fbpx

Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia

VI Maraton Karkonoski. Gdyby nie te punkty, gdyby nie strzałeczka…

Z relacjami z niektórych imprez jest tak, że najlepiej je pisać na szybko, na gorąco, dopóki jeszcze każdy mięsień pamięta każdy skurcz, każdy kamyk pod butem, każdy zakręt, każde dobre słowo. Albo trzeba odczekać chwilę, żeby emocje opadły, a dystans pozwolił na szersze spojrzenie. Z relacjami z imprez kultowych, w których jednak autor relacji startuje osobiście i biegnie znacznie poniżej możliwości i oczekiwań, ta druga perspektywa jest właściwsza, pozwala oddzielić ziarno obiektywizmu od plew własnych emocji.

I po tym przydługim wstępie, który tłumaczy, dlaczego dopiero dziś, zapraszam na relację z VI Maratonu Karkonoskiego, który tradycyjnie odbył się w pierwszą sobotę sierpnia w Szklarskiej Porębie.  A właściwie w Szklarskiej Porębie znajdowały się start i meta biegu, który liczył sobie ok. 46 km (w wersji ultra, i ok. 16 w wersji mini) i prowadził ścieżkami Karkonoszy.

????????????????????????

Start dystansu ultra. Fot. Tomasz Pojawa

W tym roku Maraton Karkonoski odzyskał swoją perłę w koronie, czyli Śnieżkę, dzięki czemu profil trasy zyskał na wyrazistości, a sama trasa odzyskała długość ultra, a nawet nieco zyskała na dystansie, bo meta u podnóża kolejki na Szrenicę sprawiła, że z 44 km (a nawet 41 w 2013 r.) zrobiło się prawie 46. W ten sposób Maraton Karkonoski dołączył do rosnącej lawinowo w ostatnich dwóch latach liczby górskich ultra- i supermaratonów. I jakkolwiek cieszy się jedną z dłuższych i na pewną świetną tradycją w tym gronie, ostatecznie to tutaj rok temu rozegrano Mistrzostwa Świata na długim dystansie, ale chyba właśnie zaczyna osiągać punkt krytyczny, ten moment dojrzałości, w którym albo skorzysta z okazji, żeby stać się jak piękny czterdziestoletni (bez aluzji) i rozwinąć skrzydła, albo pozostanie imprezą o nieprawdopodobnym klimacie, na którą będą przyjeżdżali wierni fani i przyjaciele, ale gdzie czegoś jednak brakuje.

Po ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata widać, że organizatorom zależy na tym, by impreza nabrała nowego wymiaru.

Temu na pewno służy przeniesienie mety w okolice startu i biura zawodów – dzięki temu impreza nie rozprasza się na kolejkę do bufetu na Szrenicy oraz oczekujących na dekorację na dole. Odpada też nerwowe (dla tych z końcówki limitu) sprawdzanie, czy aby zdążymy na kolejkę. No i, last but not least, niektórzy biegacze mogą mieć lęk wysokości. Na Śnieżkę jakoś się wdrapią, ale kolejka krzesełkowa może być zbyt dużym wyzwaniem. A tak przy okazji – w namiocie cateringowym nie było kolejek, może dlatego, że jednak makaron to nie naleśniki, jest mniej wymagający w serwowaniu. No i przy okazji ukłon w stronę tych, którzy nie jedzą produktów zwierzęcych i do tej pory na Szrenicy mogli się co najwyżej oblizywać (ten twarożek…). Za to, żeby zawodnicy nie zapomnieli tak całkiem o podbiegu na Szrenicę, i tu, po gwałtownym zbiegu, następował ostry zakręt i 200-metrowy podbieg.

????????????????????????

Zwycięzca dystansu ultra pewnie zmierza do mety. Fot. Tomasz Pojawa

Na startomecie pod Szrenicą była spora strefa dla zawodników, gdzie mogli w spokoju odpocząć i się zrelaksować. Atrakcją był na pewno zaczerpnięty z triatlonowych zawodów minibasenik ogrodowy, gdzie można było schłodzić łydki i stopy po wysiłku… Wrażenie – jedyne w swoim rodzaju, plus 50 do regeneracji. Za cenę spokoju i komfortu zawodnicy musieli się zgodzić na to, że rodziny i zaprzyjaźnieni kibice mogli podziwiać swoich biegaczy zza ogrodzenia, którego pilnowali zasadniczy panowie ochroniarze. Choć nie mam pewności, czy ich zasadniczość pozostawała constans przez cały czas imprezy, mam tu pewne wątpliwości.

