Czytelnia > Czytelnia > Reportaże > Slider
Trzęsienie ziemi, pandemia hiszpanki – zobacz, jak w przeszłości sport musiał sobie radzić w obliczu katastrof
Wiele razy na przestrzeni lat działy się rzeczy, które miały znaczący wpływ na imprezy sportowe, a sportowcy nie raz musieli modyfikować swoje plany w związku z panującą akurat sytuacją. Choć dziś mogłoby się zdawać, że koronawirus z Wuhan to pierwszy tak duży kryzys w sportowym świecie, spoglądając w przeszłość znajdziemy więcej podobnych sytuacji. Za każdym razem sportowcy i ich otoczenie reagowali inaczej, bo nigdy nie jesteśmy gotowi na każdy scenariusz.
Jak było w przeszłości?
Choć sytuacja, z którą mamy obecnie do czynienia, jest z wielu powodów wyjątkowa, trudno oprzeć się wrażeniu, że apokaliptyczne wizje, którymi karmią nas doniesienia prasowe, są przedstawione z lekką przesadą. Trudno się dziwić, bo z na pewno lepiej zapewnić większe środki ostrożności niż choć trochę zlekceważyć problem. Z drugiej strony, w dzisiejszych czasach najlepiej sprzedaje się strach, a w dobie błyskawicznego rozprzestrzeniania się informacji niesie to ryzyko nadmiaru katastroficznych lęków.
W porównaniu z historycznymi zarazami, na szczęście obecna sytuacja nie wydaje się taka straszna. Przypomnijmy, że „czarna śmierć” w XIV wieku zabiła od 30 do nawet 60 proc. Europejczyków (niektóre źródła wymieniają 100 mln ludzi), zmniejszając liczbę ludności na naszym kontynencie o połowę.
Podczas dżumy w samym Konstantynopolu ginęło przeszło 10 tys. ludzi każdego dnia. Powojenna grypa nazywana hiszpanką spowodowała śmierć od 20 do 50 milionów ludzi. W historii sportu bywały różne kataklizmy, choć nie o wszystkich tak chętnie się mówi.
Starożytne igrzyska – „mór ateński”
Jak podają kronikarze, pierwszą epidemią mającą wpływ na duże wydarzenia sportowe była „zaraza ateńska”, która wystąpiła w V wieku przed naszą erą (a dokładniej w 430 r. p.n.e.). Przyniosła ona około 100 tys. ofiar, mając wpływ na olimpijczyków startujących w starożytnych igrzyskach. Ofiarą ateńskiego moru miał paść biegacz Sofron, zwycięzca igrzysk 432 r. p.n.e. na dystansie 1 stadionu.
Trzęsienia ziemi i wybuch Wezuwiusza
W historii ludzkości wiele razy pojawiały się epidemie, m.in. dżumy, cholery czy ospy, które zabijały miliony ludzi. Kiedy w 1886 r. rozpoczęto cyklicznie rozgrywać nowożytne igrzyska olimpijskie, kolejną wielką katastrofą, która nawiedzała naszą planetę były trzęsienia ziemi. Jednym z najsilniejszych było to w 1906 r., które wystąpiło globalnie. W Kalifornii 18 kwietnia 1906 r. zanotowano wstrząsy sejsmiczne w San Francisco i okolicach. Zniszczenia objęły 75 proc. budynków miasta i śmierć około 3000 mieszkańców, dotykając również wielu sportowców. W Europie trzęsienia ziemi spowodowały 7 kwietnia wybuch wulkanu Wezuwiusz, powodując pożary i zniszczenia leżącego u jego stóp Neapolu.
Chmura popiołu wznosiła się na wysokość 13 km, a rzeki lawy o szerokości 600 m paliły wszystko na swojej drodze. Przeszło 100 osób zginęło w kościele San Giuseppe, gdy na wiernych zawalił się dach przeciążony przez masy gorącego popiołu. Z powodu konieczności odbudowy spalonego Neapolu, władze Włoch zrezygnowały z organizacji igrzysk olimpijskich w Rzymie w 1908 r.
Awaryjnie MKOl przeniósł zawody do Londynu, gdzie w szybkim tempie – specjalnie na tę okazję – wybudowano stadion lekkoatletyczny White City (o maksymalnej pojemności 93 000 ludzi). W czasie, kiedy wiele osób walczyło ze skutkami trzęsień ziemi, w Atenach rozgrywano tzw. międzyigrzyska, które odbyły się w terminie 22.04-02.05.1906 r. Włosi wystawili tam silną reprezentację, drugą pod względem liczebności (po Grekach), a w klasyfikacji medalowej wyprzedzili nawet Cesarstwo Niemieckie. Dlatego tak bardzo liczyli na organizację kolejnych igrzysk u rodzinnych stronach, by wspomagani przez własną publiczność walczyć o olimpijskie laury.
