Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
Życie po roztrenowaniu, czyli spiesz się powoli
Co robić, kiedy kończy się czas błogiego lenistwa (lub: delikatnej aktywności „bez zobowiązań”) i zaczyna się okres przygotowań do kolejnego sezonu? Na pewno nie należy rzucać się w wir treningowy tak, jakby kolejny start czekał nas za miesiąc. Gorąca głowa to murowana kontuzja w perspektywie niedługiego czasu.
A więc: wracajmy do treningów spokojnie – zwłaszcza jeśli nasze roztrenowanie polegało na leżeniu brzuchem do góry przez kilka tygodni lub jeśli popuszczanie żywieniowego pasa zaowocowało nadbagażem większym niż spodziewany. Nie sprawdzajmy, ile straciliśmy w trakcie przerwy treningowej. Trochę straciliśmy na pewno – ale czasami żeby się rozpędzić, trzeba najpierw nabrać rozpędu robiąc krok w tył – i właśnie taka jest istota roztrenowania.
To pora na to, aby usiąść przed komputerem z dobrą herbatą i kalendarzem na przyszły rok i spróbować zaplanować starty na nadchodzący sezon. Bądźmy w tym ambitni, ale pozostańmy realistami – nie każdy zniesie startowanie tydzień po tygodniu; nie każdy równie dobrze poradzi sobie z zawodami na różnych dystansach w krótkim odstępie czasu. Nie oglądajmy się na innych – zróbmy to tak, abyśmy byli pewni, że nie będziemy ryzykować zdrowiem ani wyczyniać karkołomnych rzeczy, aby pozostawać w szczycie formy przez kilka miesięcy. Jeśli to nasz pierwszy lub drugi sezon, starajmy się raczej hamować swoje zapędy do częstego stawania na linii startu. Przecież chcemy uprawiać triathlon przez długie lata, a nie kończyć tę przygodę z powodu przemęczenia, wypalenia i przewlekłych kontuzji.
Jesienią i zimą możemy skupić się na tym, co w okresie okołosezonowym jest zaniedbywane. Jeśli naszym najsłabszym punktem jest pływanie, bywajmy częściej na basenie. Nie musimy od razu łapać się za sprinty i interwały, które będą szlifować nas szybkościowo. Zadbajmy o technikę i o dobre samopoczucie w wodzie. Ćwiczeń na to jest mnóstwo. Bawmy się pływaniem w płetwach, w łapkach, w jednej płetwie i jednej łapce, z deską, z ósemką, na plecach, jedną ręką… To nie zaszkodzi, a może w znacznym stopniu pomóc. Wszystkie tego typu „udziwnienia” to nowe bodźce dla naszego układu ruchu, a organizm bardzo takowe lubi i potrafi się za nie odwdzięczyć!
Warto zajrzeć też na siłownię lub chociaż przeprosić się z karimatą do ćwiczeń, rzuconą w kąt mieszkania. Mocne mięśnie brzucha i grzbietu to fundament niemal każdego sportu, a w triathlonie pomogą nam w każdej z trzech części dystansu. Zarówno ćwiczenia siłowe, jak i poczciwa ogólnorozwojówka przyniosą nam ogromnie dużo korzyści. Plan ćwiczeń z ciężarami i z własnym ciężarem powinniśmy dostosować do indywidualnych potrzeb, jednak ćwiczenia takie jak podpory (planki) – zadania stabilizacyjne – przydadzą się absolutnie każdemu. To nie tylko prewencja kontuzji, lecz także porządne „dopalanie” na pływanie, rower i bieg.