Pomarańcze, czyli świąteczna rozkosz bez wyrzutów sumienia
Jeśli chwilowo macie dość porad w stylu: jak nie przytyć w święta, koniecznie przeczytajcie ten tekst. Jego główną bohaterką jest jej wysokość pomarańcza. Owoc, który od czasów PRL-u kojarzy się ze świętami Bożego Narodzenia, ma tyle dobroczynnych właściwości, że warto po niego sięgać także na co dzień.
Źródło witamin, dobry duch dla serca i innych mięśni
Po pierwsze: pomarańcza jest źródłem witaminy C (nie dość, że pomaga budować odporność, to jeszcze jest fantastycznym antyoksydantem!), ale także witamin z grupy B (konkretnie: B1, B6 oraz potrzebny nie tylko kobietom w ciąży kwas foliowy) i beta-karotenu, który bardzo służy naszej skórze. Zresztą, podobnie jak witamina A, którą również znajdziecie w pomarańczach. Co więcej? Wapń, czyli budulec naszych kości. Jest i potas – jeden z głównych pierwiastków, elektrolit, który kontroluje pracę serca i odpowiada za prawidłową masę mięśniową. Jeśli więc macie wahania lub zbyt wysokie ciśnienie krwi, pomarańcze to obowiązkowy składnik codziennego menu!

Znośna lekkość bytu w pomarańczowym kolorze
Pomarańcze mają jeszcze jedną ważną grupę prozdrowotnych właściwości. Znakomicie służą kontrolowaniu prawidłowej masy ciała, a mówiąc bardziej po ludzku: można je jeść niemal bezkarnie bez obawy o przytycie. Dlaczego? Ponieważ mają mało kalorii (ok. 47 kcal/100 g), za to dużo błonnika, który, jak powszechnie wiadomo, jest naturalną miotełką czyszczącą nasze jelita ze zbędnych złogów powstałych w procesie trawienia.
Przekonani? Mam nadzieję, że tak. Zatem… zamiast kolejnej porcji serniczka polecam Wam małą przekąskę na bazie pomarańczy. Może to być przystawka z jakąś odmianą sera (camembert, lazur, ser kozi, mozarella), orzechami, burakiem, szpinakiem czy kurczakiem. Możecie również potraktować je po prostu deserowo, jedząc w całości, wąchając, smakując… Na zdrowie!