fbpx
Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim

Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie > Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia

Główny Szlak Beskidzki pokonany w 114 godzin i 50 minut

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim - Bieszczady i połoniny

Fot. Piotr Dymus

Wystartował o 4:05 nad ranem w czwartek 20 czerwca w Wołosatem w Bieszczadach. 114 godzin i 50 minut później był na mecie. W Ustroniu. Przebiegł przez całe Beskidy, 500 km od jednego do drugiego krańca, śpiąc zaledwie kilka godzin, zajeżdżając jedną parę butów, odwadniając się i przegrzewając dziesiątki razy. Dokonał czegoś, czego większość z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić. Przecież tego nie może dokonać jeden człowiek. To niemożliwe! Idea 666 – Bieg Głównym Szlakiem Beskidzkim – została zakończona absolutnym sukcesem.

Jedna zajechana para wyścigowych, leciutkich butów, jeden wołający o pomstę do nieba mięsień, i cała buntująca się reszta. Dwie zmasakrowane, odparzone, pokryte pęcherzami stopy. Ponad 500 km szlaku, trudnych technicznie, kamienistych i błotnistych biegów, długich i wymagających podejść. Trzy awaryjne kąpiele w rzekach, ponad 30 stopni przez kilka godzin w ciągu dwóch dni, trzy wyjątkowe ulewy, zamieniające górskie drogi w koryta rzek. Trzy permanentnie niewyspane osoby wspierające, jeden rozwalony zderzak i trochę porysowanego lakieru, kilka godzin szkoły trudnej jazdy w terenie, żeby dotrzeć z pomocą w najodleglejsze zakątki. I dziesiątki osób, które na różne sposoby wspierały Maćka w jego wyczynie – biegiem, kibicowaniem, na żywo, przez Internet i przez telefon. Jeden wyjątkowy transparent na Przełęczy Glinne. Tak w dużym skrócie można przedstawić bilans Idei 666, 5 dni biegu po Głównym Szlaku Beskidzkim. Maciek Więcek jest człowiekiem z najgrubszej blachy, najtwardszego kamienia, przez góry idzie jak czołg. Przeżył podczas tych kilku dni tyle przygód, ilu zwykły turysta czy biegacz nie zbierze w ciągu całego roku. Doświadczył tylu kryzysowych chwil, tyle bólu i zmęczenia, ile litrów wody spływało górskimi drogami podczas ulew. Były też momenty uniesienia, euforii, radości.

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim - Bieszczady

Szybko przez połoniny

Dzień pierwszy rozpoczął się w Bieszczadach, skończył w okolicach Rymanowa w Beskidzie Niskim. Świt przywitał Maćka pięknymi widokami z Połonin. Góry wznosiły się nad mgłą, wypełniającą doliny jak wata cukrowa. Tego dnia Maciek trochę przeszarżował. Wcześniej kilka razy przyjeżdżał w te okolice żeby ścigać się na trasie Biegu Rzeźnika, nie ukrywał na mecie, że chciał zrobić dobry czas na trasie dłuższej wersji tego wyścigu: Biegu Rzeźnika Hardcore (100 km). Dzień był upalny i skończył się bardzo późno. Maciek zaliczył zimny prysznic w Cisnej, przez godzinę leżał w chłodnym pomieszczeniu. Temperatura dochodziła do 30 stopni. Noc spędziliśmy w gospodarstwie agroturystycznym u pani Janiny Brózdy. Wraz z mężem nie mogli się nadziwić co Maciek wyrabia, nie zgodzili się przyjąć pieniędzy za nocleg. Położyliśmy się przed północą. O 3:30 Maciek był już z powrotem na nogach.

