fbpx
Ola Jakubczak i Dorota Gruca w Las Cruces

Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie

„Na mocne bieganie reagowałam wymiotami”. Wywiad z Dorotą Grucą

Ola Jakubczak i Dorota Gruca w Las Cruces

Ola Jakubczak i Dorota Gruca w Las Cruces Fot. Marcin Nagórek

5 grudnia 2010 był w życiu Doroty Grucy wyjątkowy. Tego dnia wygrała maraton w Las Vegas, skończyła 40 lat i… karierę sportową. To jedna z najlepszych i najmniej znanych polskich zawodniczek ostatnich lat.

Rekordzistka Polski na dystansie 10 000 m (31:52,11, przyp red. w 2013 roku pobiła go Karolina Jarzyńska uzyskując czas 31:43,51 w Ostravie), olimpijka z Pekinu, legitymująca się znakomitym rekordem życiowym w maratonie 2:27:46. Od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, przez co jej kontakt z krajowymi sympatykami biegania jest ograniczony. Rozmawialiśmy z zawodniczką w kilka dni po zakończeniu przez nią kariery.

Pani Doroto, kiedy podjęła Pani decyzję o zakończeniu kariery? Bo po październikowym maratonie w Dębnie się na to nie zanosiło.

– W moim przypadku to zakończenie pewnego etapu w życiu. Bieganie zajmowało w nim główne miejsce dość długo – 25 lat, z czego 15 to bieganie profesjonalne. A pierwsza myśl, aby z tym skończyć, pojawiła się zaraz po igrzyskach olimpijskich. Brak chęci, celów sportowych, wyczerpanie organizmu – to były pierwsze sygnały. Prawdę mówiąc, ostatnie dwa lata to była męczarnia. W zasadzie to próbowałam skończyć biegać, ale… nie mogłam bez tego żyć. Ja po prostu byłam – i dalej jestem – od tego uzależniona.

Prawda jest jednak taka, że moje ciało dawało mi sygnały, że potrzebuje odpoczynku, a na każdy mocny akcent treningowy reagowałam alergią skórną albo wymiotami. Nie byłam w stanie znieść fizycznego bólu, który towarzyszył wysiłkowi, więc zmniejszyłam obciążenia o 20%. No i w końcu decyzja zapadła – kończę karierę na swoje 40. urodziny. Ale skłamałabym gdybym powiedziała, że nigdy więcej nie wrócę do biegania. Wrócę, ale musi nadejść ten właściwy czas, bo wciąż wierzę, że mam coś jeszcze do zrobienia i mam jeszcze swoje małe marzenia sportowe.

Koniec kariery to nie koniec życia. Co teraz? Dalej sport?

– Teraz jest ten czas, aby się zatrzymać, podsumować to co było i zaplanować tę drugą połowę. Cele mam teraz bardziej prywatne i mam nadzieję, że nie jest jeszcze na nie za późno. Za jakiś czas pewnie poczuję przypływ energii i będę mogła sobie zaplanować ciekawe zajęcia fizyczne, które do tej pory były dla mnie zakazane.

Planuje się Pani związać na stałe z Ameryką? Czy jednak powrót do Polski?

– Ameryka zauroczyła mnie 12 lat temu i wciąż ciągnie mnie w te strony. Dużo sie tutaj nauczyłam, poznałam ciekawych ludzi, tutaj mam moich prawdziwych przyjaciół. Wciąż się tutaj uczę i rozwijam, a dla mnie to jest najważniejsze. Moje motto brzmi: „kto się nie rozwija ten się cofa”. Nie wykluczam, że kiedyś przyjdzie czas na naukę młodszego pokolenia. Ale w tej chwili czuję, że pod względem sportowym i prywatnym USA to właściwe miejsce dla mnie.

Jaki był jeden, najprzyjemniejszy moment w karierze?

– Kariera była długa, obfita w sukcesy i niezapomniane chwile, ale najprzyjemniejsze chwile przeżyłam podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, o które tak bardzo walczyłam. Te trzy tygodnie w wiosce olimpijskiej, otwarcie i zakończenie igrzysk oraz start w maratonie będę pamiętać do końca życia.

