Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
Zawodnik kontra amator – pływanie w triathlonie
Fot. pixabay.com
Swobodny dostęp do informacji w ostatnich czasach sprawił, że łatwo podpatrzeć, jak trenują najlepsi sportowcy. Podziwiamy wybitnych zawodników i staramy się naśladować ich metody, bo skoro im udało się wejść na szczyt, to znaczy że coś muszą robić dobrze.,
Kiedy jednak amator próbuje skopiować plan treningowy zawodowca i zaadaptować go do swoich potrzeb, pojawia się problem. Często cała sytuacja kończy się frustracją i przylepianiem sobie etykiet „beztalencie”, „nieskoordynowany”, „mięczak”, i tym podobnych, podczas gdy już wyjściowe założenie było błędne. Trening doświadczonych zawodników może bowiem w ogóle nie mieć wspólnych punktów z treningiem amatora, a dobór metod powinien zależeć od konkretnej sytuacji i potrzeb.
Pułap startowy
Rzecz w tym, że trening zawodowców jest swoistym „przedłużeniem” treningu dzieci. Dzieci w swoim rozwoju muszą przejść wiele szczebli kariery sportowej, zanim stają się zawodnikami, których wyniki podziwiamy w mediach. I nawet wtedy (choć może jest to dość niepopularna opinia) podlegają zasadom selekcji naturalnej. Z reguły w sporcie na wysokim poziomie zostają tylko ci najzdolniejsi, którzy nie potrzebują zbyt dużo czasu na poznawanie niuansów danej dyscypliny i wszystko przychodzi im ze względną łatwością. Pozostali rezygnują lub zmieniają dyscyplinę. Zawodnicy, których podglądamy, dysponują więc zupełnie innym zestawem umiejętności i zupełnie innymi warunkami fizycznymi niż amatorzy. Dlatego potrzebują też zupełnie innych środków. Co więcej, początkujący dorosły startuje również z całkowicie innego pułapu niż nawet początkujące dziecko. Winowajcą jest tu między innymi tryb życia, często siedzący, z ograniczoną ilością ruchu w ciągu dnia. Powoduje to wiele problemów cywilizacyjnych, które kumulują się latami i których potem bardzo trudno się pozbyć. Te problemy u dzieci w ogóle nie występują, ale w treningu dorosłego trzeba je koniecznie uwzględnić.
Problemy dorosłości
Jedną ze sprawdzonych metod na „dobranie się” do tych problemowych miejsc jest trening uzupełniający. Mam na myśli działania, które dość mocno wykraczają poza klasyczne rozumienie treningu siłowego. Celem takiego treningu nie powinno być wyłącznie rozwijanie siły mięśniowej (choć jest to jeden z ważnych celów), ale przede wszystkim kompleksowe podejście do ruchowości człowieka. Bardzo uogólniając jest to po prostu usprawnianie ciała i zwiększanie repertuaru ruchowego. W takim procesie w pierwszej kolejności kładzie się nacisk na elementy, które są bardzo specyficzne dla głównej dyscypliny. Jednocześnie jednak nie zapomina się o elementach mniej ważnych, związanych bardziej z ogólną sprawnością ruchową. W tym ujęciu sprawność człowieka można porównać do piramidy – im szerszą mamy podstawę, tym wyżej i stabilniej możemy budować.
Póki co wszystko brzmi pięknie w teorii, ale trening uzupełniający to przede wszystkim praktyka. Opiera się głównie na diagnozie problemów i znajdowaniu zestawów narzędzi, które w jak najkrótszym czasie przywrócą potrzebną sprawność ruchową.