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim - pierwsza noc

Fot. Piotr Dymus

Beskid Niski – pokrzywy, błoto i upał

Czerwony Szlak w Beskidzie Niskim w wielu miejscach jest trudny do zauważenia. Ścieżki zarastają bujną roślinnością, trudno jest nawigować, trudno się po nim poruszać. A pokrzywy, jeżyny i inne kłujące chwasty zadomowiły się na ścieżkach. To dzień pod znakiem upału, okrutnego, odwadniającego, dającego w kość. I pokrzyw, które boleśnie parzyły nogi. Było też mnóstwo lepkiego błota, które chwytało za buty. Nie obyło się bez kąpieli w rzece, w Kątach i dłuższego postoju w schronisku w Bartnem. Tego dnia dołączyli do Maćka pierwsi kibice – Filip Bojko i Kuba z Krynicy-Zdrój, którzy pobiegli z nim przez Beskid Niski. Podczas pierwszych dni Maciek miał potężne problemy ze snem, kręcił się z boku na bok i klął po cichu. Następny biegowy dzień rozpoczął się o 4:05.

Zobacz film z Komańczy:

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim -ślady butów

Fot. Piotr Dymus

Zobacz film z podejścia pod Cergową:

Gorce – tutaj drogami płyną rzeki

Zaczął się Beskid Sądecki. Kolejny dzień upałów. Znowu ponad 30 stopni. Tu Maciek biegł przez fragment znany mu z Biegu 7 Dolin – wyścigu na 100 km w okolicach Krynicy. Wspinał się na Jaworzynę Krynicką, Runek, Wielkiego Rogacza i Radziejową. Znowu kąpiel w rzece – w Rytrze. Tutaj miał za sobą już 272 kilometry. Był za półmetkiem. Pojawiły się pierwsze poważne problemy ze stopami. Operacja na pęcherzach w warunkach polowych. 300 kilometrów przekroczył za Krościenkiem nad Dunajcem. Tu dopadła nas pierwsza poważna burza, a drogami płynęła brązowa rzeka, niosąca błoto i kamienie. Do Maćka dołączyli jego przyjaciele z Krakowa. Po boleśnie dłużącym się fragmencie dotarł na Przełęcz Knurowską. Znajomi wymasowali mu nogi, zjadł pyszny obiad. Dziewczyny karmiły go winogronami. Dzień skończył się około 21, ale o 1:30 w nocy Maciek był już w drodze.

Zobacz film z poranka po nocy w Gorcach:

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim

Fot. Piotr Dymus

Zobacz film z kąpieli w Kątach i w Rytrze:

Beskid Żywiecki – nogi jak z gumy i kryzys stulecia

Pierwszy poważny kryzys zaliczył na podejściu pod Turbacz. Dokuczała mu ogromna senność, ból nóg i stóp. Przy schronisku „Stare Wierchy” czekali na niego Justyna Frączek i Rafał Bogacki, biegacze ultra i znajomi Maćka z Krakowa. Pokonali z nim długi fragment aż do Przełęczy Krowiarki przed Babią Górą. O ile dzień wcześniej Maciek był w stanie jeszcze dokonywać szaleńczych zrywów i niemal zostawiać swoich towarzyszy na zbiegach, czwartego dnia nie miał już na to sił. Niektóre zbiegi zamieniły się w bolesne zejścia. Na Przełęczy Krowiarki był dłuższy postój, a na Babiej Górze kolejna ulewa i silny, wychładzający wiatr. Tego dnia Maciek zaliczył też swój najpoważniejszy kryzys. Na szlaku, na około godzinę przed Przełęczą Glinne, zaczął słaniać się na nogach i upadać. Trzeba go było awaryjnie zwieźć ze szlaku, wjechać pickupem po górskich drogach i bezdrożach niemal na samą granicę polsko-słowacką i zwieźć go do najbliższych zabudowań. Gdy tylko jego twarz dotknęła dywanu, zaczął chrapać. Nie pamięta, że ktoś go karmił, że ktoś zdjął mu buty. Niewiele pamięta w ogóle. Ruszył dalej po północy. Za nim było już ponad 400 km.

