Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia
Polacy na Gore-tex Transalpine Run – ośmioetapowym wyścigu biegowym w Alpach
31 sierpnia, w sobotę ruszyła 9. edycja Gore-tex Transalpine Run, jednego z najpiękniejszych etapowych wyścigów biegowych na świecie. Uczestnicy wyruszyli z Oberstdorfu w Niemczech, pobiegną przez Austrię, Szwajcarię do Włoch. Trasa liczy łącznie 260 km, około 15 000 metrów podejść i 14 500 metrów zbiegów. Jest pięknie i trudno. W Alpach ściga się pięcioro Polaków.
Podczas pierwszego etapu 9. edycji Gore-tex Transalpine do pokonania było 35 kilometrów, na których trzeba było się wspiąć łącznie o 2083 metry, było też stosunkowo mało, bo tylko 1469 metrów zbiegów. Pogoda była bardzo dobra do biegania, niezbyt ciepło, słonecznie, dzięki czemu można było popodziwiać alpejskie widoki. Biegacze wystartowali o godzinie 10 w niemieckim Oberstdorfie, znanym fanom skoków narciarskich, kończyli w austriackim Lech, kurorcie narciarskim, dla tych, którzy zamiast oglądać skoki – wolą pojeździć.
Po 1. etapie Magda Ostrowska-Dołęgowska i Krzysiek Dołęgowski byli na 6. miejscu, po 2. na 8. Marcin Świerc i Piotr Hercog pierwszy etap ukończyli jako 7 zespół, krótki 25-kilometrowy etap skończyli jako 6 team w kategorii MEN. Na Gore-tex Transalpine Run jest jeszcze jeden Polak, startujący z Brytyjką w teamie Carnethy – Konrad Rawlik. Drugi etap skończyli jako drudzy w MIX-ach.
31 sierpnia: Oberstdorf – Lech am Arlberg
34,6 km, 2083 m w górę, 1469 m w dół
Magda Ostrowska-Dołęgowska:
Dzisiejszy dzień zaczęliśmy dosyć spokojnie, nie obyło się oczywiście bez nerwów, szarpania tempa, poddawania się rywalizacji na podejściach czy zbiegach. Zwłaszcza gdy patrzyliśmy jak przed nami ktoś bardzo sobie nie radzi, że można iść za nim spokojnymi krokami. Zbiegi były naszą mocną stroną, zwłaszcza te techniczne. Nogi jeszcze świeże. Na Gore-tex Transalpine Run ludzie pędzą jak szaleni na pierwszych kilometrach. Z niedowierzaniem patrzyłam na GPS, który mówił, że biegniemy po 5:15, a nawet po 4:50, a mieliśmy wrażenie jakbyśmy ledwie się toczyli. Ludzie wyprzedzali nas jak furmankę. Potem przez długi czas musieliśmy przedzierać się przez tłumy słabnących ludzi na podejściach żeby znaleźć swoje miejsce. Z każdym następnym dniem będzie coraz trudniej, pamiętam to z ubiegłego roku. Będą nas boleć nogi. Już na pierwszym etapie do butów wpadły mi drobne kamyki i zrobiły mi dwa duże pęcherze pod piętami. Czułam tę dodatkową, bolesną amortyzację na zbiegach, czekałam aż popękają. Niestety okazały się siedzieć głębiej i wymagały przebijania. Ku naszemu zaskoczeniu, byliśmy na 6. miejscu w MIX-ach. To niedobrze, powinniśmy byli jednak pobiec pierwszy etap spokojniej.
1 września: Lech – St. Anton
24,7 km, 1899 m w górę, 2040 m w dół
Magda Ostrowska-Dołęgowska:
25 kilometrów – to nie jest dystans, na którym czujemy się dobrze. Im dłużej – tym lepiej, bo mamy zwykle czas na to żeby dogonić trochę teamów. Gdy etap jest dłuższy zwykle zyskujemy pod koniec, jeśli jest „tylko” 25 km strategia kamikadze, przyjmowana przez większość zespołów ma duże szanse powodzenia. Drugie podejście, niepozorne, bo teoretycznie mające „tylko” 600 metrów okazało się bardzo wymagające. Był fragment, na którym trzeba się było troszkę powspinać na nogach i rękach, wyżej krajobraz zrobił się jak na księżycu. Szare skały, piargi, zanikająca ścieżka. To wszystko zasnute chmurami, które raz na jakiś czas odsłaniały potężne, zębate granie. Piękne widoki, jeśli ktoś miał siłę żeby na nie popatrzeć. W ubiegłym roku prawie takich nie było. Trasa jest dużo bardziej malownicza. Pięty, z których wczoraj spuszczałam płyn bolały dziś bardzo na zbiegach. Gdy zaczął się długi zbieg, druga największa trudność dzisiejszego dnia – od razu czułam, że to będzie gehenna. Najgorzej było na łatwych technicznie, stromych drogach żwirowych, doprowadzonych do górnych stacji kolejek, wyciągów czy co tam jeszcze mają. Stopy paliły jak przypiekane ogniem. Mimo to – dzień był piękny.
Przed nami jeszcze 6 etapów, zabawa się dopiero zaczyna, choć pierwsze dni już dają się we znaki. Trzymajcie kciuki!
2 września etap z St. Anton do Samnaun w Szwajcarii
38,4 km, 2975 m pod górę, 2431 w dół.
Więcej informacji można znaleźć na stronie organizatora: www.transalpine-run.com