A największy niedosyt?

– Zawsze marzyłam o wygraniu dużego maratonu i tego mi brakuje w moich osiągnięciach. A byłam kilka razy bardzo blisko – choćby w 2007 r. w Amsterdamie, gdzie zajęłam drugie miejsce. Ale wierzę, że jeszcze nie wszystko stracone.

Czy spodziewa się Pani, że któraś z młodszych dziewczyn będzie w stanie w najbliższym czasie zbliżyć się do Pani osiągnięć w maratonie czy na 10 km?

– Każdego roku pojawiają sie nowe talenty, które mogłyby biegać w granicach rekordów Polski, ale wszystko musi się zgrać w czasie, być poprzedzone odpowiednim treningiem, idealnym startem i wiarą w sukces. Chojecka, Frankiewicz, Jarzyńska to dziewczyny z dużym potencjałem i prywatnie uważam, że to większe talenty ode mnie. Wszystko przed nimi. Szkoda tylko, że takich dziewczyn jest coraz mniej. Biegi długie w Polsce kuleją, a bez konkurencji trudno o dobre wyniki. Przypomnę, że większość polskich biegaczek ma rekordy życiowe po prowadzonym przeze mnie biegu. A ja zawsze chciałam szybko biegać i bić rekordy, nie bałam się przegrać, bo liczył się tylko czas na mecie.

Jak wygląda pani życie w USA?

– Życie w Ameryce niczym nie rożni się od życia w Polsce – tak samo muszę zarabiać i płacić rachunki, jedyna różnica to trochę więcej optymizmu wokoło. Uśmiechnięta sprzedawczyni to miły widok, zaręczam. Oczywiście więcej jest tu słońca – ponad 300 dni w roku. To daje mi dużo energii. Ponieważ mieszkam w małej miejscowości Las Cruces, to nie mam dużego kontaktu z profesjonalnym sportem. Oczywiście poza startami. Szczerze mówiąc, bardzo mi tego tutaj brakuje, bo lubię konkurencję – to mnie motywuje do pracy – więc chętnie widziałabym tutaj naszych sportowców, choćby na małą aklimatyzację przed wyższymi górami w Albuquerque czy Boulder. Praktycznie nie ma tu zimy, a temperatura jest o 10 stopni wyższa od tej w Albuquerque w ciągu całego roku. Wysokość 1250 m n.p.m. jest dobra dla początkujących biegaczy. Dzisiaj w południe mamy 15 stopni, a w moim organicznym ogródku mam szpinak, sałatę i buraczki, które posiałam 1 listopada. W lecie mam wokół domu małe zoo – jaszczurki, węże, skorpiony, tarantule, modliszki, koliberki i co tam jeszcze. W dodatku wokół jest wiele atrakcji turystycznych: gorące źródła mineralne, białe piaski, granica z Meksykiem blisko, więc jest nawet coś dla odważnych, którzy nie boją się mafii. Serdecznie zapraszam.

Proszę opowiedzieć nam w kilku słowach o swoim ostatnim maratonie.

– Mój ostatni start w Las Vegas zakończył się zwycięstwem i wspaniałym dla mnie prezentem urodzinowym. Po przyjeździe okazało się, że nie będzie tu dla mnie konkurencji i wszystko zależy ode mnie. Czułam sie dobrze, więc rozpoczęłam maraton na czas 2:40. Start był na wysokości 650 m n.p.m., potem zbieg do 620 m, główna aleja Las Vegas, nawrót i około 16. kilometra pod górę na 700 m. Potem nieciekawe tereny, dużo zakrętów poza miastem. Po 32 km odnowiła mi się kontuzja uda , nerw kulszowy nie wytrzymał drugiego maratonu i zerwałam jakieś ścięgno. W efekcie nie obyło się bez przerwy na rozciąganie i zawieszanie na drzewie. Modliłam się tylko, żeby ukończyć bieg. Tempo oczywiście spadło i dobiegłam do mety dosłownie na jednej nodze. Podsumowując ten start, powiem tylko, że najważniejsze jest zwycięstwo. Ja przez ostatnie lata nie wygrałam żadnego ważnego biegu, a teraz to moja czwarta wygrana z rzędu: 15 km w Tarnobrzegu, mistrzostwa Polski w Dębnie, 10 km w Phoenix i wreszcie maraton w Las Vegas. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego zakończenia tej kariery.