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim - Rytro

Fot. Piotr Dymus

Zobacz film z Krościenka – operacja na stopach:

Team spirit – Maciek przeżywa odrodzenie…

Z Przełęczy Glinne, w pogoń za Maćkiem ruszyli Andrzej Brandt i Marek Woźniczka, mocni ultramaratończycy i we wprost cudowny sposób pozbierali go psychicznie. Żartowali sobie z nim i z niego, masowali obolałe mięśnie, motywowali go i namawiali do pościgania się na zbiegach. Zakończyli dopiero w okolicach schroniska Stecówka, na 461. kilometrze. Tutaj Maciek doświadczył kolejnej operacji na stopach. Wyglądały już na naprawdę spracowane. Pokryte pęcherzami, białe od odparzeń.

Zobacz film z poranka w Węgierskiej Górce. Maciek przeżywa odrodzenie:

Zobacz film z okolic schroniska Stecówka. Kolejna operacja na stopach i masaż:

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim - Krościenko nad Dunajcem

Fot. Piotr Dymus

…i jest bliski zakończenia tej gehenny

Zaczął się ostatni, bardzo trudny fragment. Tylko i aż 33 kilometry. Prowadziła go już cała grupa chłopaków, którzy mieszkają w okolicach i często biegają po tych górach. Jeszcze na 9 kilometrów przed końcem Maciek doświadczył załamania. Psychika sprawiła, że nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Wlókł się noga za nogą, robił kroki na długość stóp. Co chwilę się zatrzymywał, bał się, że zerwał mięsień. Był bliski rezygnacji. W tak wolnym tempie zaczął szybko marznąć. Zejście z Czantorii Wielkiej było dramatyczne. W Ustroniu, gdy zostało już tylko 8 kilometrów, zaczęła się ostatnia poważna ulewa. Góry zasnuła mgła, było zimno, widoczność – czasami na odległość wyciągniętej ręki. Ten ostatni fragment trwał prawie trzy godziny. Do znaku końcowego szlaku przy stacji PKP, dotarli w strugach deszczu.

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim - meta w Ustroniu

Fot. Piotr Dymus

Terminator

Podczas wyprawy Maciek doznał wielu ciężkich doświadczeń – fizycznie, psychicznie, pogodowo i terenowo. Dokonał jednak czegoś, czego prawdopodobnie nie będzie w stanie zrobić nikt przez najbliższe 10 lat. Bieg po Głównym Szlaku Beskidzkim wymaga bowiem bycia nie tylko świetnym biegaczem i zapalonym turystą, któremu nie straszna paskudna pogoda i ciężkie doświadczenia. Wymaga też umiejętności walki mimo tysiąca przeciwności, mocnej szczęki do zagryzania zębów z bólu, mięśni potężnych jak stalowe liny od kolejki wysokogórskiej, stóp ze stali nierdzewnej i psychiki, którą można by zaorać wszystkie pola Rosji. Maciek Więcek to osoba, której pod tym względem niczego nie brakuje.

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim - postój w Cisnej

Fot. Piotr Dymus
Idea 666. Główny Szlak Beskidzki – garść ciekawostek:
  • 519 km biegiem w 4 doby (wyszło więcej bo 114 godzin i 50 minut). Co do dystansu nie ma zgody. Różne źródła podają od 295 do 520 km. Maciek miał ze sobą cały czas GPS i lokalizator, które pomogą rozwiać wątpliwości.
  • Maciek spał około 6 godzin, odpoczywał około 20 godzin podczas całej wyprawy. Często nie był w stanie zasnąć z powodu bólu mięśni.
  • Pokonał biegiem Bieszczady, Beskid Niski, Beskid Sądecki, Beskid Mały, Beskid Żywiecki i Beskid Śląski. Wszedł lub wbiegł na większość najważniejszych polskich szczytów poza Tatrami w Polsce.
  • Biegł w butach inov-8 trailroc 235 przez pierwsze 350 km, które następnie zmienił na inov-8 x-talon 212 (o numer za duże).
  • Korzystał z nerki z bukłakiem inov-8 race pro 3.
  • Użył około 20 par skarpet.
  • Wspierała go trójka przyjaciół, którzy z nim biegali, karmili go, dbali o odpoczynek i motywowali do tego, by leciał dalej.
  • Na różnych fragmentach trasy pobiegło z Maćkiem łącznie około 20 osób.
  • Ekipa wspomagająca korzystała z Isuzu D-Max wypożyczonego specjalnie na tę okazję. Auto terenowe okazało się kluczowym narzędziem w wielu sytuacjach. Bez niego ciężko by było zrobić wiele zdjęć jak i wesprzeć Maćka w krytycznych sytuacjach na szlaku.

