Triathlon > TRI: Ludzie > Triathlon
Jedyny nie-Brownlee na podium IO2012
Javier Gómez Noya na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie znalazł się tuż za podium, a w Londynie swoim srebrnym medalem rozdzielił w klasyfikacji braci Brownlee. Tradycji stało się zadość: jeśli w zawodach startują obydwaj bracia B. i Gomez, to z dużą dozą pewności można przypuszczać, iż to właśnie oni rozdzielą między sobą pierwsze trzy miejsca.
Jeśli rywalizacja toczy się na dystansie olimpijskim, to tyle samo można postawić na prawdopodobieństwo, że najwyższy stopień podium zajmie Alistair Brownlee. Kibice zazwyczaj zastanawiają się zatem, kto z pozostałej dwójki będzie szybszy. Czy podobna sytuacja powtórzy się w Rio de Janeiro? Srebrny medal w Londynie satysfakcjonuje Gomeza, ale nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa…
fot. zimbio.com
Javier Gómez Noya urodził się 25 marca 1983 roku w Bazylei (Szwajcaria). Gdy miał trzy miesiące, jego rodzice wraz z nim i jego bratem przeprowadzili się z powrotem do swojej ojczyzny, czyli do Hiszpanii. Javi od początku był aktywnym dzieckiem; za młodu grał trochę w piłkę nożną (jak przystało na Hiszpana…), ale ten sport szybko mu się znudził. W wieku 15 lat, tj. w roku 1998, zadebiutował w triathlonie na dystansie olimpijskim. W tym i w kolejnym sezonie wygrywał swoją kategorię wiekową w niemal każdych zawodach, w których startował, zajmując także wysokie miejsca w kategorii Open. Rysowała się przed nim świetlana przyszłość, jednak pod koniec roku 1999 jego kariera niespodziewanie zawisła na włosku. Wszystko przez przypadkowo wykrytą anomalię pracy serca. Ze względu na ten potencjalnie bardzo poważny problem zatrzymano mu licencję zawodnika, którą odzyskał dopiero cztery lata później, w roku 2003. Wówczas, zaledwie po trzech tygodniach treningu postanowił zacząć startować w zawodach. Seria zwycięstw, zdobytych mimo krótkich przygotowań, przyniosła mu nadzieję i realną szansę na występ w Igrzyskach Olimpijskich w Atenach. Niestety, ze względu na dawne perypetie zdrowotne nie włączono go do kadry olimpijskiej. Na początku sezonu w 2005 roku znowu odebrano mu licencję zawodnika. Udało mu się wywalczyć odzyskanie jej rok później, dzięki pomocy specjalistów-kardiologów i nagłośnieniu sprawy w mediach. Na szczęście odzyskał ją już na dobre.
Mówi się o nim, że jest naprawdę dobrym pływakiem, świetnie jeździ na rowerze, a podczas biegu nie straszne są mu upał czy zimno – słowem, jest stworzony do tej zabawy, która nazywa się triathlon. Javier legitymuje się imponującym poziomem VO2max o wartości 82 ml/kg/min i tętnem spoczynkowym 39 ud./min. Jego pływackie życiówki w stylu dowolnym to: 1:54 na 200 m, 3:56 na 400 m i 15:42 na 1500 m.
Co ciekawe, Gomez świetnie radzi sobie na dłuższych dystansach. W tym roku zwyciężył już 1/2 Ironmana w Panamie, właściwie miażdżąc swoich przeciwników (pojawił się na mecie 4 minuty przed drugim zawodnikiem). W zeszłym roku w Barcelonie zaliczył równie spektakularny występ. Kto wie, być może za jakiś czas Gomez przekwalifikuje się na dystanse 1/2 i pełnego Ironmana, i również tam będzie święcić triumfy.
fot. zimbio.com
Na razie jednak Javi chce walczyć o olimpijskie złoto. W typowym tygodniu poświęca około 30 godzin na trening. Co ciekawe, obecnie jest to głównie trening biegowy. Gomez przepływa 20-23 kilometrów, na rowerze przejeżdża 300 km, a biega aż do 120 kilometrów w ciągu siedmiu dni. Aby mieć realne szanse na zdobycie najcenniejszego krążka w Rio, chce być pewny, że może pobiec szybciej niż zrobił to w Londynie. – Obecnie próbuję trenować tak, jakbym był biegaczem – mówi Gomez. – Skoro docelowo mam urwać 30 sekund z mojego wyniku na 10 kilometrów, muszę skupić się przede wszystkim na treningu biegowym. Co za tym idzie, muszę poświęcić trochę roweru i pływania. Raz w tygodniu, we wtorki, robi krótkie, 300- lub 400-metrowe interwały na bieżni; w czwartki także biega interwały, z tym że dłuższe (800-1500 m). W weekend robi trening tempowy (7-12 kilometrów, od tempa 3:15 min/km wzwyż. Ostatni kilometr przebiega w tempie… 2:45).
Na igrzyskach w Rio Javier Gomez będzie miał 33 lata. Zawodnik zaczyna mieć obawy, czy nie będzie to już czas, w którym młodość zacznie wygrywać z doświadczeniem. Po piętach depcze mu między innymi niezwykle obiecujący Mario Mola. Jednak Gomez nie traci nadziei i wydaje się, że wiek nie powinien być rzeczywistą przeszkodą w starciu o złoto. Podobno okolice trzydziestki to najlepszy czas dla sportowca wytrzymałościowego. A więc trzymajmy kciuki i obserwujmy drogę na szczyt jednego z najlepszych triathlonistów na świecie.