Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Bitwa o rekord. Maratońska wojna producentów butów
W cieniu wyczynowej rywalizacji maratońskiej toczy się cicha wojna producentów obuwia o to, który wyprodukuje but, w którym padnie rekord świata. W wyczynowym bieganiu liczą się właściwie tylko Adidas i Nike. Ta druga firma w męskim maratonie przegrywa jednak z kretesem.
O butach do maratonu jest ostatnio głośno, bo i Adidas i Nike promują modele, w których biegacze mają rzekomo pokonać barierę 2 godzin. Inni producenci w świecie wyczynu praktycznie się nie liczą. W kobiecym maratonie absolutny rekord świata od lat należy do Pauli Radcliffe, która biegała w słynnych i dawno niedostępnych w regularnych kolekcjach butach Nike Marathoner. Natomiast w męskim bieganiu amerykański producent nie tylko przegrywa z kretesem, ale i zalicza jedną za drugą spektakularne wpadki.
Wygrana: nieważne jak, ważne w czym
W niedawno zakończonym maratonie w Londynie zdobywca drugiego miejsca, Etiopczyk Kenenisa Bekele, powiedział rozżalony na mecie, że przegrał z powodu butów Nike, od których nabawił się odcisków. Z ich powodu miał stracić naturalny rytm biegu i nie był w stanie przyspieszyć na finiszu. Ironią sytuacji było, że pierwszy na mecie był Kenijczyk Daniel Wanjiru biegnący w startówkach Adidasa. Równocześnie nowy rekord świata kobiet w maratonie pobiła biegnąca także w Adidasach Mary Keitany. Plotkowano, że wadliwym modelem Kenenisy Bekele okazał się nowy model Nike, zaprojektowany specjalnie do złamania bariery dwóch godzin w maratonie. W opinii firmy jest to oczywiście but przełomowy, który uzasadnia jego kosmiczną cenę – bo co innego mielibyśmy usłyszeć? W podeszwie ma mieć karbonowe płytki, wspomagające odbicie. Sytuacja z Bekele była tak niefortunna, że firma Nike szybko wystosowała sprostowanie: odciski Bekele spowodował nie najnowszy Vaporflyte Elite, a nieco starszy Vaporflyte 4%.
Kibicom maratonu od razu stanęła przed oczami kompromitująca sytuacja z maratonu w Berlinie z roku 2015. Największa obecnie gwiazda maratonu, mistrz olimpijski na tym dystansie, Kenijczyk Eliud Kipchoge, miał atakować rekord świata w butach Nike Zoom Streak 6, przebudowanych specjalnie dla niego. Doszło jednak do niespotykanej na tym poziomie wpadki – wkładki do butów były tak wadliwie przyklejone, że w trakcie biegu zaczęły wysuwać się z butów. Kenijczyk nie pobił rekordu i także obwinił buty, stwierdzając, że brak wkładek, które niemal całkowicie wypadły, kompletnie skasował mu łydki.
Nike ma za sobą bogatą historię podobnych przypadków. Podczas Igrzysk Olimpijskich w 2004 roku broniąca tytułu tyczkarka Stacy Dragila odpadła w eliminacjach skoku o tyczce, o co obwiniała specjalnie zaprojektowane buty Nike, które spowodowały problemy ze ścięgnem Achillesa. W 1993 roku, jeden z najszybszych w historii biegaczy na 400 metrów, Amerykanin Quincy Watts, biegł w finale mistrzostw świata, kiedy także specjalnie projektowane dla niego kolce Nike dosłownie rozpadły się w biegu. Zajął rozczarowujące czwarte miejsce, a kiedy zapytano, co się stało, podniósł do kamery zniszczony but i powiedział: „Właśnie to”. Trójskoczek Mike Conley w 1988 roku nie zakwalifikował się do Igrzysk w Seulu, bo jak stwierdził, nowo produkowane spodenki Nike przy każdym skoku dotykały piasku, zostawiając wcześniejszy ślad, od którego zaczynano pomiar.
Nike ma spore problemy ze swoimi „specjalnie projektowanymi” butami. Brązowy medalista olimpijski w maratonie, Amerykanin Galen Rupp, doznał ostatnio kontuzji stopy, o co część kibiców obwiniła… oczywiście buty Nike. Podobnie było z poprzednią dużą amerykańską gwiazdą, Dathanem Ritzenheinem, brązowym medalista mistrzostw świata w półmaratonie, który regularnie doznawał kontuzji. Nike ma tym większy zgryz, że w męskim maratonie kolejne rekordy świata biją biegacze Adidasa, startujący na ogół w kolejnych odsłonach modelu Adios. Ostatni męski rekord świata w maratonie dla Nike ustanowił w 2003 roku Kenijczyk Paul Tergat. Potem kolejne wybiegiwali ambasadorowie Adidasa: Haile Gebrselassie, Patrick Makau, Wilson Kipsang i Dennis Kimetto. Co gorsza, każdy z nich dokonał tego nie w „specjalnie projektowanych”, ale w zwykłych Adiosach, dostępnych powszechnie na rynku. Nike w tym czasie wprowadzał do maratonu kolejne numery modelu Streak, które do tego stopnia nie cieszyły się zaufaniem biegaczy, że nawet kilka lat później część z nich biegała w starszych Streakach 3. Adidas w ostatnich latach uniknął wpadek, a jego startówki cieszą się nienaganną opinią.
Adidas, Nike… i pozostali
W Nike biega obecny mistrz olimpijski w maratonie, Eliud Kipchoge oraz posiadacz drugiego wyniku w historii, Etiopczyk Kenenisa Bekele. Adidas ma pięć rekordów świata, w tym aktualny, należący do Dennisa Kimetto. Kto poza tymi producentami liczy się w świecie wyczynowego maratonu? Większość szybkich japońskich biegaczy wybiera krajowe Asicsy, z rewelacyjnym maratońskim, niestety niedostępnym w Polsce modelem Tarther. Na tym rynku zamieszał jednak Adidas, wprowadzając startówki Takumi Sen oraz Ren, pierwotnie projektowane specjalnie właśnie na rynek japoński. Poza Japonią Ascisy nie są jednak w wyczynie zbyt popularne, przynajmniej na najwyższym poziomie. Pojedynczych szybszych biegaczy ma w swojej stajni amerykański Brooks, a największą gwiazdą producenta jest Amerykanka Desiree Linden, 7. w maratonie podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio. Mniejsi producenci nie liczą się praktycznie zupełnie, chociaż od czasu do czasu są w stanie zakontraktować jakąś gwiazdę. Firma Skechers zrobiła świetny interes, biorąc pod skrzydła Amerykanina Meba Keflezighiego, który wygrał w ich butach maraton w Bostonie. Niezłą reprezentację, ale na bieżni, ma New Balance, a lokalne drużyny budują od czasu do czasu Puma, Kalenji czy mało jeszcze u nas znana Hoka. Kilka lat temu pewne zamieszanie zrobiła firma Spira, dzięki rozpuszczeniu plotki, że ich buty zawierają tak rewolucyjną, sprężynującą wkładkę, że zabraniają ich oficjalne przepisy.
Można jednak powiedzieć, że na maratońskim szczycie liczą się tylko dwie firmy: Adidas oraz Nike. Obie próbują uciec do przodu i nie tylko zaprojektować but, w którym padnie rekord świata, ale taki, który jako pierwszy złamie barierę dwóch godzin. Wydaje się jednak, że w klasycznej, regulaminowej rywalizacji jest to na razie bariera nie do przejścia, nawet w butach z kosmiczną technologią.
[yop_poll id=”37″]