Wybuch Wezuwiusza zweryfikował te plany. W Londynie bardzo bliski historycznego sukcesu dla Włochów był Dorando Pietri, który zwyciężył w darzonym od zawsze wyjątkową estymą maratonie. Niestety wkrótce został zdyskwalifikowany za podtrzymywanie na końcowych metrach przez sędziów. Na stałe jednak zapisał się w historii olimpijskiego sportu.
I Wojna Światowa i hiszpanka
Kiedy rozegrano igrzyska olimpijskie w 1912 r. w Sztokholmie, kolejne zgodnie z planem miały być zorganizowane przez Cesarstwo Niemieckie w Berlinie. Jednak po I Wojnie Światowej sportowcy musieli nie tylko uporać się ze zniszczeniami wojennymi, ale wielu z nich nawiedziła pandemia grypy zwanej hiszpanką, która przyczyniła się w latach 1918-1919 do śmierci od 50 do 100 mln ludzi. Nawet w Ameryce z powodu tego wirusa (H1N1) zginęło wielu sportowców, startujących m.in. w baseballu i hokeju na lodzie.
Rekordowe zimy i „polska” epidemia
W 1963 r. mieliśmy w Polsce tajemniczą epidemię. W środku lata we Wrocławiu ludzie zaczęli masowo chorować na ospę. Okazało się, że miasto zostało zainfekowane chorobą przywiezioną przez oficera SB, który niedawno wrócił z Indii. Stan epidemii w mieście trwał od 17 lipca do 19 września, a zachorowało 99 osób (najwięcej było pracowników służby zdrowia), z których 7 zmarło (w tym cztery osoby to lekarze i pielęgniarki).
Miasto było odgrodzone kordonem sanitarnym, ale choroba dotarła poza Wrocław do pięciu województw. Niewiele brakowało do tego, by odwołać zaplanowane we Wrocławiu mistrzostwa Europy koszykarzy (po raz pierwszy rozgrywane w Polsce). Już wcześniej przygotowania do tej imprezy odbywały się z problemami, bo kłopoty przygotowującym się do sezonu sportowcom sprawiała pogoda.
Wyjątkowo sroga zima przytrafiła się na przełomie 1962 i 1963 r., kiedy nie kursowały pociągi, a zalegający śnieg paraliżował ruch uliczny. Zamknięto szkoły, przedszkola, kina i teatry. Brakowało opału i żywności, na czym ucierpieli też sportowcy. Studentów UJ zagoniono do rozładunku węgla z wagonów kolejowych.
Mecze koszykówki i siatkówki trzeba było odwoływać albo przesuwać na późniejsze godziny, bo śnieg opóźniał pociągi, a drogi były nieprzejezdne. Podobna sytuacja zapanowała w 1978 r., kiedy pod koniec roku ponownie nadciągnęła rekordowa zima. Do przywrócenia ruchu ulicznego zaciągnięto nawet czołgi i ciężki zmechanizowany sprzęt, a w lutym 1979 r. na skutek wybuchu gazu (z powodu panujących mrozów) w powietrze wyleciała warszawska rotunda PKO.
Trzęsienia ziemi
W 1976 roku Chińska Republika Ludowa nie była jeszcze potęgą gospodarczą, a tym bardziej sportową. Dlatego kiedy krajem wstrząsnęło solidne trzęsienie ziemi, mające epicentrum w okolicach miasta Tangshan (ok. 100 km od Pekinu) i powodując śmierć aż 655 tys. osób, mało kto zastanawiał się nad przygotowaniami tamtejszych sportowców. W Pekinie zginęło po tym wstrząsie 50 mieszkańców, lecz największym problemem okazały się zniszczenia mostów na ważnych trasach komunikacyjnych.
Wiele lat minęło, zanim Chińczycy zamarzyli o organizacji igrzysk olimpijskich, ostatecznie rozegranych w 2008 r.
W 2004 roku ziemia zatrzęsła się na Sumatrze, a powstałe tsunami zabiło 225 tys. ludzi w 13 krajach. Wszystkie imprezy sportowe w Indonezji zostały odwołane. Z kolei w 2010 r. trzęsienie ziemi na Haiti zabiło ponad 200 tys. ludzi. Wkrótce potem niektórzy sportowcy zaczęli szukać spokojniejszych miejsc do treningu, mniej zagrożonych trzęsieniami ziemi.
Znakomita biegaczka na krótkie dystanse reprezentująca Haiti – Barbara Pierre przeniosła się w końcu na stałe do USA, zmieniając po jakimś czasie obywatelstwo na amerykańskie. W 2016 roku zdobyła w biegu na 60 metrów, już dla nowego kraju, złoty medal halowych mistrzostw świata w Portland.
