Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia
STUdnia na studniówkę 10. PZU Półmaratonu Warszawskiego – jak było?
Minęła STUdniówka – chciałoby się sparafrazować Czerwone Gitary. Co prawda huku wielkiego nie było, ale kilkadziesiąt osób biegających po centrum Warszawy z lekkim obłędem w oku po trasie dziwnie zahaczającej o najbardziej charakterystyczne punkty i obrzeża różnych tras Półmaratonu Warszawskiego zwróciła na siebie na pewno uwagę przechodniów, turystów i wiewiórek w Parku Saskim. Gra miejska STUdnia zorganizowana na 100 dni przed 10. PZU Półmaratonem Warszawskim szturmem zdobyła serca uczestników.
STUdnia dla biegaczy była przede wszystkim okazją do przypomnienie sobie historii Półmaratonu Warszawskiego. Na 10 punktach rozsianych (choć nie ukrytych) w centrum i na Powiślu czekali wolontariusze z pytaniami dotyczącymi dotychczasowych edycji. Nie zabrakło tych czysto sportowych – o najlepsze wyniki Victora Kiproticha czy Karoliny Jarzyńskiej czy o to, dlaczego w jednym roku elita startowała z innego miejsca niż cała reszta zawodników (kto pamięta skąd i dlaczego?). Ale były i takie spostrzegawczość – kogo przedstawiają puzzle ze zdjęć z poprzednich edycji, na szybkość klikania w kalkulator telefonu komórkowego – liczenie uczestników wszystkich dotychczasowych edycji PMW. Jednak chyba najwięcej emocji wzbudzały wyzwania z elementem kreatywnym – układanie losowo wybranych liter z członków drużyny czy układanie dwuwiersza dopingującego drużynę. Rymy bywały co prawda częstochowskie, ale z jaką radością skandowane!
STUdnia była też grą drużynową, co było pewnym wyzwaniem, bo podobno w teamie biega się trudniej. Ale widać było, że uczestnikom biegu sprawiała wyraźną frajdę, bo drużyny dobrały się nie tylko pod względem znajomości, ale też postawionego celu. Byli i tacy, którzy postawili na ostre bieganie i jeszcze zanim wystartowali – już mieli gotowe odpowiedzi na prawie wszystkie pytania, a byli i tacy (oraz takie), dla których liczył się przede wszystkim walor towarzyski i tupali sobie przyjemnie gawędząc. Jako że 6 grudnia na trasie nie zabrakło też akcentów mikołajkowych – znalazły się też Mikołaje częstujące cukierkami napotkanych nieletnich (ku ich niekłamanemu zachwytowi). Były teamy koleżeńskie, przyjacielskie, rodzinne, męskie, mieszane i całkiem kobiece. Dla wszystkich liczyła się przede wszystkim dobra zabawa, a dla niektórych była to idealna okazja, żeby dowiedzieć się tego i owego o Półmaratonie Warszawskim, w którym wiosną zamierzają zadebiutować.
Była wreszcie STUdnia imprezą o drugim, a może właściwie pierwszym dnie. Trochę partyzancka, jak to kiedyś biegi bywały, bez gigantycznej oprawy, bez pompy, bez medali na mecie. Dla najlepszych drużyn przygotowano drobne upominki, ale najważniejszy był inny cel. Dochód z wpisowego został przeznaczony na zakup sprzętu sportowego dla dzieci z Domu Dziecka przy ul. Jaktorowskiej 6. Każdy, kto dołożył się do zakupu – mógł się poczuć kawałkiem Mikołaja. I to chyba było najważniejsze – dla tych, którzy biegali dziś po Warszawie, mając z tego gigantyczną frajdę.
A już za 100 dni – 10. PZU Półmaraton Warszawski.
Zwycięzcy gry miejskiej STUdnia (optymalny dystans – ok. 11-12 km):
1. Debeściaki – 1:05:10
2. Smashing Pąpkins – 1:06:20
3. MIDNIGHTRUN.PL – 1:07:35