Trening w praktyce
Przykładowym problemem, z którym spotykamy się cały czas w treningu dorosłych pływaków i triathlonistów jest brak mobilności ramion nad głową. Wynika to między innymi z braku potrzeby unoszenia rąk w ciągu dnia (jedyna sytuacja, w której jest to obecnie potrzebnie, to wkręcanie żarówki). Niedostatki zakresu ruchu przekładają się znacząco na umiejętność pływania, co wiedzą wszyscy ci, którzy mają problemy z prostowaniem ramienia przed głową w wodzie. Próbując poprawiać ten element wyłącznie podczas treningów pływania, żeby zobaczyć jakiekolwiek efekty, musimy pogodzić się z przedziałem czasowym rzędu kilku miesięcy. W wielu przypadkach jest to nawet kilku lat. Lecz na to po prostu nikomu nie wystarczy cierpliwości. I właśnie w tym miejscu wkracza trening uzupełniający, który sam w sobie zawiera narzędzia znacznie skuteczniejsze i zdolne naprawić wspomniany problem w ułamek normalnie potrzebnego czasu. We wspomnianym przypadku rolę centralnego ćwiczenia naprawczego może pełnić na przykład wiszenie (na drążku, na kółkach, na linie, itp.) i powiązane z nim ćwiczenia. Różne warianty tego samego ćwiczenia budują dużo większą sprawność niż powielanie jednej wersji przez cały czas. Dodatkowo w tzw. „trudnych przypadkach” można pokusić się o wprowadzenie jeszcze bardzo specyficznych ćwiczeń izolujących konkretne osłabione mięśnie, które nie reagują wystarczająco mocno na zadane obciążenia. Takie kompleksowe podejście nie ogranicza się wyłącznie do kształtowania konkretnej cechy ruchowej i oprócz pasywnego zakresu ruchu buduje również siłę i kontrolę motoryczną w pożądanym zakresie.
Innym często spotykanym przykładem mogą być braki w ruchomości nóg, szczególnie w stawach biodrowym i skokowym, z których wynika wiele dolegliwości bólowych. Boryka się z nimi wielu triathlonistów i biegaczy, o kolarzach już nawet nie wspominając. Dobrze jeśli takie sygnały kończą się wizytą u fizjoterapeuty, ale nawet najlepsza rehabilitacja będzie nic nie warta, jeśli nie ma kontynuacji. Trening uzupełniający może być ciągiem dalszym takich wizyt, a każde ćwiczenia rehabilitacyjne mogą stać się ćwiczeniami o charakterze bardziej siłowym, pod warunkiem, że ich podstawowe wersje zostały opanowane do perfekcji. W wielu przypadkach dolegliwości związane z małą mobilnością nóg można naprawić ucząc się poprawnego przysiadu. Od razu zaznaczam, że na tym etapie nie interesuje nas przysiad z obciążeniem. Chodzi raczej o odzyskanie utraconej umiejętności tak samo naturalnej dla człowieka jak stanie i leżenie. Nauka przysiadu będzie niejako przy okazji wymuszała uporanie się z problemowymi miejscami. Część z tych problemów rozwiąże się poprzez samo doskonalenie przysiadu, do części z nich będzie trzeba podejść w specjalny sposób.
Samo trenowanie triathlonu nie jest w stanie dobrze przygotować dorosłego amatora do wymogów, jakie ta dyscyplina przed nim stawia. Zaszłości mniej aktywnego życia potrafią odcisnąć swoje piętno i skutecznie przeszkadzać we wskoczeniu na wyższy poziom sportowy. Dlatego też oprócz „normalnych” treningów, warto zastanowić się nad jakąś formą treningu uzupełniającego, który miałby usprawniać organizm i likwidować słabe strony. Wbrew pozorom nie musi się to koniecznie odbywać jako odrębne jednostki treningowe. Równie dobrze można próbować wplatać ćwiczenia korygujące podczas rozgrzewki, rozluźnienia czy nawet w trakcie treningu. Niezależnie od metody, cel działań jest jeden – uzyskanie lub odzyskanie jak największej wszechstronności, na bazie której można potem bez przeszkód budować świetne wyniki sportowe. Również te amatorskie.
Artykuł pochodzi z magazynu „Triathlon”, będącego częścią miesięcznika „Bieganie”, październik 2014
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.