Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Dramat Polaków na 1500 metrów. Lewandowski kontuzjowany, Rozmys awansuje bez buta!

Wielkim rozczarowaniem zakończył się olimpijski start Marcina Lewandowskiego na dystansie 1500 metrów. Polak doznał kontuzji łydki i 250 metrów przed metą wycofał się z biegu. Michał Rozmys przebiegł prawie cały dystans bez buta i awansował po proteście.
Wielkie nadzieje i napięcie budowane od miesięcy runęły w nieoczekiwany sposób na ostatnim okrążeniu pierwszego biegu półfinałowego na dystansie 1500 metrów podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Marcin Lewandowski, tegoroczny rekordzista Polski w biegu na 1500 metrów oraz milę, brązowy medalista ostatnich mistrzostw świata, nagle zbiegł na murawę i padł na trawę, trzymając się za łydkę. Tym samym przepadły szanse na awans Polaka do finału oraz na olimpijski medal, który Marcin zapowiadał od miesięcy. Kontuzja uniemożliwiła Lewandowskiemu dalszą rywalizację.
To nie był jednak koniec polskich dramatów. W drugim biegu półfinałowym Michał Rozmys zaczął rywalizację bardzo agresywnie, przepychając się w tłumie… i stracił w zmaganiach buta! Pozostałe 1300 metrów przebiegł w samej skarpetce, coraz bardziej odstając od rywali. Po biegu powiedział, że stopa odbijająca go od twardego i szorstkiego tartanu coraz bardziej paliła. Godzinę później dowiedzieliśmy się, że Rozmys po proteście został jednak wstawiony do sobotniego finału. Czy da radę pobiec na pełnych obrotach na potencjalnie uszkodzonej stopie?
Marcin Lewandowski w wywiadzie po biegu powiedział, że już przed przyjazdem do Tokio odczuwał ból łydki, ale wydawało się, że problem jest minimalny. W biegu eliminacyjnym polski średniodystansowiec upadł podcięty i to mogło przyczynić się do pogorszenia sytuacji. To dla niego cios, bo w wieku 34 lat trudno myśleć o kolejnych igrzyskach. Kontuzja w tym wieku może mieć dramatyczne konsekwencje, z zakończeniem kariery włącznie. Szkoda tym bardziej, że w bieżącym sezonie Lewandowski był w znakomitej formie. Pobił rekord Polski i zapowiadał kolejny, łącznie z pierwszym w historii naszego kraju zejściem poniżej bariery 3:30 w biegu na 1500 metrów. Wydawał się także pewny w walce o potencjalny medal. To bolesny paradoks, ale wielka, pozostająca przez lata w światowej czołówce i dominująca w Europie para średniodystansowców Lewandowski/Kszczot pozostaje bez medalu olimpijskiego, podczas gdy świeżo wchodzący na ten dystans Patryk Dobek zdobywa medal w pierwszym starcie. Sport nie jest sprawiedliwy!
Na analizy przyjdzie jeszcze czas, ale pamiętajmy, że po wielkich perturbacjach zarówno Lewandowski, jak i Kszczot zmieniali ostatnio trenerów. Czy nieobecność Tomasza Lewandowskiego, znającego Marcina od lat, mogła mieć wpływ na jego potencjalne przeciążenie w treningu? A może to po prostu zaawansowany wiek biegacza sprawia, że nie jest już w stanie znieść obciążeń na tym poziomie? Jedno jest pewne: chyba nikt nie spodziewał się takiego rozstrzygnięcia. Mogliśmy się pogodzić z przegraną Lewandowskiego po pięknej walce, ale nie z pożegnaniem z Igrzyskami w takim stylu. Marcin Lewandowski zawsze walczył do końca, a w najważniejszym biegu w swojej karierze musiał poddać walkę. Trzymamy teraz kciuki za Michała Rozmysa, oby godnie zastąpił kolegę z reprezentacji w sobotnim finale!