Krokiem w dobrym kierunku było niewątpliwie dodanie dystansu mini – dzięki temu na karkonoskie szlaki mogło wyruszyć ponad 100 osób, dla których dystans ultra stanowił zbyt duże wyzwanie. Tu gros stanowili ci, którzy zaczynają swoją przygodę z bieganiem w ogóle i z bieganiem po górach w szczególności, ale także ci, którzy w tym roku nie mogli się zmierzyć z głównym dystansem. Sól MK pozostała – długi podbieg do Śnieżnych Kotłów – i zbieg nimi. Poza tym w programie pojawiły się biegi dzieci, co na pewno uprzyjemniło rodzinnym kibicom oczekiwanie na biegaczy.

Niestety, dwie „dorosłe” trasy spowodowały małe zamieszanie z oznaczeniami, które w najbardziej paskudny sposób objawiło się w drodze powrotnej na zakręcie za stacją przesiadkową kolejki na Szrenicę. Zaraz za kolejką trzeba było zbiec w prawo, w stronę dolnej stacji – tak, jak prowadził pierwszy podbieg. Dla obu dystansów ta końcówka była taka sama. Ale, nie wiedzieć czemu, była tam strzałka wskazująca zbieg dla dystansu mini, natomiast strzałka dla ultra wisiała tak, że… No cóż, kosztowała mnie dobre 200 metrów (w porę mnie ktoś zawrócił). Na pozostałej części trasy, mimo braku taśm, w zasadzie trudno się było zgubić, choć może perspektywa osoby, która startuje po raz trzeci, jest nieco odmienna od perspektywy osób, które startują po raz pierwszy i które nie daj Boże w kluczowych momentach znalazły się same na trasie… W każdym razie – strzałki były. Były też oznaczenia niektórych kilometrów (co 5), ale że oznaczeń od 15 do 25 nie widziałam, a potem GPS mojego zegarka rozjechał się kompletnie z tym, co było na trasie, przestałam ufać… oznaczeniom na trasie. Te z zegarka wyglądały bardziej wiarygodnie. Ale, przy tym dystansie i profilu trasy, kilometr w tą czy w tamtą nie robi różnicy. Dopóki to nie jest ten kilometr, przez który nie zmieścimy się w limicie.

Piętą achillesową Maratonu Karkonoskiego były do tej pory punkty odżywcze. Nie mam wielkiego porównania, bo w górach biegam rzadko, a wzorcem niedościgłym jest dla mnie Maraton Gór Stołowych. Niestety, na trasie Maratonu Karkonoskiego rozmieszczenie punktów jest podyktowane infrastrukturą w górach i do optymalnego nieco mu brakuje. Ale jeżeli organizator na dobę czy dwie przed startem podaje, na których punktach będą banany czy inne ciastka (btw, ciastka na oczy nie widziałam ani kawałeczka, nie żebym żałowała, stwierdzam fakt) – to one tam powinny być. Biegnąc mocno z tyłu, banany pierwszy i ostatni raz widziałam w punkcie na 14 kilometrze… Ja akurat na tej trasie raczej nie dojadam, ale sądzę, że niektórym mogło energii zabraknąć, zwłaszcza jeżeli liczyli na te trzy punkty.

Z tym jedzeniem na trasie to taki trochę kamyczek do ogródka organizatora, bo opinie o tym, że to słaby punkt Maratonu Karkonoskiego powtarzają się któryś raz. A szkoda by była, gdyby sprawa w istocie drugorzędna kładła się cieniem na  renomie takiej imprezy.

????????????????????????

Ewa Majer wygrała na dystansie ultra wśród pań. Fot. Tomasz Pojawa

Tak swoją drogą, to dobrze, że w tym roku warunki pogodowe w miarę sprzyjały zawodnikom, rano było chłodno i dość wietrznie, dopiero w drugiej części dnia słońce zaczęło palić, jak tylko tu potrafi. Dobrze, że panowie obsługujący punkt przy Schronisku Pod Łabskim Szczytem przytomnie proponowali dodatkowe chłodzenie głowy i karku – chyba jako jedyni wiedzieli, o co biega…

A pozwalając sobie na małą prywatę na koniec dodam, że żebym nie wiem, ile zwątpień zaliczyła na trasie, ile przekleństw po drodze nie miotała, ile razy sobie nie obiecywała, że to na pewno ostatni raz, to na metę VI Maratonu Karkonoskiego wbiegałam z uśmiechem, szczęśliwa i przeświadczona o tym, że jeszcze tu, to znaczy do Szklarskiej Poręby, wrócę. Tylko muszę potrenować. Zaczęłam od regeneracji w Termach Cieplickich, gdzie dla maratończyków była spora zniżka…

