Ludzie > Historie biegaczy > Ludzie
Jacek Wichowski – człowiek, który najtrudniejszy wyścig ma już za sobą
Jacek Wichowski. Fot. Nike+ Run Club
Kiedy szykując się do startu w Półmaratonie Warszawskim Jacek Wichowski odebrał wyniki badań rezonansu głowy, jego życie wywróciło się do góry nogami. Guz mózgu – gangliglioma. Nagle walka o biegowe rekordy życiowe musiała przerodzić się w walkę o życie i swoją przyszłość. Dusza sportowca pomogła mu wyjść z tego pojedynku zwycięsko.
Jacek Wichowski od kilku lat jest jednym z czołowych biegaczy amatorów w Polsce. W czasach licealnych stawiał pierwsze biegowe kroki na bieżni. W ciągu kilka lat doprowadził swoje życiówki do poziomów: 1:52 na 800 m i 3:51 na 1500 m. Przygodę z tartanem kontynuował do ukończenia studiów.
Po studiach, ze względu na różne sprawy życiowe, postanowił wziąć rozbrat z bieganiem. Nie wytrzymał jednak bez aktywności zbyt długo. Zachęcany przez Kubę Wiśniewskiego i Mariusza Giżyńskiego, już po roku powrócił do regularnych treningów, obierając sobie konkretny cel: złamanie 15 minut na 5 km. I chociaż zaczynał z poziomu o 4 minuty słabszego, to bardzo szybko zbliżał się do upragnionej bariery. Biegowa przeszłość dawała o sobie znać. Po roku regularnych treningów był w stanie notować czasy w granicach 15:20 na 5 km i 33:00 na 10 km. Tym samym zadomowił się w czołówce amatorów w kraju.
Jednak dalszy progres nie przychodził łatwo. Pomimo regularnych treningów i wyczerpujących sesji tempowych do złamania 15 minut na 5 km wciąż brakowało ok. 20 sekund. Jak większość amatorów godzących pracę zawodową z treningami, Jacek zmagał się z takimi problemami, jak brak czasu na odpowiednią regenerację, trening uzupełniający czy dbanie o dietę.
Jacek Wichowski prowadzi m.in. treningi Medicover Runners. Fot.: Medicover Runners
Przełomowy okazał się rok 2015, kiedy rozpoczął ściślejszą współpracę z Mariuszem Giżyńskim. Jeden z najlepszych polskich maratończyków ostatnich lat pokazał mu, jak zadbać o całą otoczkę okołotreningową, wprowadził też kilka zmian w treningu (zalecając m.in. biegać wolniej niektóre jednostki). Po przepracowaniu zimy, pod koniec lutego 2016 r. Jacek wystartował w Wiązownie w biegu na 5 km. I tam spełnił swoje wielkie marzenie – na metę przybiegł z czasem 14:55, wyraźnie łamiąc magiczną barierę 15 minut. Jak wspominał później rezultat ten dla niego samego okazał się sporą niespodzianką:
Bardzo mnie to zaskoczyło, bo nie wykonałem właściwie żadnego bardzo specjalistycznego treningu, jedynie zabawy biegowe. Cały trening, który miał mi jeszcze podbić formę był dopiero przede mną.
Podbudowany doskonałym wynikiem w pierwszym starcie w sezonie, Jacek rozpoczął przygotowania do dwóch kolejnych imprez docelowych – Półmaratonu Warszawskiego oraz biegu na 10 km podczas Orlen Warsaw Marathonu. Mając w pamięci udany bieg w Wiązownie, wiedział, że stać go na wiele i chciał wyśrubować swoje życiówki. W końcu na taką formę czekał ponad 5 lat!
Jacek jest także Pacerem i jednym ze współtwórców projektu Nike+ Run Club. Fot.: Nike+ Run Club
Równolegle do przygotowań biegowych przed sezonem 2016, Jacek postanowił w końcu zdiagnozować pewne dolegliwości, które towarzyszyły mu od jakiegoś czasu. Objawiały się one chwilowymi „odpłynięciami”. Ponieważ dolegliwości te pojawiały się głównie przy okazji treningów, Jacek interpretował je jako stan euforii biegacza. Z czasem jednak owa „euforia” pojawiała się zbyt często, więc dla świętego spokoju postanowił zbadać sprawę. Po wizytach u diabetologa i kardiologa trafił do neurologa, a ten zlecił przeprowadzenie rezonansu magnetycznego. Wyniki badania natychmiast zmusiły Jacka do zmiany planów. Gangliglioma. W jednej chwili biegowe cele zeszły na drugi albo i dalszy plan, a organizm musiał skierować wszystkie siły na walkę z nowotworem.
Z walki tej wyszedł zwycięsko, a jednym ze sprzymierzeńców okazało się bieganie. Obecnie Jacek stopniowo powraca do wysokiej formy. Chociaż od operacji minęło zaledwie kilka miesięcy, wyznaczył sobie nowe cele i wznowił regularne treningi. Jego historię możecie śledzić na bieżąco na blogu runningfactory.pl oraz na profilu na Facebook’u. A w październikowym numerze Miesięcznika BIEGANIE znajdziecie obszerny wywiad z Jackiem Wichowskim, w którym opowiada o swojej historii i o tym jak bieganie pomogło mu w zmaganiach z nowotworem i powrocie do codzienności.