Triathlon > TRI: Wydarzenia > Triathlon
Silesiaman Triathlon – debiutancka impreza na medal
30 sierpnia 2014 r. odbył się pierwszy Silesiaman Triathlon. Impreza rozegrana w Dolinie Trzech Stawów – ulubionym miejscu katowickich sportowców – miała swojego poprzednika w postaci duathlonu zorganizowanego na początku maja. Organizator miał na swoim koncie także jeden triathlon na dystansie 1/8 Ironmana, rozegrany w czerwcu w Pszczynie. Nigdy wcześniej jednak Sztauwajery – bo tak Ślązacy mówią na Dolinę Trzech Stawów – nie gościły u siebie triathlonistów.
Fot. Wojciech Wydmuch
Organizator-debiutant i „dziewicze” miejsce na zawody to kompilacja wzbudzająca masę wątpliwości. Jak obsługa imprezy poradzi sobie ze spacerowiczami, rolkarzami i psiarzami, którzy w sobotnie przedpołudnie przybywają do Doliny tłumami? Jak zabezpieczą trasę? Czy będą jakieś komunikacyjne nieporozumienia? Opóźnienia, przesunięcia? Bałam się, że znowu będę musiała mitygować się przed napisaniem, że organizacyjnie impreza była niewypałem. A tu niespodzianka! Oby więcej takich.
Muszę stwierdzić, że organizator stanął na wysokości zadania. Nie spodziewałam się aż tak dobrej organizacji. Trasa była doskonale oznakowana, obstawiona służbami porządkowymi, idealnie zabezpieczona przed ewentualnymi wtargnięciami. Organizator przeprowadził krótką, ale treściwą odprawę techniczną bezpośrednio przed przejściem zawodników na miejsce startu, co w satysfakcjonujący sposób rozjaśniło wszystkim ewentualne wątpliwości. Wszystko odbyło się punktualnie – zamknięcie i otwarcie strefy zmian, odprawa, start, wręczenie nagród. Nieczęsto się to spotyka, a zdecydowanie ułatwia życie.
Jeśli chodzi o minusy imprezy – z pełnym przekonaniem mogę wymienić tylko jeden: strefa zmian. Rzuciła się w oczy kwestia wielkiej ciasnoty. Na stojakach było zdecydowanie za dużo rowerów, co powodowało różne niekomfortowe sytuacje. Największym kłopotem była obecność dużych rowerów trekkingowych, które zajmowały dwa razy więcej miejsca niż szosówki, a ponadto blokowały inne rowery, chociażby poprzez wkładanie im kierownicy między szprychy. Rozwiązanie? Jeśli organizator nie chce zabraniać startu posiadaczom rowerów górskich i trekkingowych, powinien zastanowić się nad wydłużeniem strefy zmian lub wydzieleniem część strefy dla „dużych” rowerów.
W strefie nie było koszyków, co także było sporą niedogodnością. Szkoda że organizator nic nie wspomniał o tym w regulaminie; wówczas każdy mógłby przygotować się we własnym zakresie. Na szczęście obsługa imprezy była bardzo pomocna, więc zaskoczeni (czyt. ja), którzy nie chcieli, aby po ich ukochanej piance przebiegło dwieście osób, dostali ratunkowy karton.
Fot. Wojciech Wydmuch
Doskonałym pomysłem było zorganizowanie konkurencji dla dzieci krótko przed startem głównym. Dzięki temu najmłodsi mieli zdecydowanie więcej kibiców, niż mieliby w przypadku przeprowadzania ich zawodów dzień wcześniej.
I ostatnia, znamienna kwestia: drafting. Dzięki triathlonowi w Katowicach przekonałam się, że wprowadzenie formuły z draftingiem jest bardzo dobrym pomysłem i od tej pory będę obstawać za tym rozwiązaniem. Organizator doskonale wiedział, że pętla 7-kilometrowa (pierwotnie miała być nawet krótsza o 2 km), pokonywana trzy razy, będzie zatłoczona z całkowicie naturalnych i oczywistych względów. Pozwolenie na drafting rozwiązało wiele potencjalnych problemów. Wbrew temu, czego się obawiałam, mniej pewni swoich umiejętności debiutanci kulturalnie trzymali się prawej strony i przepuszczali szybszych. Na trasie nie odbywały się żadne dantejskie sceny, więc można przypuszczać, że wszyscy byli zadowoleni z tej części zawodów. Osobiście nie skorzystałam zbyt wiele z dobrodziejstw draftingu, ale mogę stwierdzić, że ta formuła jest bardzo atrakcyjna i mniej stresująca, niż myślałam.
Fot. Wojciech Wydmuch
Reasumując: wystawiam organizatorom bardzo dobrą ocenę i z wielką chęcią wrócę na tę imprezę za rok. Organizatorzy – Holistix Sports Events i Passion&Youth – pokazali, że za naprawdę niewielką opłatę startową (udział w pojedynczej imprezie cyklu kosztował zaledwie 60 złotych!) można wziąć udział w zawodach na najwyższym poziomie. Co prawda na mecie nie było basenu z lodowatą wodą, bogato wyposażonego żywieniowego punktu ani namiotu masażystów, ale sądzę, że zawodnicy wcale nie tego oczekują od imprezy.
W zawodach wzięło udział 262 osób, w tym 45 kobiet. Na podium stanęli: w kategorii mężczyzn Tomasz Brembor, Sławek Szurek i Krzysztof Nowak; wśród kobiet Katarzyna Rogacz, Daria Radczuk (Jałowiecka) i Mariola Krzemińska.