Wydarzenia > Nadchodzące imprezy > Wydarzenia
Analiza trasy 41. PZU Maratonu Warszawskiego. Sprawdź gdzie zwolnić, a gdzie przycisnąć
Tegoroczna trasa maratonu została poprowadzona tak, aby umożliwić uzyskanie wartościowych czasów, a jednocześnie pokazać biegaczom najbardziej atrakcyjne części Warszawy. W niewielkim stopniu, głównie kosmetycznie, różni się od tej, na której rozegrano Maraton w zeszłym roku. Nieco inaczej poprowadzono poszczególne kilometry, ale odwiedzamy te same ulice.
Start biegu odbywa się na ulicy Konwiktorskiej, mającej prawie 250-letnią historię. Maratończycy ruszą sprzed stadionu warszawskiej Polonii. Biegniemy w kierunku pomnika Poległych i Pomordowanych na Wschodzie, który będzie można zobaczyć po 300 metrach po lewej stronie. Zaraz za pomnikiem i za hotelem Ibis skręcamy w prawo w szeroką i długą ulicę Andersa, która za wiaduktem kolejowym przechodzi płynnie w Mickiewicza. Poza wiaduktem ten etap biegu jest płaski, a na ulicy Mickiewicza prowadzi pośród drzew. Po 1,5 km biegu przebiegamy środkiem placu Inwalidów, nazwanego tak dla uczczenia inwalidów I wojny światowej. Chwilę później jesteśmy na drugim wielkim planu Żoliborza – placu Wilsona. Po prawej stronie można obejrzeć zieleń pięknego Parku Stefana Żeromskiego. Za nim skręcamy w prawo w ulicę Krasińskiego i trasa zaczyna lekko opadać, stopniowo przechodząc w duży zbieg. Na tym etapie, między drugim a trzecim kilometrem, za parkiem, można po prawej stronie zobaczyć fragment willowej zabudowy Żoliborza.
Krótko przed trzecim kilometrem, tuż za zbiegiem, skręcamy łukiem w prawo i wybiegamy na szeroką arterię – Wybrzeże Gdyńskie, prowadzące wzdłuż Wisły w kierunku centrum. To jeden z najważniejszych ciągów komunikacyjnych Warszawy, część tzw Wisłostrady, ciągnącej się przez ponad 20 kilometrów. Tuż za czwartym kilometrem skręcamy ponownie w prawo, za Cytadelą, wybudowaną w czasach carskich, na której stokach dokonywano egzekucji polskich patriotów. Po upadku powstania listopadowego twierdza miała służyć wojskowej kontroli nad niepokornym polskim miastem. Trasa zaczyna prowadzić lekko pod górkę, ale na tym etapie trasy nie ma to większego znaczenia. Po 200-300 metrach skręcamy w lewo, w ulicę Zakroczymską, gdzie przebiegamy pod trzema małymi mostami. Następnie dość nieprzyjemnym ślimakiem pod górkę wbiegamy na Most Gdański i po 5 kilometrach biegu oraz zwiedzeniu Żoliborza ponownie mijamy Wisłę. Ten etap trasy powinien być łatwy, a widoki sprzyjają relaksacji i rozluźnieniu w biegu.
Prosta na moście i za nim ma prawie dwa kilometry, a na jej końcu siódmy kilometr i skręt w prawo w ulicę Namysłowską. Przebiegamy obok zoo i przez następne cztery kilometry krążymy po warszawskiej Padze. Biegnąc ulicą Okrzei, a potem Jagiellońską, można po obu stronach drogi zauważyć stare kamienice, nadające Pradze lokalnego kolorytu. Na tym etapie trasa jest płaska, a ulica lekko się wije. Dobiegamy do Stadionu Narodowego, a chwilę za nim czeka nas nawrót. Lekki podbieg czeka dopiero przed mostem Świętokrzyskim, o pięknej konstrukcji, podtrzymywanej 48 potężnymi linami. Tuż przed mostem mijamy 13. kilometr i na tym etapie bieg cały czas powinien być łatwy i przyjemny.
Przebiegamy most i biegniemy cały czas prosto, trasa prowadzi lekko w dół i można się tu rozpędzić. Trzeba jednak uważać – to jeszcze za wcześnie na tempowe szaleństwo! Krótko za 14. kilometrem wystraszy nas solidny podbieg, widoczny z przodu w ulicy Zajęczej. My jednak skręcamy w lewo, w ulicę Topiel, w przeszłości regularnie zalewanej przez Wisłę, i biegniemy prosto, przebiegając płynnie w Leona Kruczkowskiego, a potem Rozbrat.
