fbpx

Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia

Niepokorny Mnich ujarzmiony [RELACJA]

Biegi Górskie w Szczawnicy Fot. Piotr Dymus 03

Filip Bojko, autor relacji, po prawej. Fot. Piotr Dymus

W sobotę 26 kwietnia odbyła się druga edycja Biegów Górskich w Szczawnicy. Impreza rozrosła się o nowy ultramaraton – Niepokornego Mnicha o dystansie ponad 90 km. Relację z najdłuższego dystansu napisał dla nas Filip Bojko – znany głównie z tego, że… ma psa. Tym razem jednak Eto, czyli pieskomandos, niestety nie wystartował. Ale medal dostał!

Na Niepokornego Mnicha w Szczawnicy wybraliśmy się wspólnie z moim bratem Mikołajem, który miał zadebiutować w tak długim biegu ultra, oraz z naszym wspólnym przyjacielem Rosołem, który sportowy „umęcz” zna bardzo dobrze. Towarzyszył nam Eto – pieskomandos. Traf chciał, że sierściuch z rańca wciągnął pół piłki do tenisa i w zasadzie całą drogę z Warszawy do Szczawnicy „kwiecił”… Dojechaliśmy strasznie późno, bo około północy. Zakwaterowaliśmy się u sympatycznej gospodyni w pobliskich Jaworkach, dzięki kierownikowi naszej wycieczki – Jankowi. W związku z „tenisowym” rozstrojem psakomandosa zdecydowałem się zostawić go w bazie. Szczęśliwie dla psiaka nasza koleżanka Iza, która kibicowała swojemu mężowi Pawłowi, zaopiekowała się Eto, dzięki czemu nie musiał się gapić w ścianę, tylko mógł wziąć udział w zawodach tym razem jako kibic.

Niepokorny Mnich - Szczawnica 2014 - Eto pieskomandos fot. Filip Bojko 01

Eto, czyli pieskomandos. Z przyczyn zdrowotnych nie mógł wystartować, ale nie odmówił sobie hasania po górach. Fot. Filip Bojko

Za długo nie pospaliśmy – raptem jakieś 1,5 godziny. O trzeciej zwlekliśmy tyłki z wyrek i trzeba było się zabierać do roboty. Na starcie ok. 100 oszołomów gotowych się umęczyć po pas. Poprzedniego dnia ostro lało z nieba, w związku z czym wiedzieliśmy, że będzie sporo błota na trasie. Ruszyliśmy równo o czwartej. Pierwszych kilkunastu kilometrów w ogóle nie pamiętam, bo jeszcze w zasadzie spałem. Przebudziłem się na pierwszym punkcie żywieniowym na Przechybie. Biegliśmy we trójkę z Mikim i Rosołem, po drodze dołączył do nas znajomy Michał. Tasując się we wszystkich możliwych konfiguracjach połykaliśmy kolejne kilometry. Trasa obfitowała w błocko wszelkiej maści, ktoś po drodze naliczył w sumie kilkanaście rodzajów owej mazi. Zbiegając do Rytra można było podziwiać momentami naprawdę spektakularne „orły” naszych biegowych pobratymców. Śmiechu było po pachy. Pogoda iście angielska, deszcz i mgła nie ułatwiała nikomu życia.

Między 20. a 30. km zaczęły się pojawiać pierwsze kryzysy. Mięśnie zaczynały już piec, ścięgna od tego błotnego tańca też zaczynają się odzywać, a do mety jeszcze – bagatela – ponad 60 km… A nogi raczej nie będą mniej boleć. Dotarliśmy do przepaku na Przełęczy Gromadzkiej, gdzie dobił do nas nasz kolejny ziomek Maciek. Uzupełniliśmy płyny i wrzuciliśmy do pieca trochę paliwa. Przemoczeni nie chcieliśmy stygnąć, dlatego ruszyliśmy czym prędzej dalej przed siebie. Drepcząc pod górę spotkaliśmy na szlaku Maćka Szczęsnego (byłego bramkarza reprezentacji i czterokrotnego mistrza Polski z czterema różnymi klubami ekstraklasy). Maciek z kumplami drałował do Szczawnicy, wszyscy objuczeni plecakami ochoczo gaworzyli. Przybiliśmy pionę z ekipą i rozeszliśmy się w przeciwnych kierunkach.

Szczęśliwie zaczęło się po maluchu przejaśniać i w końcu mogliśmy zobaczyć, gdzie jesteśmy. Wyłoniły się góry, w końcu można było poczuć przestrzeń wokół. Co tu dużo gadać, po prostu pięknie! Taki rzut okiem na piękne górki w zasięgu wzroku potrafi skutecznie przełamać niejeden kryzys.

