonu to dystans Tatra Trail o długości niespełna 16 km i przewyższeniu ok. 650 m stał się startem honorowym, wspierającym organizatorów w trudnych chwilach, nie tylko dla elity polskich biegaczy – kolegów Marcina Rzeszótki, ale także dla wszystkich tych, którym nie dane było wystartować na swoich dystansach – oprócz TSM był to również Orava Trail. Zmagania w pięknym stylu wygrał na ostatnich metrach Marcin Kubica przed Frederickiem Tranchandem, zaś podium dopełnił Bart Przedwojewski. Wśród pań pierwsze trzy miejsca zajęły: Iwona Januszyk, Aleksandra Jędrzejewska i Natalia Tomasiak.
Jaka więc refleksja zostaje po tym wydarzeniu? Przywołam tu mądry cytat G. Michaela Hopfa: “Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy”. I choć ktoś mógłby powiedzieć: to tylko bieg, to ja powiem: nie, to próba i sprawdzian dla nas, jak potrafimy się zachować w momencie kryzysu – jacy jesteśmy dla siebie samych i dla ludzi wokoło.
Siwa Polana miała być świadkiem święta światowego trailu, a okazała się miejscem zmagań różnych powinności, nadziei i planów i… zdrowego rozsądku. Cenna lekcja! która, mam nadzieję, zostanie w nas na dłużej, zwłaszcza gdy emocje już opadną i pozwolą powrócić do treningów, celów i nowych wyzwań. Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono.
Do zobaczenia na biegowych ścieżkach. Trzymajcie się zdrowo.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.