Triathlon > TRI: Ludzie > Triathlon
Dwa weekendy, trzy tytuły mistrzowskie – komentarz postartowy Sylwestra Kustera
Fot. BikeLIFE.pl
Po trudnym starcie w Sierakowie, który okazał się dobrym przetarciem, jednak – ze względu na agresywną trasę biegową – opłaconym dużym kosztem, postanowiłem skorzystać z okazji i wybrać się na weekendowe Mistrzostwa Polski w supersprincie i aquathlonie.
Są to dystanse zupełnie odmienne od połówki – trzeba się na nich wykazać szybkim pływaniem i bardzo mocnym biegiem. Jednak wierzyłem, że jestem przygotowany bardzo dobrze i że mogę walczyć o dobre lokaty na każdym dystansie. Obawiałem się jedynie, że nie wypocznę dostatecznie po Sierakowie. Bardzo długo trzymało mnie postartowe zmęczenie i był to stan dość frustrujący. Pomimo tego, że już startuję, jest to dopiero początek sezonu i w dalszym ciągu trzeba trzymać spory kilometraż. Jedynym wyjściem było zmniejszenie prędkości treningowych – i to o wiele! – co nie jest zbyt perspektywiczne w obliczu supersprintu. Na wyniki pracuje się jednak przez cały okres przygotowawczy, a nie tylko przez ostatnie dwa tygodnie…
Sobota, 13.06.2015 – Mistrzostwa Polski w Supersprincie, Charzykowy
Trasa zawodów w Charzykowach bardzo mi się podobała. Przede wszystkim była szybka, toteż na starcie spodziewałem się rzeszy młodych zawodników. Tak krótkie dystanse mocno faworyzują szybkich triathlonistów i ze względu na to są idealne dla nadziei polskiego triathlonu w postaci młodzieży. Przyznam, że byłem bardzo ciekawy, jak na tę chwilę prezentują się młodsze pokolenia. Mogę optymistycznie wypowiedzieć się na ten temat – kilku młodych zawodników rzuciło mi się w oczy. Pokładam w nich nadzieje na kolejne lata, będę się bacznie przyglądał ich sportowemu rozwojowi i wierzę, że nie znikną w tłumie potencjalnych, niespełnionych talentów, a będą się harmonijnie rozwijać. Dystans supersprinterski to dla nich świetna okazja, aby łapać kontakt ze starszą czołówką, a jako zawody z 40-50-minutowym wysiłkiem są dostępne dla zawodników już od juniora. Mogą oni zdobywać szlify w walce z bardziej doświadczonymi kolegami.
Przebieg mojej rywalizacji był dość nieciekawy. Choć na rowerze jechałem w pierwszej grupie, to współpraca nie bardzo się układała, a w efekcie po krótkim czasie zrobiła się nam ogromna grupa kolarska. Bieg był bardzo szybki – jednak po takim rowerze nie jest problemem szybko pobiec. Osobiście nie lubię takich sytuacji. Na zagranicznych startach nie spotkałem się z taką strategią – tam od początku do końca jedzie się mocny rower. Uważam więc, że zawodnicy, którzy chcą rywalizować za granicą, muszą zmienić koncepcję pracy w tej części triathlonu.
Niedziela, 14.06.2015 – Mistrzostwa Polski w Aquathlonie, Gołuchów
Po sobotnim starcie nie miałem wiele czasu na odpoczynek, gdyż w niedzielę startowałem w Mistrzostwach Polski w Aquathlonie, które odbywały się w Gołuchowie. Bardzo nie lubię startować dzień po dniu – jest to dla mnie mocno obciążające i po takich startach muszę regenerować się o kilka dni dłużej niż normalnie. W każdym razie tak zazwyczaj bywało po mistrzostwach Europy, gdzie najpierw startowałem na dystansie olimpijskim, a dzień później w sztafecie. W takich sytuacjach rozsądnie jest się asekurować, unikać finiszowania i – jeśli to możliwe – wygrywać jak najmniejszym kosztem. Trzeba pamiętać, że sezon jest długi, a między zawodami też trzeba trenować, a nie tylko leżeć i dochodzić do siebie.
W dwa tygodnie udało mi się zdobyć trzy medale mistrzostw Polski – dwa złote i jeden brązowy, i to na zupełnie innych od siebie dystansach i w odmiennej stawce zawodników. Podołanie różnym specyfikom danej dyscypliny było swego rodzaju wyzwaniem, jakie przed sobą postawiłem. Byłem ciekawy, czy dam radę zdobyć medale na dwojgu różnych zawodach – ½ Ironmana bez draftingu i w supersprincie (z draftingiem). Udało mi się to zrobić w ciągu dwóch tygodni, co uważam za swój sukces. A jako wisienka na torcie doszedł jeszcze tytuł mistrza Polski w Aquathlonie. Oby tak dalej.