Maciek Więcek na Głównym Szlaku Beskidzkim - podejście na Tokarnię

Fot. Piotr Dymus
Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Magda Ostrowska-Dołęgowska

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

21 Cracovia Maraton to więcej niż tylko bieg ulicami miasta – to podróż pełna emocji i niepowtarzalnych widoków. Przygotujcie się na niezwykłą przygodę, podczas której wzrok warto trzymać ponad szerokie ulice stolicy Małopolski. Zapraszamy do […]

„Z historią w tle” – taka właśnie jest trasa 21. Cracovia Maratonu. Poznajcie szczegóły!

Wielka biegowa euforia nad Wisłą! Do startu 18. Nationale-Nederlanden Półmaratonu Warszawskiego zostało niewiele ponad tydzień, a listy startowe „połówki” i „piątki” wciąż się wydłużają! W sumie na obu dystansach zamelduje się prawie 20 tysięcy biegaczy. […]

10 dni do biegu i niemal 20 tysięcy uczestników na listach startowych!

Czy nowoczesne buty startowe muszą mieć w swojej konstrukcji karbon, żeby zapewniać świetną dynamikę? Jak się okazuje – niekoniecznie. Udowadnia to Saucony Endorphin Speed 4, który ma płytkę… nylonową. Czym charakteryzuje się to rozwiązanie, jak […]

Saucony Endorphin Speed 4 – buty z płytką, która daje szybkość i sporo… przyjemności [RECENZJA]

Gościem kolejnego podcastu z cyklu Czy tu się biega? jest Greg Albrecht – coach i doradca biznesowy, przedsiębiorca, który wylicytował start z numerem „1” w 18. Nationale-Nederlanden Półmaratonie Warszawskim zasilając konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. […]

Sport jest niezbędny do życia i do prowadzenia biznesu. Greg Albrecht

Zapraszamy Was na transmisję LIVE, będącą integralną częścią naszej akcji treningowej, mającej przygotować Was do udziału w 18. Nationale-Nederlanden Półmaratonie Warszawskim. W trakcie spotkania z doświadczoną dietetyczką, a także pasjonatką biegania, Agnieszką Tokarz, odkryjecie tajniki […]

Dieta i trening na 10 dni do 18. Nationale-Nederlanden Półmaratonu Warszawskiego [LIVE]

Istnieje prosty sposób na poprawę biegowej dyspozycji w ostatnich tygodniach czy dniach przed ważnym startem. Jest nim zastosowanie strategii „wyostrzania”, znanej na świecie jako „tapering”. Żadnych długich wybiegań, odpoczywamy psychicznie i fizycznie, a treningi są krótkie i intensywne.

Tapering, czyli ostrzenie pazurów przed wyścigiem

Patrycji Wyciszkiewicz chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. To utytułowana i ambitna sprinterka, która startując na najwyższym poziomie nam, kibicom, dostarczyła wielu pięknych emocji. Dziś Patrycja walczy o powrót do najwyższej ligi i za główny cel […]

Na bieżni czuję się jak rekin na polowaniu. Patrycja Wyciszkiewicz nie tylko o powrocie do formy

Już za nieco ponad miesiąc krakowskie ulice wypełnią biegacze podczas 21. Cracovia Maratonu oraz towarzyszącemu mu sobotniemu Biegowi Nocnemu na 10 km. W tegorocznej edycji uczestnicy będą mieli okazję pokonać dystans w ekologicznych koszulkach technicznych […]

Pokonaj trasę 21. Cracovia Maratonu lub Biegu Nocnego na 10km w oficjalnej koszulce!