Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Wydarzenia
Spacerek nad Czarnym Stawem? Tylko w Dublinie
Fot. archiwum organizatora
Na głównej stronie internetowej tego maratonu rzuca się w oczy napis „Zapraszamy spacerowiczów, nasz limit czasu to 7,5 godziny”. Może nie ma to wiele wspólnego z bieganiem, ale jednak przyciąga do Dublina jakieś 13 000 biegaczy, a zapisy kończą się na trzy tygodnie przed biegiem. Zatem w tym roku to już musztarda po obiedzie, ale za rok będzie jak znalazł. Tylko trzeba pamiętać, że ten bieg, jak Boston, odbywa się w poniedziałek.
A angielska nazwa Dublin pochodzi z irlandzkiej nazwy Dúbh Linn oznaczającej „czarny staw”.
Ostatni poniedziałek października, October Bank Holiday, jest irlandzkim świętem państwowym. I właśnie tego dnia odbywa się maraton ulicami irlandzkiej stolicy. W tym roku biegacze pobiegną w Dublinie po raz 35., a organizatorzy spodziewają się rekordowej frekwencji, nie obawiając się niedzielnej konkurencji ze Starego Kontynentu (Frankfurtu, Wenecji czy Drezna).
Początek trasy dublińskiego maratonu znajduje się na georgiańskim Fitzwilliam Square, meta – na pobliskim Merrion Square. Część trasy wiedzie przez Phoenix Park, jeden z największych ogrodzonych parków Europy, a może i świata, ale trasa bywa minimalnie zmieniana. Jej profil nie wygląda na przyjemny ani sprzyjający życiówkom. Już w pierwszej ćwiartce zmierzymy się z ponad 70 metrami przewyższenia na dystansie niespełna 5 km. Podbiegów nie brakuje też w dalszej części dystansu, choć już nie tak stromych. Miejscami trasa biegu wiedzie wzdłuż i przekracza przepływającą przez centrum Dublina rzekę Liffey. Poprzednia nazwa tej rzeki brzmiała An Ruirthech, co znaczy „szybki biegacz”…
Biegnąc, można podziwiać też m.in. podmiejski Bushy Park, ogromny park, gdzie nie brakuje miejsc do rekreacji i uprawiania sportu, a także zabudowania University College Dublin, największej irlandzkiej uczelni. Na trasie na biegaczy czeka 10 punktów, na których znajdzie się 140 000 butelek wody, cztery punkty z izotonikiem i dwa punkty z żelami energetycznymi. A oprócz tego punkty z muzyką i strefy kibicowania, czyli wszystko, co trzeba, żeby maraton był udany.
No i ten limit – 7,5 godziny! To sprawia, że trasę można pokonać nawet szybkim marszem. Chociaż to zdecydowanie się nie opłaca. Nagrody za pierwsze miejsce wśród mężczyzn i kobiet są równe i wynoszą po 10 000 EUR. Od 10 lat także dla najlepszych Irlandczyków przewidziane są specjalne premie, za miejsca i za uzyskane czasy. I być może dlatego w ubiegłym roku w Dublinie po raz pierwszy od dłuższego czasu wygrali… Irlandczycy, zgarniając dodatkowo po ok. 2,5 tys. EUR (wynik na poziomie 2:18 wśród mężczyzn i 2:38 wśród kobiet).
Co jeszcze warto wiedzieć o Dublinie? Niewiele tutaj atrakcji dla miłośników dawnej architektury. Ale i oni znajdą dla siebie nie lada gratkę w postaci Zamku Dublińskiego, wybudowanego przez Normanów na miejscu dawnej fortyfikacji wikingów w XIII wieku. W pobliżu zamku, od zachodniej strony, znajduje się katedra Kościoła Chrystusowego z 1172 roku. Powstała ona po wyburzeniu drewnianej katedry wzniesionej przez wikingów. Jednak to, co oglądamy dzisiaj, to efekt przebudowy z końca XIX wieku. Ślady wikingów można też znaleźć w miejscowych muzeach… Ale przecież to nie muzea wabią nas na Zieloną Wyspę…
A władze Dublina oceniają, że na maratonie w tym roku zarobią jakieś 10 milionów EUR. A jeśli nawet nie w tym – to w przyszłym wydatki powinny sięgnąć tej liczby.
SSE Airtricity Dublin Marathon
Start: 27 października 2014 r. o godz. 9.00
Zapisy: zakończyły się 5 października
Bieg śniadaniowy: niedziela rano
Wpisowe dla obywateli UE: od 70 do 95 EUR
Więcej informacji na: dublinmarathon.ie