Trening > Teoria treningu > Trening
Ojcowie treningu: amerykańska szkoła biegania
Alberto Salazar. Fot. Getty Images
Amerykańskie biegi średnie i długie plasują się na świecie tuż za Kenią i Etiopią. Mimo afrykańskiej dominacji w ostatnich latach USA zdobywało medale imprez mistrzowskich na dystansach od 800 m do maratonu. Za ten stan rzeczy odpowiada bardzo zróżnicowana grupa trenerów, często mniej znanych kibicom i pochodzących z różnych krajów.
Amerykańska szkoła treningu to nie tylko Jack Daniels i Alberto Salazar, ale również Joe Vigil, Jason Vigilante, Vin Lananna, John Cook, Jerry Schumacher, James Li, Terrence Mahon czy Mark Wetmore. Są również inni. Stany Zjednoczone znane są z tego, że potrafią przyciągnąć i wykorzystać fachowców ze wszystkich stron świata. Amerykańska szkoła biegów to przykład pozytywnej mieszanki wszelkich możliwych wpływów treningowych.
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech tego systemu jest sport uniwersytecki. Praktycznie każdy zawodnik z amerykańskiej czołówki spędził kilka lat, startując w zawodach studenckich. Są między nimi również mistrzowie z innych krajów, ostatnio np. Sally Kipyego, kenijska srebrna medalistka biegu na 10 000 m z ostatnich mistrzostw świata. Sport studencki stawia biegaczom specyficzne wyzwania, bo sezon w nim trwa niemal przez cały rok, kolejno przełajowy, w hali i na stadionie.
Alberto Salazar znany był jako zawodnik o żelaznej psychice. Na metę docierał ledwie żywy. Fot. East News
Startów jest bardzo dużo i wymaga to odpowiedniego podejścia treningowego. Poza powszechnie znanymi elementami, stosowanymi na całym świecie, spotyka się też pewne odmienności. Pierwszą z nich jest amerykański tempo run, obcy dla kogoś wychowanego w polskiej kulturze treningowej. Jest to dość krótki, intensywny bieg ciągły, podobny do naszego BC3, ale stosowany przez cały rok i uważany za trening łagodny. Podczas gdy w Polsce mocny bieg ciągły uznawany jest za niemal ostateczność, trening, który stosuje się rzadko i tylko w okolicach szczytu formy, tak w USA jest podstawą treningu wytrzymałości już od najmłodszych lat. Pozwala na stopniowy wzrost wytrzymałości rok po roku, od poziomu zupełnie podstawowego aż po najwyższy wyczyn. Stosuje się go znacznie częściej niż treningi interwałowe czy szybkie odcinki, szczególnie u młodych biegaczy.
Co jednak ciekawe, ten bieg ciągły występuje w różnych postaciach, również jako… odcinki, biegane z założoną intensywnością. Celem tego treningu jest bardziej odpowiedź organizmu niż konkretna prędkość. To zupełnie obce Polakom założenie treningowe, bieg odbywa się ponad granicą komfortu i ma za zadanie uczyć mięśnie radzenia sobie z rosnącym poziomem kwasu mlekowego. Nie chodzi jednak o opisywaną przez wiele lat tolerancję mleczanową, czyli odporność na ból i zmęczenie. W ostatnich kilkunastu latach udowodniono, że powstający w czasie wysiłku kwas mlekowy może służyć również jako paliwo, dodatkowe źródło energii. Temu służą szybkie biegi ciągłe i przerywane.
Galen Rupp – jedna z najjaśniejszych gwiazd amerykańskiego biegania. Fot. PAP
Kolejnym zupełnie nieznanym u nas elementem treningu są wielokrotne starty. Zjawisko to wzięło się z potrzeby: zawody studenckie wymagają zdobywania jak największej liczby punktów na docelowych imprezach. Im więcej dany biegacz zajmie wysokich miejsc, tym lepsza pozycja drużyny uczelnianej. Niektórzy zaczęli więc startować nawet kilkukrotnie w ciągu jednego dnia i przypadkowo odkryli, że może to być bardzo dobry sposób na trening. Niektórzy zawodnicy potrafią w ciągu 3 dni zawodów mistrzowskich wystartować w 6 konkurencjach, wliczając w to eliminacje i finały! Ten sposób treningu bardzo lubi Alberto Salazar. Pod jego opieką biegacze typu Galen Rupp czy Alan Webb startowali np. na 800 i 1500 m, z krótką przerwą pomiędzy biegami. Albo na dystansie 1500 m i wkrótce potem 5000 m. Tego typu bodźce wykonywały nawet maratonki, np. Kara Goucher.
Ważnym elementem szkoły amerykańskiej są zawodowe grupy treningowe, w których najlepsi trenują po zakończeniu studiów. Można rzec, że od najmłodszych lat biegacze amerykańscy biegają w grupach treningowych: najpierw uczelnianych, potem zawodowych. Zalety treningu grupowego wychwalał już w latach 50. XX w. nasz Jan Mulak, poszło to jednak w zapomnienie. Amerykanie podobnie jak Kenijczycy starają się trenować razem i bardzo na tym korzystają.
Czołówkę biegaczy amerykańskich łączy jeszcze jedno. Pamiętają o najważniejszej zasadzie: trening biegów średnich i długich to cierpliwa i stopniowa praca, rozłożona na lata. Poprawa wytrzymałości to nie kwestia dni czy miesięcy. Czy trenują w górach Kolorado, czy w deszczowym Oregonie lub upalnej Florydzie, najlepsi zawsze o tym wiedzą.
[highlight highlightColor="highlight-blazeorange" ]Najważniejsi trenerzy:[/highlight] Jack DanielsAlberto Salazar
Joe Vigil
Jason Vigilante
Vin Lananna
John Cook
Jerry Schumacher
James Li
Terrence Mahon
Mark Wetmore [highlight highlightColor="highlight-pistachio" ]Zawodnicy:[/highlight] Galen Rupp
Alan Webb
Kara Goucher [highlight highlightColor="highlight-salmon" ]Charakterystyczny środek treningowy:[/highlight] Tempo run, wielokrotne starty
Marcin Nagórek, „Ojcowie treningu: Szkoła amerykańska. Międzynarodowy miszmasz”, Bieganie lipiec-sierpień 2012