Biegi Górskie w Szczawnicy Fot. Piotr Dymus 02

Piękne widoki na trasie Niepokornego Mnicha. Fot. Piotr Dymus

W Zaczerczyku na podejściu, mijając drewnianą chatę, zaczepiłem krzątającą się wokół panią z zapytaniem, czy by nam nie polała trochę wody w bidony. Na to Jadwiga, nie „Pani Jadwiga”, sama kwitując nasz grzecznościowy zwrot „proszę Pani” rzuciła: „Panie to są na górze, a ja jestem Jadwiga i koniec tematu”. Sympatyczna Jadzia przytargała nam ze swojej chaty w ekspresowym tempie dwie butelki wody oraz butlę Pepsi. Większej radości nie mogła nam sprawić, ucieszyliśmy się jak zgraja dzieciaków w dniu dziecka. Rosół żartem zapytał się jej, czy by nam nie pożyczyła swojego motocykla, bo już trochę mamy dosyć. Na to Jadzia zripostowała, że możemy wsiadać do jej auta i zawiezie nas, gdzie tylko chcemy. Podziękowaliśmy i ruszyliśmy na swoich nogach dalej pod górę. Jak się potem okazało, Jadwiga wytoczyła całą baterię płynów przed dom, racząc nimi kolejnych biegaczy pod swoim domem. Szacun i dzięki Jadzia!

Po kilku kilosach wyprzedził nas na podejściu „człowiek pająk”. Trochę się zdziwiliśmy, że mamy 51 km, a on takiego szwungu nagle dostał i wszystkich wyprzedza. Po chwili poznałem delikwenta – to Bartek Gorzyca, który biegł Wielką Prehybę będąc na 30. km swojej trasy. Jak się później okazało, Bartek w cuglach wygrał te zawody z czasem 3:33, wrzucając drugiemu mocarzowi Łukaszowi Szumcowi prawie 20 minut. Pokrzepiliśmy Bartka gromkimi okrzykami, żeby nagniatał dalej ile fabryka dała, sami gramoląc się jak żuki pod górę.

Biegi Górskie w Szczawnicy Fot. Adam Kokot

Koleżanki może się nieco zdziwiły, ale na pewno nie zafrasowały. Fot. Adam Kokot

Kilka kilometrów dalej zrobiliśmy sobie kwadrans przerwy wymuszony faktem, iż Michał udał się w gęstwinę celem „nadania paczki”. Ładując w nogi kolejne kilometry dotarliśmy do punktu żywieniowego na 63. kilometrze. Ku naszej wielkiej uciesze można było w końcu łyknąć ciepłej herbaty. Nasze żołądki miały już po kokardę żeli i batonów energetycznych… Poobijaliśmy się na punkcie z dobry kwadrans i całym składem zdecydowaliśmy się ruszać przed siebie. Mieliśmy komfort w kontekście limitu czasowego. Na dobrą sprawę bylibyśmy w stanie maszerując zmieścić się w czasie, ale przecież chodzi o to, żeby się złomotać. Po to się bierze udział w takich biegach. Dla poniewierki, a nie dla pieszczot.

Pomału nasz pięcioosobowy zespół zaczął się rozciągać na trasie. Zaczęły nas dopadać kryzysy, nogi zaczęły strajkować, a do tego to wszechobecne pierdzielone błoto. W pewnym momencie się rozłączyliśmy i każdy po swojemu, utrapiony, walczył dalej. Na ostatnim punkcie żywieniowym w Lesnickim Sedlu dołączył do mnie Pieskomandos dowieziony przez dziarską Izę. Eto tchnął we mnie sporo energii swoją obecnością na ostatnich kilkunastu kilometrach.

Mimo siarczystego deszczu było już tylko szybciej. Nogi jakoś przestały boleć. Ostatni zbieg, no i na koniec 10 km asfaltu. Mój GPS wskazał mi 87. kilometr na początku betonowego deseru. Pierwsze 5 km tego betonowego marszobiegu to była dla mnie istna tortura. Miałem ochotę własnoręcznie powiesić organizatorów za ten fantastyczny pomysł… Szczęśliwie widoki wokół były bardzo, bardzo. Eto kilka razy wskoczył sobie do Dunajca, żeby się schłodzić, natomiast ja zamarzałem marząc o gorącym barszczu…

W końcu w oddali dojrzałem most, a za nim metę. Dla tych kilkuset metrów tuż przed warto przebiec kilkadziesiąt. Endorfiny to naprawdę fajowe dragi! Eto, jak zwykle wpadł na metę z patolem w paszczy, budząc aplauz szczególnie u młodych szkutów. Nawet dostał medal, choć tym razem trochę na wyrost. Nie pobiegł całości, będąc sam sobie winien, a może po prostu zrobił to celowo… Na zegarku czas 14 godz. 27 min / 97,5 km. Umęcz po pachy, ale frajda wielka. Wszyscy dobiegliśmy, mój brat został ultrasem pełną gębą.