Ulica wije się, przebiegamy pod dwoma wiaduktami, gdzie czeka na nas 15. kilometr i dobiegamy do widocznego po prawej stronie Parku Rydza-Śmigłego. Po prawej stronie, na skarpie, może przebłyskiwać budynek Sejmu. Dobiegamy do skrzyżowania z Górnośląską, gdzie trasa skręca najpierw w prawo, a za chwilę w lewo. Przed sobą mamy Łazienki Królewskie, piękny park i zmianę nawierzchni na parkową. W tym miejscu można napawać się pięknym widokiem i świeżym powietrzem, na prostej mijamy siedemnasty kilometr. Wciąż zachowujemy pełnię sił, biegnie się dobrze, bez problemu można podziwiać piękne budowle (m.in. budynek Nowej Oranżerii po lewej stronie) i stare drzewa. Parkowa aleja od kilku lat nosi imię Tomasza Hopfera, dziennikarza, wspaniałego popularyzatora ruchu, jednej z najbardziej zasłużonych postaci Maratonu Warszawskiego.
Za Łazienkami skręt w prawo w Gagarina i za chwilę znowu w prawo, w Belwederską. Tu zaczyna się chyba najtrudniejsza część trasy – długi podbieg, na końcu którego czeka dziewiętnasty kilometr. Kiedy pod koniec górki, po prawej stronie, widać znowu Łazienki, znaczy, że najgorsze za nami i zaczyna się ścisłe centrum miasta. Wbiegamy w reprezentacyjne Aleje Ujazdowskie, pełne zabytkowych budynków, ambasad, okolone malowniczym szpalerem drzew. Po prawej stronie widoczny pomnik Chopina, potem Sienkiewicza i Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego.
To jedna z najładniejszych części Warszawy, miejsce częstych spacerów. Po chwili wybiegamy na obszerny Plac Na Rozdrożu, pod którym przebiega ruchliwa Trasa Łazienkowska. My cały czas podążamy przed siebie, płaską trasą, po prawej stronie nadal mając zieleń, ale tym razem Parku Ujazdowskiego. Na skrzyżowaniu Alei Ujazdowskich i Matejki, tuż za dwudziestym kilometrem, można zauważyć pomnik Ronalda Reagana, przemawiającego w Berlinie Zachodnim w 1987 roku. To znak, że blisko znajduje się ambasada USA. Po chwili wbiegamy w Plac Trzech Krzyży. Po lewej widzimy charakterystyczną kopułę kościoła, po prawej Instytut Głuchoniemych. Ciągle prosto i ciągle płasko, dobiegamy do Ronda De Gaulle’a, ze słynną palmą. To jedno z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w Warszawie i przebiegnięcie przez nie przy wstrzymanym ruchu to wyjątkowa okazja. Wbiegamy w Nowy Świat, kolejną piękną, spacerową ulicę, część Traktu Królewskiego, gdzie zaraz czeka na nas wyczekiwany moment – połowa biegu! Do tego momentu warto oszczędzać energię, a gdy zobaczy się palmę – zaczynać stopniowo przyspieszać. Po obu stronach Nowego Światu liczne kawiarenki i sporo kibiców. Dobiegamy do skrzyżowania ze Świętokrzyską, gdzie po lewej stronie można zobaczyć wejście do stacji metra. My nadal biegniemy prosto, po prawej stronie widząc Polską Akademię Nauk, a po lewej – wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Za widocznym z prawej strony pomnikiem Kopernika ulica lekko zaczyna opadać w dół. Można przyspieszać, ale koniecznie trzeba zwrócić uwagę na widoczną po prawej stronie zabytkową bramę Uniwersytetu Warszawskiego. To historyczne miejsce, świadek wielu demonstracji i wystąpień. Dalej, również po prawej stronie, dobiegniemy do luksusowego hotelu Bristol, chwilę wcześniej mijając 22. kilometr. Tuż za nim Pałac Prezydencki, samo centrum stolicy. W oddali pozdrawia nas najbardziej charakterystyczny obraz Warszawy – kolumna Zygmunta III Wazy. Dalej prosto i płasko, z tendencją lekko w dół, mijając pomnik Adama Mickiewicza dobiegamy Krakowskim Przedmieściem do Zamku Królewskiego, przed którym skręcamy w lewo.
Za zakrętem płaską jak stół ulicą Miodową biegniemy w kierunku Sądu Najwyższego i Pomnika Powstania Warszawskiego, po drodze mijając Pałac Biskupów (po lewej), Pałac Branickich (po prawej) oraz Akademię Teatralną (także po prawej). Przebiegamy pod charakterystycznym, zielonym budynkiem Sądu i po lewej stronie naszym oczom ukazuje się Ogród Krasińskich. Warto wiedzieć, że kilkusetmetrowy odcinek trasy biegu między skrzyżowaniami Miodowej z Długą a Bonifraterskiej z Sapieżyńską znajdował się w czasie II wojny światowej na terenie getta. Dalej prosto i lekko w dół, dobiegamy do znajomego fragmentu trasy – to ponownie hotel Ibis i skrzyżowanie z Konwiktorską, gdzie odnajdziemy kilometr numer 24. Skręcamy w lewo i znowu w prawo w Andersa, podobnie jak na początku biegu.
