Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
Zimowe bodźce treningowe najlepszych
Co w okresie zimowym robią triathloniści mający na koncie medale olimpijskie, a w perspektywie kolejną zbliżającą się szansę na wzbogacenie swojej kolekcji najcenniejszych trofeów? Można się o tym dowiedzieć, podglądając blog ich trenera, Bretta Suttona. I jak zwykle warto spojrzeć na jego zamysły nie tylko jak na egzotyczną ciekawostkę, lecz także pod kątem własnego planu treningowego.
Fot. trisutto.com/blog
Co robi większość profesjonalnych grup treningowych z Europy i Ameryki Północnej w tym zimnym i ciemnym czasie? Wyjeżdża w ciepłe kraje, żeby w komfortowych warunkach realizować wielkoobjętościowy trening rowerowy i biegowy. A co robi team Suttona? Jedzie tam, gdzie jest jeszcze zimniej – w szwajcarskie góry.
Według trenera zawodników najwyższej klasy, takich jak złota medalistka z Londynu – Nicola Spirig, długi okres pozastartowy jest ogromnie ważny. Im więcej czasu zostaje na spokojny trening, tym więcej czasu można poświęcić na doskonalenie najsłabszych stron zawodnika. Dyscypliną, która zazwyczaj wymaga najwięcej pracy, jest pływanie – i na tym skupia się Brett Sutton, bunkrując siebie i swoich zawodników w miejscu, w którym różnica temperatur między hotelem a zewnętrzem wynosi… 50 stopni Celsjusza.
The Doc opowiada, że wielu obserwatorów, widząc serwowany przez niego pływacki plan treningowy, nie może się nadziwić: skoro teraz zawodnicy pływają tak, to kiedy robią tę superciężką pracę z dużym kilometrażem?
Trener odpowiada:
Treningi nie są długie, ale są wypełnione bodźcami (oryg. stimulus). Używając łapek, ósemek i taśm oporowych, uczymy się poprawnej techniki i doskonalenia dosłownie każdego pociągnięcia ramieniem (….) Nie potrzebujemy robić dużego kilometrażu – jeśli pływamy z naprawdę dobrą techniką, to ramiona po takich treningach umierają.
Sutton zdradza także, że tylko co trzecia sesja w wodzie jest standardowym treningiem pływackim; pozostałe dwie obejmują wysiłki 17- i 25-metrowe albo ćwiczenia ze zmiennym tempem (15 metrów mocno, 10 metrów spokojnie). Robi też sety bardzo szybkich i bardzo krótkich odcinków, takich jak 10 metrów lub 13 ruchów na maksa.
Obserwatorzy bywają czasem zdziwieni, kiedy widzą medalistów olimpijskich pływających zadania, które wyglądają tak, jakby zostały ułożone dla grupy początkujących dzieciaków…
Na koniec The Doc daje czytelnikom mały prezent noworoczny – jeden z treningów, które aplikuje swoim zawodnikom. Miłej zabawy!
- 10 minut w łapkach: 15 metrów szybko, 10 metrów wolno
- 10 minut z taśmą oporową: pływać aż do zatrzymania się i wracać swobodnie do ściany
- 10 minut „normalnego” pływania z myśleniem o dobrej technice
- 5 minut przerwy i powtórka od początku
Jako drugi trening tego dnia Sutton zaplanowałby 30-minutową sesję bardzo krótkich sprintów, a następnego dnia… 6 kilometrów pływania „z realnego świata”.