Wracając do domu samochodem z Mikim i Rosołem, chórem stwierdziliśmy, że była to Z A W O D O W A impreza. Stworzona dla biegaczy przez biegaczy. Świetnie oznaczona piękna trasa. Skromnie, bez fajerwerków okołobiegowych, za to z duszą i klimatem. Brawo Orgi! Za rok jesteśmy, mając jedną prośbę o jakąś ciepłą zupę na którymś z punktów. Howgh/Hau!

Biegi Górskie w Szczawnicy Fot. Piotr Dymus 01

Filip Bojko. Po prostu Filip Bojko. Fot. Piotr Dymus

Więcej zdjęć Piotra Dymusa z tegorocznej edycji imprezy: tutaj

WYNIKI:

Hardy Rolling (ok. 6 km)

MĘŻCZYŹNI:

1. Robert Faron 00:26:04
2. Józef Pawlica 00:26:20
3. Dariusz Marek 00:26:25

KOBIETY:

1. Danuta Woszczek 00:31:45
2. Ilona Kardas 00:39:33
3. Kinga Pachura 00:43:16

Wielka Prehyba (ok. 42 km)

MĘŻCZYŹNI:

1. Bartosz Gorczyca 03:33:37
2. Łukasz Szumiec 03:53:02
3. Jan Wąsowicz 03:54:10

KOBIETY:

1. Wiktoria Piejak 04:56:21
2. Dagmara Kozioł 05:17:56
3. Iwona Turosz 05:21:19

Niepokorny Mnich (ok. 92 km)

MĘŻCZYŹNI:

1. Lucjan Chorąży 10:29:22
2. Oskar Zimny 11:20:45
3. Piotr Kłosowicz 11:28:01

KOBIETY:

1. Ewa Majer 11:47:49
2. Iza Burzyńska 14:23:18
3. Dominika Dulęba 14:25:20

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Marta Tittenbrun

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Medal: najważniejsza nagroda dla wszystkich przekraczających linię mety, trofeum, którym chwalimy się wśród znajomych i nieznajomych. Jak będzie wyglądał medal 32. Biegu Konstytucji 3 Maja? Właśnie zaprezentowane wizualizację. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się też, że […]

Oto on: medal 32. Biegu Konstytucji 3 Maja! PKO Bank Polski Sponsorem Głównym imprezy

W sobotę 25 maja odbędzie się 21. edycja Biegu Ulicą Piotrkowską Rossmann Run. Uczestnicy tradycyjnie pobiegną na szybkiej trasie o długości 10 kilometrów, której większa część prowadzi główną ulicą miasta. Jakie atrakcje czekają na biegaczy […]

21. Bieg Ulicą Piotrkowską Rossmann Run – trwają zapisy!

Wszystkie tkanki mięśniowe naszego ciała pracują podczas biegu. Od ich dyspozycji i formy zależy końcowy wynik osiągnięty podczas zawodów. Wiadomo więc, że należy je wzmacniać stosując ćwiczenia poza treningiem biegowym. Jednak bywa tak, że po […]

Trening biegowy i trening siłowy w jednym

Z Katarzyną Selwant rozmawiała Eliza Czyżewska Czym jest trening mentalny?istock.com To wiedza, jak ćwiczyć głowę, taka siłownia dla umysłu. W skład treningu mentalnego wchodzą różne zagadnienia, np. wzmacnianie pewności siebie, wyznaczanie prawidłowej motywacji, cele sportowe, […]

Trening mentalny biegacza [WYWIAD]

Karmienie piersią a bieganie – czy to dobre połączenie? Jakie zagrożenie niesie ze sobą połączenie mleczanu z… mlekiem matki? Odpowiadamy! Zanim zajmiemy się tematem karmienie piersią a bieganie, przyjrzyjcie się bliżej tematowi pokarmu matki: mleko […]

Karmienie piersią a bieganie

Kultowe sportowe wydarzenie otwierające Warszawską Triadę Biegową „Zabiegaj o Pamięć” już 3 maja. Poznaliśmy wzór oficjalnych koszulek biegu – są w kolorze błękitnym i prezentują hasło „Vivat Maj, 3 Maj”. Ich producentem jest marka 4F, […]

Koszulka 32. Biegu Konstytucji 3 Maja wygląda właśnie tak! Marka 4f partnerem technicznym Warszawskiej Triady Biegowej

Choć największy podziw budzą Ci, którzy linię mety przekraczają jako pierwsi, to bohaterami są wszyscy biegacze. Odważni, wytrwali i zdeterminowani, by osiągnąć cel – wyznaczony dystansem 42 km i 195 m – w liczbie 5676 […]

21. Cracovia Maraton: 5676 śmiałków pobiegło z historią w tle

Już od 3 sezonów ASICS METASPEED jest jednym z 2 flagowych modeli startowych japońskiego producenta. Do naszej redakcji trafiła właśnie najnowsza jego odsłona, 3. generacja, czyli ASICS METASPEED SKY PARIS. Jak wypada na tle swoich […]

ASICS METASPEED SKY PARIS – flagowa startówka w trzeciej odsłonie [TEST]