Dziękujemy za rozmowę.

– Ja również dziękuję i świątecznie pozdrawiam wszystkich czytelników BIEGANIA.

Rozmawiał: Marek Tronina, Bieganie styczeń-luty 2011

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
mm
Marek Tronina

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Salomon Ultra Glide 3

Testowany przeze mnie model Salomon Ultra Glide 3 to propozycja, która ma zagwarantować niesamowity komfort podczas długich biegów, nawet w trudnym terenie. Stabilne, dobrze pochłaniające wstrząsy i inspirowane uznaną linią S/lab, ale dostępne w bardziej […]

Salomon Ultra Glide 3 – test bez litości jednego z najbardziej komfortowych modeli terenowych

Startują zapisy na wyjątkowy bieg na dystansie 10 km, który zostanie przeprowadzony równoleglez 47. Nationale-Nederlanden Maratonem Warszawskim – Nice To Fit You Warszawską Dychę.28 września 2025 roku Warszawa po raz kolejny stanie się biegowym centrum […]

Ruszają zapisy na Nice To Fit You Warszawską Dychę. Poczuj atmosferę Wielkiego Biegu!

Nieprzerwany maraton codziennych obowiązków i chroniczny brak czasu odbijają się na poziomie energii. Szacuje się, że nawet co czwarta osoba dorosła doświadcza spadków energii w ciągu dnia, które utrudniają koncentrację i wpływają na wydajność wykonywania […]

Co zrobić, żeby mieć więcej energii? Sposoby na zmęczenie i senność 

19. edycja Maratonu Sztafet zbliża się wielkimi krokami. Wydarzenie odbędzie się 24 maja 2025 roku na warszawskiej Kępie Potockiej. Drużynowy bieg w formule ekidenu to wyjątkowa okazja, by wspólnie z zespołem z pracy, przyjaciółmi albo […]

Trwają zapisy na Maraton Sztafet – ostatnie wolne miejsca startowe!

Już 8 czerwca br. biegacze po raz siedemnasty wyruszą na trasę Biegu Ursynowa. Trasę uważaną przez wielu za idealną do bicia rekordów życiowych na dystansie pięciu kilometrów. Bieg Ursynowa jest od lat jednym z ważniejszych […]

Najszybsza „piątka” w mieście. Trwają zapisy na 17. Bieg Ursynowa

Saucony zaprezentowało niedawno najnowszą odsłonę swojego podstawowego buta treningowego, czyli Ride. To już 18. generacja tego modelu. Chociaż o wrażeniach z testu wypadałoby napisać dopiero na końcu, by potrzymać Was nieco w niepewności, to w […]

Saucony Ride 18: Idealny towarzysz treningów i zawodów! [test]

Plan treningowy na wynik 3:50 to propozycja dla początkujących średniozaawansowanych biegaczy, którzy mają za sobą półmaraton pokonany w czasie poniżej 2 godzin i szykują się do debiutu w maratonie lub są już na poziomie pozwalającym […]

Plan treningowy do maratonu na wynik 3:50 [20 tygodni]

Do realizacji planu można przystąpić w zasadzie z marszu, mając na koncie kilka tygodni w miarę regularnych treningów biegowych, pod warunkiem, że jest się w stanie przebiec 10 km w czasie poniżej 55 minut. Plan […]

Plan treningowy do maratonu na wynik 3:40 [20 tygodni]

Wygraj pakiet startowy na jeden z najpiękniejszych półmaratonów świata!
Weź udział