Dobiegamy po raz drugi do Placu Wilsona, ale tym razem biegniemy prosto. Ulica Mickiewicza ciągnie się i ciągnie, zawija w lewo, przechodząc w Rudzką. To bardzo szybka część trasy, jest ciągle lekko w dół, mijamy 26. i 27. kilometr. Potem trasa zaczyna minimalnie się unosić, a my skręcamy w prawo, w ulicę Lektykarską, gdzie czeka kilometr numer 28. Na końcu ulicy skręt w prawo w Podleśną. Po lewej mijamy Lasek Bielański, będący rezerwatem, to bardzo urokliwe miejsce i kolejne zielone płuca stolicy. Można odetchnąć świeżym powietrzem, a trasa ponownie prowadzi minimalnie w dół – niemal aż do 30. kilometra. Za Laskiem Bielańskim ostry skręt w lewo, a po kilkuset metrach ulica zawija w prawo i mocno w dół, po czym czeka nas krótki podbieg do Wisłostrady, gdzie na Wybrzeżu Gdyńskim mieści się 30 i 31. kilometr. Tutaj trasa jest prosta i szeroka, prawdopodobnie z wiatrem w plecy. Jeśli ktoś mądrze rozłożył siły, może zaczynać porządnie przyspieszać. Kolejne kilometry mijają bez historii, dopiero w okolicach 32. można zauważyć po lewej stronie nowoczesny budynek Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Biegniemy dalej prosto, czeka nas wbieg na wiadukt, potem zbieg i na kilku kilometrach jest to jedyne topograficzne urozmaicenie zupełnie płaskiej trasy.
W okolicach znajomych murów Cytadeli zaczyna się ostateczny test maratoński – dobiegamy do 34. kilometra! Czas zacząć prawdziwy sprawdzian. Zaczynamy od ostatniego znaczącego podbiegu na trasie – to te same ulice, którymi biegliśmy na początku biegu. Podbiegamy do ulicy Konwiktorskiej, przebiegamy przez start i tu mamy już 35. kilometr. Z Konwiktorskiej znowu skręcamy w prawo, ale tym razem wcześniej, przed hotelem Ibis. Biegniemy po płaskim i po chwili znowu prawoskręt – w ulicę Międzyparkową, prowadzącą wśród zieleni Parku Romualda Traugutta. Za drzewami, po prawej stronie, widoczne cały czas reflektory stadionu Polonii. Kto wie, czy w przyszłości ulica Międzyparkowa nie zmieni nazwy, aby uczcić zmarłą najwybitniejszą polską sportsmenkę w historii, Irenę Szewińską. Pojawiła się taka inicjatywa, a biegaczka przez całą karierę była związana właśnie z Polonią Warszawa. W parku trasa opada lekko w dół, skręcamy znowu w prawo i wbiegamy w ulicę Słomińskiego, która prowadzi nas po raz drugi na Most Gdański.
Zaraz za mostem skręcamy w prawo i ostrym zbiegiem wpadamy w Wybrzeże Helskie. Mijamy już 37. kilometr, to czas na ostatnią szarżę. Po lewej stronie ponownie warszawskie zoo, sygnał, że to niemal końcówka. Dwa kilometry trasy są zupełnie płaskie, jest znowu duża szansa na wiatr w plecy, czas zrywać się do finiszu! Krótko przed 40. kilometrem podbieg na Most Świętokrzyski. To druga wizyta w tym miejscu, oznaczająca bliski koniec wysiłku. Na końcu mostu czeka bowiem okrągły, 40. kilometr. Biegniemy dalej prosto znajomą ulicą Zajęczą, trasa prowadzi lekko w dół. Jeśli ktoś zachował siły, jest to miejsce na walkę o ostateczny wynik. Z Zajęczej w prawo wbiegamy w Dobrą, gdzie po kilkuset metrach po prawej stronie mijamy kolejny charakterystyczny budynek, niemożliwy do przeoczenia nawet w stanie zamroczenia maratońską ścianą – Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zielone ściany krzyczą do biegaczy, że zostało już tylko 1,5 kilometra biegu!
Chwilę potem 41. kilometr i skręt w prawo w krótki fragment ulicy Karowej, po czym zaraz w lewo na finiszową prostą. Wybrzeżem Kościuszkowskim wzdłuż Wisły, szeroką, równą i płaską ulicą pędzimy w kierunku mety. To kilometr ostatecznego finiszu. Jeśli ktoś ma jeszcze siłę, to odwracając głowę w lewo, zobaczy na finiszu skarpę z kamienicami Starego Miasta oraz Zamek Królewski. Znacznie lepiej jednak zamknąć oczy, zebrać resztkę sił i z maksymalną prędkością wbiec na metę tuz przed Parkiem Fontann. A po ustanowieniu życiówki, poddaniu się masażowi i nawodnieniu, udać na spacer na piękne Stare Miasto, które jest położone niemal tuż obok mety.