Wyniki VI Maratonu Karkonoskiego:

Dystans MINI (ok. 16 km):

Panowie:

1. Krzysztof SPYCHALSKI 01:22:09
2. Piotr PĘCHERZ 01:22:42
3. Bogusław ADAMOWYCZ 01:25:07

Panie:

1 Magdalena LEWANDOWSKA 01:29:14
2 Danuta PISKOROWSKA 01:29:23
3 Dominika JAROSZ 01:32:56

Dystans ULTRA (ok. 46,7 km):

Panowie:

1 Maciej DAWIDZIUK 03:52:26
2 Marcin PAWŁOWSKI 03:58:33
3 FARON Robert 04:16:03

Panie:

1 Ewa MAJER 04:52:54
2 Anna ARSENIUK 05:18:47
3 Marzena MIZERA 05:21:53

Pełne wyniki – kliknij!

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.
mm
Anna Pawłowska-Pojawa

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Maraton to piękny, choć niełatwy dystans. To również fantastyczna przygoda, do której trzeba się dobrze przygotować. Po to, by potem cieszyć się każdą chwilą na trasie i na mecie tak rewelacyjnych imprez, jak maratony w […]

World Marathon Majors to piękna przygoda! Finiszerka cyklu Ola Mądzik w ramach projektu 100 twarzy maratonu

32. Bieg Konstytucja 3 Maja już w najbliższy piątek! To pierwsza tegoroczna impreza w ramach Warszawskiej Triady Biegowej „Zabiegaj o Pamięć”. Organizatorzy biegu, Fundacja „Maraton Warszawski” wraz ze Stołecznym Centrum Sportu Aktywna Warszawa, przygotowali trasę […]

32. Bieg Konstytucji 3 Maja startuje już niebawem! Zapisy zostały zamknięte!

Nieco ponad tydzień temu chomikował na bieżni warszawskiego stadionu Polonez, a już za kilka dni znowu będzie uciekał przed Kapitanem Wąsem. Darek „szybkie bieganie” Nożyński – bo o nim mowa – ma na swoim koncie […]

Dariusz Nożyński: od chomikowania na bieżni w rekordowym tempie po ucieczkę przed Kapitanem Wąsem, czyli ja się tak łatwo nie zatrzymuję

W 1924 roku odbył się pierwszy w Polsce bieg na dystansie maratonu. W tym samym miejscu, w którym startował ten historyczny wyścig, ale sto lat później – spotkamy się i wyjątkowy sposób uhonorujemy okrągły jubileusz. […]

Rondo im. Polskich Maratończyków, Aleja Sław Maratonu i wspólny czas – przybiegnijcie świętować 100 lat maratonu w Polsce

Adam Nowicki imponującym biegiem obronił tytuł Mistrza Polski w Maratonie. Natomiast wśród kobiet tytuł Mistrzyni Polski podczas DOZ Maratonu Łódź zdobyła Aleksandra Brzezińska. Mimo wysokiej temperatury, która miała wpływ na wyniki, emocji nie zabrakło. Rywalizacja […]

Adam Nowicki i Aleksandra Brzezińska z tytułami mistrzostw Polski – relacja z DOZ Maratonu Łódź

Jazda na rolkach i bieganie to dwie popularne formy aktywności fizycznej, które pomagają utrzymać zdrowie i dobre samopoczucie. Obie dyscypliny oferują znakomite korzyści zdrowotne, ale różnią się w wielu aspektach, od sprzętu po rodzaj obciążenia […]

Jazda na rolkach kontra bieganie – co mają ze sobą wspólnego, a co je różni?

Takie medale otrzymają uczestnicy Maratonu Sztafet już 18 maja! Każdy biegacz, który ukończy swój odcinek biegu, otrzyma medal. Sześć nietypowych „krążków” złożonych razem stworzy jedną całość – to symbol dla zespołowej pracy i znakomity motyw […]

Zobaczcie medale tegorocznego Maratonu Sztafet! Sprawdzian dla ekip i sportowa integracja już 18 maja

Marcina Świerca nikomu, kto choć trochę kojarzy światek polskich biegów górskich, przedstawiać nie trzeba. Zawodnik, który jako jedyny z Polaków stawał na podium podczas festiwalu UTMB, czyli biegowej Ligi Mistrzów. Teraz, w 2024 roku, wraca […]

Dobrze jest wrócić. Znowu mogę biegać! Jeszcze powalczę na trasie. Marcin Świerc prosto z Pieniny Ultra Trail