Katastrofy atomowe
W 1986 roku nastąpiła katastrofa elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie (wówczas będącej częścią ZSRR). Zwiększona z tego powodu radioaktywność atmosfery w całej Środkowej Europie nie wpłynęła jednak za bardzo na nastawienie polskich władz, które wprost zmusiły naszych kolarzy, by w wzięli udział w Wyścigu Pokoju 1986 r. Szczególnie niebezpieczny mógł być etap w niezbyt dalekim od Czarnobyla Kijowie. Władze chciały dobitnie udowodnić, że sytuacja została opanowana i nikt, a szczególnie sportowcy, nie mają prawa się bać.
Nieco inaczej było w 2011 roku w Japonii, która tak bardzo chce przeprowadzić swoje drugie igrzyska olimpijskie w Tokio. Trzęsienie ziemi o wielkiej sile 9,0 w skali Richtera i tsunami o ogromnej mocy wywołało wielkie reperkusje w wielu aspektach życia Kraju Kwitnącej Wiśni. Naród, który od początków istnienia światowego olimpizmu bardzo aktywnie uczestniczył w międzynarodowych rozgrywkach, musiał radzić sobie z poważniejszymi sprawami. Znaczne uszkodzenia reaktora elektrowni atomowej w Fukushimie spowodowały radioaktywny wyciek.
Wstrząs miał taką siłę, że był odczuwalny w wielu rejonach świata, m.in. w Norwegii i na Antarktydzie. Zginęło blisko 16 tys. ludzi, a ślady substancji radioaktywnych zmierzono w Kalifornii, na Alasce, a nawet w Ameryce Południowej. Straty materialne Japonii wyceniono na prawie 200 miliardów dolarów. Z tego powodu odwołano wiele imprez i rozgrywek sportowych, m.in. maraton w Tokio. Kiedy niedługo po sejsmicznym dramacie Japonki zdobyły na niemieckich boiskach mistrzostwo świata w piłce nożnej, rząd Japonii uznał to za dowód niezłomności swojego kraju.
Gratulacje zwyciężczyniom złożył korespondencyjnie sam prezydent USA Barack Obama, mimo że w meczu finałowym pokonane zostały Amerykanki. Nietrudno się dziwić, że rozegranie igrzysk olimpijskich w Tokio ma dać silny sygnał światu, że Japonia nie boi się żadnych klęsk i żywiołów. Japończycy podczas II Wojny Światowej skapitulowali dopiero po zrzuceniu przez Amerykanów dwóch bomb atomowych, na Hiroszimę i Nagasaki. W Fukushimie po trzęsieniu ziemi wybudowano już całkiem nowy stadion, gdzie podczas olimpijskich rozgrywek mają odbywać się zmagania baseballa.
Wirus Zika
Cztery lata temu, przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro wielkim echem odbiło się zagrożenie ze strony tajemniczego wirusa Zika, którego na terenie Brazylii przenosiły głównie komary. Sam pamiętam, jak odbierając sprzęt olimpijski obowiązkowym wyposażeniem, które nam wręczano, były środki owadobójcze mające przed nim ratować. Natomiast już na miejscu w Brazylii można było spotkać w mieście specjalne cysterny, które spryskiwały ulice chemikaliami przeciw siejącym postrach owadom. Część sportowców uległo jednak panice.
Z obawy przed wirusem, golfista Rory McIlroy całkowicie zrezygnował z udziału w igrzyskach olimpijskich, a skoczek w dal Greg Rutheford zamroził swoją spermę, bo obawiał się, że po zarażeniu wirusem nie będzie mógł mieć dzieci. Po igrzyskach natomiast ogłoszono, że żaden z zawodników ani osób towarzyszących nie zaraził się tajemniczym wirusem. Pozytywne informacje nie są tak popularne, więc mało kto podawał wszem i wobec, że sytuacja wcale nie była aż tak groźna.
Jak z wirusami walczy MKOl?
W ostatnich latach na sport miały wpływ różne wirusy (SARS, MERS, ebola, Zika), jednak MKOL dość szybko wpadł na pomysł, jak poradzić sobie z zagrożeniem wirusem HIV. Ruch olimpijski już od lat 90. XX wieku zapewnia w tym celu uczestnikom igrzysk nieograniczoną liczbę prezerwatyw. W Tokio komitety olimpijskie mogą jako niezbędne wyposażenie wręczać olimpijczykom maseczki na twarz, choć jak wiemy dają one głównie efekt psychologiczny, przed wirusami specjalnie nie chroniąc…
Nic nie jest pewne
Historia wiele razy zaskakiwała nas nietypowymi wydarzeniami, na które nie byliśmy przygotowani. Z każdej sytuacji można się czegoś uczyć, ale też nie warto przyjmować niczego za pewnik. Nawet zwykła grypa, a dokładniej powikłania po niej, zabijają od 300 do 600 tys. ludzi na świecie rocznie. Koronawirus z Wuhan to poważny problemem, którego nie warto bagatelizować. Choć, jak pokazuje historia, świat wiele razy radził sobie z gorszymi kataklizmami.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.