Ludzie > Historie biegaczy > Ludzie
Piotr Książkiewicz. Organizator
Fot. archiwum prywatne Piotra Książkiewicza
Na studiach mieszkają razem z Benkiem (Piotrem Bętkowskim, ale każdy wie, kto to Benek) i razem postanawiają zrobić w Poznaniu cykl imprez – Grand Prix Poznania. Piszą regulamin, zakładają stronę i na styczeń 2010 r. wyznaczają pierwszy bieg nad Rusałką. Chcą go zrobić własnymi siłami, z ręcznym pomiarem czasu, ale okazuje się, że po tygodniu jest zapisanych 100 osób, a przed biegiem – liczba dochodzi do 300.
Rozglądają się za firmą, która zajmuje się mierzeniem czasu i która nie rozwali im budżetu – mają tylko po 5 zł wpisowego i zero grosza od sponsorów. Znajdują w końcu, tanią i niesolidną, sprzęt jest na tyle wadliwy, że nie łapie ok. 50 osób na mecie, Piotr z Benkiem muszą je wychwytywać ze zdjęć robionych na mecie.
Do czerwca 2010 r. odbywa się sześć biegów. Wiosenne edycje przesuwają na środy, żeby nie rywalizować z dużymi biegami w weekendy. Ze sponsorami jest krucho, nie stać ich np. na catering. Żeby przygotować 100 l herbaty wstają o trzeciej rano i w czterech garnkach gotują wodę, garnek, za garnkiem. W mieszkaniu robi się gorąco jak w saunie.
Do całego cyklu dokładają. Studiują obaj i pracują – m.in. w dużym sklepie sportowym, który daje bony na nagrody na koniec cyklu – ale ciągle dostają pieniądze do rodziców. Rodzice nie są zachwyceni, kiedy orientują się, że finansują biegi nad Rusałką.
Bieganie
Piotr biega od II klasy liceum. Z czasem 5:32 na 1500 m zdobywa drugie miejsce w zawodach szkolnych, zaczynają go wysyłać na zawody, więc zaczyna trenować, bo jak coś robi, to lubi robić to dobrze. Idzie na poznański AWF, zostaje trenerem lekkoatletyki.
Ma teraz kilku podopiecznych, najmocniejszego doprowadził do wyniku 2:50 w maratonie. Częściowo dzięki niemu w ostatnim Maratonie Poznańskim zrobił życiówkę – 2:43:53, bo wiedział, że podopieczny siedzi mu na plecach.
Trenuje mocno. W ostatnim BPS-ie biegał siedem razy w tygodniu i dokładał do tego 3-5 jednostek uzupełniających (pływanie, CrossFit).
Natura
– W kolejnej edycji Grand Prix wiedzieliśmy już, co możemy zaoferować sponsorom. Nie tylko baner na mecie i stronie internetowej, ale też zaangażowanie firmy w sport. Przekonać, że zyskają mając zdrowych pracowników, a my możemy prowadzić dla nich treningi – opowiada Piotr.
W ostatniej edycji startowało już 1500 zawodników. W ostatnim, listopadowym biegu (pierwszym biegu III edycji) frekwencja była rekordowa – 632 osoby. Do ich obsługi potrzeba 25 wolontariuszy.
Od jesieni współpracują z FUNdacją Bieganie (organizatorem akcji Biegam bo Lubię) i organizują przełajowe biegi również we Wrocławiu, Bydgoszczy, Olsztynie i Gdańsku. Wszystkie pod hasłem zBiegiemNatury. – Mnóstwo czasu spędzam przez to w samochodzie – mówi Piotr. – Na życie osobiste nie ma czasu.
Wawrzyniec
Kiedy cykl się skończy, Piotr wybiera się na obóz wysokogórski. Bo najbardziej lubi biegać w górach, nie po asfalcie.
Start, który najbardziej zapadł mu w pamięć, to Chudy Wawrzyniec – 87 km po górach. – Było zimno, 10 stopni, padał deszcz. 10 godzin walki na granicy hipotermii – wspomina. – Na półmetku miałem drugie miejsce, dobiegłem szósty. Ten bieg pokazał mi moje słabości i dał motywację do dalszej pracy.
Praca
Wpisowe na Grand Prix Poznania wzrosło w tym roku do 12 złotych. Czy można żyć z biegania?
– Wierzę w to – odpowiada Piotr. – Chociaż najpierw musi zmienić się mentalność ludzi. Czytam czasem na forach negatywne opinie, że „organizator chce zarobić na organizacji imprezy”. Ciekawe, czy ich autorzy w swojej pracy nie chcą zarobić? Największe osiągnięcie życiowe? – Zorganizowanie sobie życia tak, żeby nie nazywać tego, co robię, pracą – odpowiada Piotr.
Piotr Książkiewicz – życiówki:
maraton: 2:43:53,
półmaraton: 1:14:41,
10 km: 33:14,
5 km: 16:33