Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt > Buty do biegania > obuwie treningowe > Slider > Sprzęt
Saucony Triumph 22: codzienność w dobrym stylu i w swoim tempie [TEST]
O butach do biegania powiedziano już chyba wszystko. Mają być wygodne, pasujące do naszej stopy, ładne, przystępne cenowo i trwałe. Święty Graal? Niekoniecznie. Ale poszukiwania butów idealnych nadal trwają, a na naszej liście tym razem znalazł się Saucony Triumph 22. Jak sprawdza się na co dzień? Przeczytajcie.
Z modelem Triumph amerykańskiej marki Saucony mam do czynienia po raz pierwszy. Do tej pory biegałam w Saucony Ride 16, które podpasowały mi tak bardzo, że stały się obuwiem pierwszego wyboru do podstawowych jednostek na więcej niż półtora roku. Do Triumpha 22 podeszłam więc z ciekawością. Byłam otwarta na to, co może mi zaoferować jeden z najbardziej uniwersalnych modeli na rynku.
Saucony Triumph 22 – codzienny komfort
Zacznę od plusów. But jest naprawdę wygodny. Pluszowy, mięsisty, z systemem wspierającym piętę (co docenią zwłaszcza początkujący biegacze) i przede wszystkim szeroki. Miejsca na palce tu nie pożałowano, zresztą, cała konstrukcja jest z tych raczej szerszych niż węższych.
Widać to i czuć od pierwszego kroku, ponieważ but charakteryzuje się szeroką podstawą, dającą stabilność na różnego typu nawierzchniach. Podczas testów biegałam i na asfalcie czy tartanie, i na chodnikach czy szutrowej ścieżce. Wszędzie czułam pewność, że stopa mi nie ucieknie, nie poślizgnę się nawet na wilgotnym podłożu.
Głównym powodem tego jest zastosowanie w podeszwie zewnętrznej gumy węglowej XT-900. Daje nam ona nie tylko przyczepność, ale i trwałość. To ważne, gdy mówimy o bucie do pokonywania wielu kilometrów w ciągu tygodni i miesięcy.
Pianka ma znaczenie
W Triumph 22 mamy do czynienia ze znaną i lubianą pianką PWRRUN PB, czyli perełkową mieszanką polimerów PEBA, PWRRUN PB, która jest o połowę lżejsza od pianki EVA i wyjątkowo sprężysta (88% zwrotu energii). Została zaprojektowana z piankowych kulek, dzięki czemu jest jeszcze bardziej responsywna i amortyzowana przy różnych prędkościach. To dobra wiadomość w sytuacji, jeśli będziemy rozpatrywać Saucony Triumph 22 jako buty na codzienne treningi w tempie regeneracyjnym.
Tu większą od możliwości rozwijania większego tempa rolę odgrywa amortyzacja jako patent na ochronę naszych stawów, mięśni i ścięgien, w ten sposób – oczywiście wespół z dobrym treningiem uzupełniającym i udoskonalaną techniką biegu – zmniejszając ryzyko kontuzji i przeciążeń wynikających chociażby z dużego kilometrażu.
Z każdym kolejnym treningiem w nich przekonywałam się, że but jest dość uniwersalny. Pobiegałam w nim nie tylko zwykłe wybiegania, ale i przebieżki na tartanie czy bieg z narastającą prędkością. Dały radę! i, co najważniejsze, komfort biegania.
Kolor nie biega, ale oko wyłowi szczegóły
Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, gdy wyjęłam Triumphy z pudełka, brzmiała: ale ładne! I nie chodziło tylko o “smerfowy”, mocno wyrazisty kolor niebieski. Szczegóły, na które zwróciłam uwagę – poza charakterystyczną, wysoką pianką – to głównie gruby, pluszowy język. Ale także mocny zapiętek ze wsparciem, gęsto tkana cholewka i lubiany przeze mnie, solidny system wiązania. Po raz kolejny mogę napisać: Saucony, robicie to dobrze!
Po kilku tygodniach testów stwierdzam, że choć ten gruby zapiętek nie stanowi dla mnie problemu, tak pozostanę jednak fanką bardziej minimalistycznych języków oraz cholewek z większą ilością przewiewnej siateczki. Gęsto tkana dzianina ładnie i starannie wygląda i na pewno wiąże się z większą trwałością, niemniej osobiście preferuję modele bardziej odprowadzające wilgoć na zewnątrz. Biorąc jednak pod uwagę jesień czającą się za progiem, myślę, że but sprawdzi się spokojnie w nowym sezonie treningowym.
Dla kogo Saucony Triumph 22?
Przede wszystkim dla osób, które mają w planach pokonywanie wielu kilometrów na spokojnych treningach. Szczególnie tych, którzy ważą nieco więcej lub wracają do biegania po kontuzji. But da wam wsparcie i stabilność kroku i nie będzie kusił do zbyt szybkiego rozwijania prędkości. Z wyboru będą również zadowoleni biegacze o szerszej stopie. W tym modelu bowiem jest całkiem sporo miejsca na palce, przy zachowaniu dobrego trzymania pięty.
Podsumowując
Saucony Triumph 22 to but, który sprawdzi się w treningu maratońskim, ale przy założeniu, że chcemy biegać wolno. Do szybszych lub bardziej złożonych jednostek poleciłabym raczej “brata” z linii Ride. Dodatkowo słowo do osób wrażliwych na wysokie temperatury: większy komfort będziecie mieli, gdy upały nieco zelżeją. Ale od siebie dodam jeszcze jedno. Czasem jest tak, że mimo najlepszych chęci producenta, but nie chce się nam ułożyć na stopie i nawet po przebiegnięciu kilkudziesięciu kilometrów czujemy jakiś dyskomfort. Miewałam tak w kilku modelach w swojej biegowej historii. Czasem odczucia te w miarę upływu kolejnych tygodni i wybieganych kilometrów przeplatały się od miłości do nienawiści. Z Saucony Triumph 22 polubiliśmy się od pierwszego założenia. I choć wybierałam go głównie na wolniejsze wybiegania o charakterze regeneracyjnym, to muszę przyznać, że bieganie w nich na co dzień było w pełni komfortowe. I za to te smerfowe butki mają u mnie plusa.
Sprawdź bieżącą cenę Saucony Triumph 22.
Ocena redakcyjna:
ZOBACZ TEŻ: Recenzja Saucony Endorphin Speed 4 [TEST]
Artykuł powstał w wyniku współpracy z marką Saucony. Jednocześnie zapewniamy, że recenzja jest obiektywną opinią redakcji.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.