Sinead Diver – biegowa supermama
43-letnia Sinead Diver z Australii nie szuka wymówek, dlaczego miałaby nie biegać szybko. Pracująca matka dwójki dzieci w zeszłym roku w Londynie przebiegła maraton w 2 godziny 24 minuty i 11 sekund, a przez pierwszą połowę dystansu odważnie prowadziła stawkę najmocniejszych na świecie Kenijek. Jej wynik w maratonie jest o dwie minuty szybszy niż rekord Polski.

Sinead przez całe życie uczyła się radzenia sobie z przeciwnościami. Urodzona w maleńkiej miejscowości Belmullet w Irlandii, pierwszą poważną przeprowadzkę przeżyła w wieku 17 lat, przenosząc się na studia do miejscowości Limerick. Studiowała na dwóch kierunkach – wychowaniu fizycznym oraz nauce języka angielskiego. Szybko zorientowała się jednak, że nie pasuje jej bycie nauczycielką. Ukończyła dodatkowo podyplomową informatykę i zaczęła pracować jako programistka. W wieku 29 lat wraz z mężem przeprowadziła się do Australii.
Tam jako 33-latka urodziła pierwszego syna i wtedy zaczęła biegać – żeby wrócić do wagi sprzed ciąży. 9 lat później zajęła 7. miejsce w najlepszym maratonie świata, a na listach obejmujących wyniki roczne z całej planety, obecnie zajmuje 41. miejsce, wsród gromady młodych Etiopek i Kenijek. 2:24:11 to czas nieosiągalny dla większości profesjonalnych, młodych zawodniczek, tymczasem Diver cały czas pracuje i wychowuje dwójkę dzieci.
Pod prąd
Wielkim plusem jej sytuacji był fakt, że Australijka od początku trenowała pod opieką profesjonalnego trenera. W lokalnym klubie biegowym zajmował się nią Tim Crosbie, w ostatnich latach trenuje pod opieką słynnego australijskiego szkoleniowca Nica Bideau. Szybko przechodziła kolejne szczeble biegowej kariery, trenując w klubie z coraz mocniejszymi grupami. Po dwóch latach treningu wygrała mistrzostwa Australii w półmaratonie, osiągając w Sydney czas 1:16:02. Diabelnie ambitna, cały czas chciała się poprawiać i nie przyjmowała do wiadomości, że zaczyna karierę wtedy, gdy inni zwykle już ją kończą. Zadebiutowała w maratonie w 2014 roku, po czeterech latach treningu, z czasem 2:34:15.
Wydawało się, że z takim czasem pobiegnie na Mistrzostwach Świata w Pekinie, ale Irlandia, której obywatelstwo cały czas posiada, nie chciała w składzie tak wiekowej i tak mało doświadczonej zawodniczki. Już po osiągnięciu przez Diver odpowiedniego wyniku Irlandzki Związek Lekkiej Atletyki podniósł minimum do poziomu 2:33:30, eliminując Diver ze składu. Waleczna biegaczka od razu złożyła podanie o wcielenie do reprezentacji Australii i wystartowała dla tego kraju.
Od tego czasu startuje cały czas jako Australijka, mimo że, jak mówi, w sercu wciąż czuje się Irlandką. Irlandzki Związek Lekkiej Atletyki pewnie pluje sobie w brodę, bo obecnie Sinead Diver coraz bardziej zbliża się do rekordu kraju (który nie będzie mógł już być uznany). W 2015 roku zajęła w mistrzostwach świata 21. miejsce, dwa lata później dwudzieste, a za rok, jako 43-latka, prawdopodobnie zadebiutuje w igrzyskach olimpijskich. 2:24:11 to minimum kwalifikacyjne osiągnięte z dużym zapasem.
W sile wieku
Trening Australijki oparty jest przede wszystkim na mocnych fundamentach na krótkich dystansach. Przed okresem przygotowawczym do Londynu poprawiła życiówki na 5000 metrów (15:23,65) oraz 10 000 metrów (31:50,98). W okresie, gdy nie trenuje do maratonu, biega od 80 do 100 kilometrów w tygodniu. W szczycie maratońskiej pracy dochodzi do 180 km tygodniowo. Cały czas pracuje zawodowo.
Miała okresy, gdy były to tylko trzy dni w tygodniu, obecnie pracuje 5 dni w tygodniu od 11 do 17. To, jak mówi, pozwala jej na poranny trening z grupą. Dodatkowo wraz z mężem wychowuje dwójkę dzieci, w wieku 9 i 6 lat. To oznacza, że trening i życie codzienne organizuje wokół aktywności dzieci. Do treningu stara się wplatać elementy siłowe, ale zwykle ma na to niewiele czasu. „Chciałabym pochodzić na jogę czy pilates, ale czas mi na to nie pozwala” – mówi Australijka.
Sinead Diver jest cały czas optymistycznie nastawiona co do swojej biegowej przyszłości. Uważa, że już teraz jest w stanie pobiec wynik rzędu 2:23 czy 2:22. „Wszyscy pytają mnie o wiek, a przecież mam tylko 42 lata, a nie 92” – mówiła w zeszłym roku z uśmiechem.